Rozdział 4

65 4 0
                                    

Wyszłam z samochodu nerwowo trzaskając drzwiami. Byłam zdenerwowana. Bałam się, między innymi dlatego, że po raz pierwszy byłam świadkiem strzelaniny. Świetnie. Ręce mi się trzęsły.

Rozejrzałam się. Następna stacja benzynowa za przynajmniej 10 kilometrów.

Żaden samochód tędy nie przejeżdżał. Byłam sama. Zresztą to moja wina, że wybrałam tą drogę. Ale byłam pewna, że dzisiaj miałam jeszcze pełny bak. 

Połaziłam w te i z powrotem, zastanawiając się co zrobić. Jedyne wyjście to zadzwonić do jednego ze znajomych. Wyjęłam szybko telefon z auta i zaczęłam przeglądać listę kontaktów.

Od razu mój wzrok przykuła Sutton Grey, jedna z moich bliższych koleżanek. Była ona miła i fajna. Jej ojciec był dyrektorem jakiegoś banku, przez co kasy miała jak lodu. Miała figurę modelki, czego jej bardzo zazdrościłam. Ja może nie byłam gruba, ale aż tak chuda też nie. 

Miała ona długie, brązowe włosy i była bardzo wysoka, przez co dziwiło mnie, że tak często zakłada obcasy. Jej najlepszą przyjaciółką była Lindy Simpson. Z obiema ja i Rosie się przyjaźniłyśmy, jednak nie podzielałyśmy z nimi wszystkich sekretów.

Lindy była również miła, ale nie okazywała tego dla ludzi których nie lubiła. Była trochę niższa od Sutton, jednak i tak była śliczna. Niejeden chłopak chciał z nią chodzić, przez co była również jedną z najpopularniejszych osób w szkole. Jej matka była nauczycielką angielskiego, a ojciec managerem jakiegoś sławnego piosenkarza, ale nigdy nie dopytywałam się jakiego.

Może to i źle. Lindy obiecała nam, że zabierze nas na koncert tej osoby, ale na razie się na to nie zapowiadało, ponieważ ona sama nie miała ochoty tam iść. Razem z nią i Sutton, ja wraz z Rosie nienawidziłyśmy tej samej osoby. Można więc powiedzieć, że byłyśmy zgodne.

Miałam teraz nadzieję, że Sutton ma czas i nie zostawi mnie w potrzebie. Już miałam się z nią połączyć, kiedy usłyszałam, jak w moją stronę zbliża się ktoś na motocyklu. Jechał naprzeciwko mnie. Kiedy mnie zobaczył, zatrzymał się. 

Z tego, co zauważyłam był dobrze zbudowany i wysoki. Motor był czarny, jak te co pokazują na filmach. Szczerze mówiąc na takim jechałam tylko raz, kiedy Rosie poprosiła Gabe'a żeby mnie przewiózł na swoim. Nie był tym zachwycony, ale że Rosie go o to poprosiła, to się zgodził.

A teraz taki motor, z jakąś nieznaną mi osobą, stał przed mną. Nie powinnam się przypadkiem bać? Nieznajomy siedział na motorze przed mną, nie wiadomo co chciał mi zrobić. Zastanowiłam się czy jak coś, to zdążę uciec. Sądząc po jego posturze, to zdążyłby mnie dogonić w dwie sekundy.

- Podwieźć cię? - zapytał zdejmując kask. Prawie szczęka mi opadła. Miał piękne, brązowe włosy z grzywką, a jego twarz była taka, jaką mają modele na okładkach magazynów i aktorzy w popularnych filmach.

- Czy wyglądam na taką, która potrzebuje, żeby ją podwieźć? - zapytałam nieufanie. Nie byłam pewna czy to dobry pomysł, żeby pozwolić się podwieźć nieznajomemu. Nie wiadomo, co chodziło mu po głowie. Zawsze mógł mieć inny cel niż tylko podwiezienie mnie do domu. Zresztą Scott mówił mi, że mam nie ufać nikomu. Pytanie tylko czy ja ufam Scottowi.

- Owszem. - odpowiedział z uśmiechem w kąciku ust.

- To uwierz mi, że nie potrzebuję. - odparłam stanowczo zawracając do samochodu.

- Dobra, jak chcesz. Ale nie wydaje mi się, że dla swojej przyjemności stoisz na środku ulicy w lesie obok samochodu. - odparł wkładając z powrotem kask na głowę - Jeśli coś ci się stało z autem to powodzenia. Może trafisz do domu za jakieś trzy, cztery godziny, jeśli nikogo nie poprosisz o pomoc. - dodał i zaczął powoli jechać.

Przynajmniej powoli, bo jak widziałam z jaką prędkością jechał wcześniej to włoski jeżyły mi się na karku.

Czy był to dobry pomysł, żeby tu stać i dzwonić po znajomych, kiedy ktoś mi proponował podwózkę? Z jednej strony nie był zły, ale z drugiej? Jak coś mi się stanie? Jak to jakiś zabójca? Ale równie dobrze mógł być tym dobrym, a zostając tu mogłam spotkać jakiegoś mordercę, który tylko czeka na to, żeby komuś popsuł się samochód na środku tego pustkowia. Nie myśląc dalej, odwróciłam się do niego szybko i krzyknęłam:

- Zaczekaj!

Jeśli podoba Wam się ta opowieść to zapraszam do czytania mojej drugiej, która już znajduje się na moim profilu, pt. Zagubiona. Dziękuję wszystkim, którzy czytają Zamieszaną, ponieważ to moja pierwsza historia i nie jestem jeszcze aż taka dobra w pisaniu. Jeśli macie jakieś opinie lub zastrzeżenia to piszcie w komentarzach.

ZamieszanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz