Skończyłem porządki w piwnicy. Wymieniłem nawet żarówkę by móc oglądać Nicka nie w mroku. Straciłem rachubę czasu, nie wiedziałem która godzina i ile czasu minęło od mojego wyjścia z sypialni. Stwierdziłem że Nick powinien już oprzytomnieć więc ruszyłem do sypialni. Z wesołym uśmiechem na twarzy otworzyłem drzwi pokoju. Widok który tam zastałem mnie przeraził. Zobaczyłem sapnapa, wisiał on na żyrandolu. Od razu przecielem linę i położyłem go na łóżku licząc na to że jeszcze żyje. Sprawdziłem tętno, raz, drugi, trzeci. Nie mogłem w to uwierzyć. Mój ukochany popełnił samobójstwo. Pocałowałem go, licząc że obudzi się tak jak śpiąca królewna. To się jednak nie stało. Był blado-fioletowy, na jego twarzy rysował się niewielki uśmiech. Gdy po chwili zrozumiałem że to nie jest sen, rozpłakałem się.
-Nick! Błagam powiedz że udajesz! Kochanie, odezwij się!-krzyczałem, moje wrzaski było zapewne słychać na drugim końcu miasta, nie przejmowałem się tym. Jedyne czego chciałem to tego by usłyszał je on, mój ukochany, sapnap.
-Mialeś przy mnie być, miałeś mnie kochać. Proszę odezwij się skarbie.-Blagałem go, chłopak jednak ani rusz. Kiedy zalałem się słonymi łzami nad jego martwym ciałem, zaczęłem go przepraszać. Przepraszać za to że od niego odszedłem, że nie zostałem i nie przypilnowałem. Bolało mnie to, tak cholernie bolało. W końcu go kochałem, od tak dawna.
Minęły godziny zanim się uspokoiłem. Nick był taki idealny, jedyne o czym marzyłem to po to by sapnap był we mnie ostatni raz. Rozebrałem więc go. Chciałem by jego kutas stanął, nie było to już możliwe. Za to mój stał od razu gdy zobaczyłem jego nagie ciało. Usiadłem na jego chuju i zaczęłem skakać. To nie było to samo uczucie co wcześniej, ten sex był pusty, bez uczyć albo emocji, nawet bez strachu, który zawsze towarzyszył Nickowi. Płakałem, mimo to wciąż na nim skakałem. Po dłuższym niż zwykle czasie doszedłem na jego brzuch. Wciąż wyglądał podniecająco, jednak to już nie to samo. Wytarłem z niego swoją spermę. Wtedy wpadłem na inny pomysł. Moje życie straciło sens bez niego. Była ostatnia rzecz którą chcaiałem z nim zrobić.Jego zwłoki położyłem na dużym stole. Sam założyłem białe rękawice i przygotowałem wszystkie potrzebne mi rzeczy. Rozciełem jego brzuch, krew się lała strumieniami. Bardzo ostrożnie wyjęłem jego serce z wnętrza ciała. Włożyłem je do worka strunowego z wodą i szczelnie zamknąłem po czym schowałem do lodówki. Rozcielem mu tętnice i podłożyłem pod rane kielich, który natychmiastowo wypełnił się szkarłatnie czerwoną krwią i również schowałem to do lodówki. Na koniec odciąłem mu penisa i zrobiłem to samo co z sercem. Przeniosłem jego ciało do wanny i posprzątałem bałagan który zrobił się podczas tej "operacji". Wyrzuciłem rękawice i udałem się do kuchni. Rozgrzałem piekarnik i zrobiłem marynatę. Najpierw zamarynowalem serce Sapnapa a później włożyłem je do piekarnika. Przyprawiłem dokładnie solą, pieprzem i ostrą papryką penisa po czym smarzylem go w rozgrzanym oleju. kiedy penis się podsmarzyl włożyłem go do piekarnika razem z sercem. Po zrobieniu tego poszedłem do garażu po tasak i udałem się do łazienki. Odcielem sapnapowi głowę i zabrałem ją ze sobą do jadalni. Położyłem na stole czerwony obrus, ułożyłem talerz i sztućce zgodnie z zasadami savoir-vivre. Na środku stołu ustawiłem czarny świecznik z trzema świecami. Na przeciwko jedynego przy stole krzesła ustawiłem głowę nicka. Po zrobieniu tego wróciłem do kuchni i nałożyłem danie na talerz. Wyjęłem krew z lodówki i nalałem do niej trochę wody by łatwiej się ją piło, gdyż zdążyła już zgęstnieć. Postawiłem danie w jadalni i zgasiłem wszystkie światła w domu. Jedynym oświetleniem był ogień świec.
-Kochałem cię Nickolasie Armstrongu, ty za to nie kochałeś mnie. Teraz gdy nie żyjesz, mogę ostatni raz mieć twojego penisa w ustach, oraz twojego serce w którym zabrakło miejsca na mnie i na pokochanie mnie, tak jak ja pokochałem ciebie.- wzniosłem kieliszek jakbym miał z kimś zbić toast i rzekłem:
-Za naszą miłość Nickolasie. Nasza pierwsza i ostatnia randka.- Po tych słowach napiłem się jego krwi.
Zacząłem w ciszy spożywać posiłek. Uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Zjadłem całość z talerza i zapiłem to jego słodką jak białe wino krwią. Wstałem od stołu dziękując, właściwie samego siebie za posiłek. Po tym udałem się na dach budynku wraz z odciętą głową mojego ukochanego. Podszedłem do krawędzi po czym spojrzałem w dół.
-Byłeś moim sensem, gdy cię nie ma, moje życie straciło sens. Ostatni raz pragnę cię pocałować.- wyszeptałem.
Chwilę po tych słowach pocałowałem Nicka, a raczej jego głowę. Nie oddał tego, nie miał jak. W tamtym momencie czułem pustkę, pustkę przepełniającą całe moje ciało. Odłożyłem głowę sapnapa i zalałem się ponownie łzami.
-Kocham cię na zawsze.-Rzekłem po czym przechyliłem się do przodu.
Podczas lotu całe życie minęło mi przed oczami. Widziałem sapnapa, uśmiechał się i wesoło śmiał. Nie mogłem zobaczyć tego nigdy więcej, więc nigdy więcej nikt nie zobaczy mnie. Upadłem z wielką prędkością na beton. Nie czułem bólu, nie czułem nic. Ja już nigdy nic nie poczułem.Umarłem. Umarłem z miłości, nie odwzajemnionej miłości.
CZYTASZ
Jesteś tylko mój~ || Karlnap ||
FanfictionKarl jest od dawna zakochany w Nicku, on jednak nie odwzajemnia tych uczuć. Starszy jest zdolny do morderstwa czy porwania tylko po to by zdobyć swojego ukochanego. ⚠️ morserstwa⚠️ ⚠️Próby samobójcze⚠️ ⚠️ Gwałt ⚠️