2

115 9 1
                                    

Gdy doszedłem do mojego miejsca zamieszkania otworzyłem drzwi i zaniosłem mojego ukochanego do piwnicy, gdzie go położyłem i wróciłem do części mieszkalnej, wpierw zakluczając pomieszczenie.
Szukałem rzeczy które mogły by się przydać by zmusić Nick'a do bycia ze mną, tych mniej i bardziej ekstremalnych. Po koło godzinie przeszukiwania całego domu znalazłem karton rzeczy które mogły być przydatne. Ostrożnie wszedłem do piwnicy, wystraszyłem się, nigdzie nie widziałem Nick'a. Rzuciłem karton na ziemię i dopiero wtedy dostrzegłem go w rogu pokoju próbojącego uwolnić swoje ręce z węzłów.
Na ten widok uśmiechnęłem się i podszedłem do niego.
-Widzę że ci się tu nie podoba kochanie. Gdybyś nie stawiał takiego oporu mógł byś leżeć ze mną w łóżku, zamiast w zimnej piwnicy. -
Po tych słowach zerwałem taśmę z jego ust by mógł coś powiedzieć.
-Czy ciebie pojebało?! Wypuść mnie! To nie jest śmieszne.-
Nie słuchałem go. Ignorowałem kompletnie to co mówił. W piwnicy znajdowało się krzesło ogrodowe, podniosłem więc sapnapa i posadziłem go na nim, stawiał opór jednak po kilku uderzeniach w potylicę stracił przytomność, co ułatwiło mi zrobienie tego. Korzystając z momentu w którym sapnap odpłynął, rozwiązałem go. Bałem się że lina którą został unieruchomiony wcześniej jest zbyt słaba, mimo wszystko sapnap jest silnym koszykarzem. Wziąłem z wcześniej przyniesionego kartonu grubszą i bardziej wytrzymałą linę po czym dokładnie przywiązałem chłopaka do krzesła. Niedługo po tym odzyskał przytomność.
-O widzę że mój książę z bajki wstał! Jak dobrze, już zaczynałem się martwić. Nie rób mi tak więcej kochanie.-
-Kochanie?! Co ty wygadujesz? Wypuść mnie z tąd kurwa!-
-Nie odzywaj się do mnie takim tonem słońce.- odpowiedziałem z uśmiechem. -
-A teraz bądź grzeczny, za niedługo wrócę.- Pocałowałem go w nos i wyszedłem z ciemnego pomieszczenia, dokładnie je zamykając.

Nick na początku się wiercił, próbował się wyrwać i cały czas miał nadzieję że uda mu się z tamtąd jak najszybciej wydostać, bądź że to jedynie nieśmieszny żart. Kiedy od niego wyszedłem poczuł pierwszy raz że jest bezsilny, nie ważne co robił, nie udawało mu się ani trochę poluzować lin. Krzyki nic nie dawały, jedynie sprawiały że bardziej zasychało mu w gardle. Starał się myśleć racjonalnie, nie wychodziło mu to jednak zbyt dobrze. Postanowił dać sobie chwile odpoczynku by ochłonąć i wszystko przemyśleć.

Wszedłem do piwnicy niedługo później. Chciałem porozmawiać z moim ukochanym.
-Tak bardzo cię przepraszam, nie wiem jak mogłem zapomnieć, ty wciąż nic o mnie nie wiesz słoneczko.-
Powiedziałem. Nick nic nie odpowiedział, jedynie się na mnie patrzył wiedząc że i tak nic nie zdziała.
-A więc jestem Karl Jacobs, jestem z drugiej klasy, pewnie widziałeś mnie na przerwach wiele razy.- uśmiechnąłem się.
-Dlaczego mnie porwałeś, Karl?- spytał zrezygnowanym głosem.
-Nie chciałem tego. Chciałem jedynie byś mnie pokochał, kocham cię! Myślałem że gdy twój chłopak umrze, przestaniesz o nim myśleć i zauważysz mnie. Tak jednak nie było, dlatego tu jesteś, bo jedyną osobą która się tutaj znajduje poza tobą jestem ja.-
Sapnap spuścił głowę patrząc w ziemię.
-Czyli śmierć Charliego to twoja wina?-pytał smutnym i zarazem przerażonym głosem.
Nie odpowiedziałem na to, jedynie szeroko się uśmiechnęlem.
-Wracając, zostaniesz moim chłopakiem Nicholasie?-
-Nie!-
Zasmuciło mnie to, mój ukochany wziąz nie chcial ze mną być, postanowiłem że to zmienię.
Wyciągnęłem z kartonowego pudełka nóż. Odwróciłem się do sapnapa. Spojrzałem mu w oczy, były przepełnione strachem ale i zarazem smutkiem, a nawet i wyglądały jakby Nick powstrzymywał się od uronienia łez.
-Czemu jesteś smutny słońce?-
-Porwaleś mnie, zabiłeś mojego chłopaka, podchodzisz do mnie z nożem i jeszcze pytasz czemu jestem smutny?- pytał ironicznie.
-Kochanie, nic ci nie zrobię.-
Przetarłem pojedynczą łzę z jego policzka.
-Nie płacz, przepraszam- powiedziałem po czym delikatnie go pocałowałem. Wtedy stało się coś czego kompletnie się nie spodziewałem. Nie zostałem odepchnięty, wyśmiany, a wręcz przeciwnie, Nick oddał pocałunek. Było widać że robi to ze strachu, mimo to zrobił to. Była to ewidentnie najlepsza chwilą w moim marnym życiu. Pocałunek nie trwał długo, co mi się nie podobało. Od razu gdy sapnap zakończył, ja znów zacząłem. Powoli i ostrożnie rozciąłem liny. Zostawiłem jedynie te przywiązujące dłonie i kostki. Gdy Nick starał się odsuwać ode mnie twarz, ja spowrotem go całowałem. Później zaczęłem całować jego szyję. Od razu na ten ruch krzyknął:
-Karl, przestań!-
Jednak ja nie zamierzałem przestać.

Jesteś tylko mój~ || Karlnap ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz