Pov: Igi
Wstałem równo z budzikiem. Oskar nie spał i jego telefon nie leżał na szafce nocnej. Ciekawe jak mocno jest wkurwiony...
Poszedłem w stronę kuchni, bo pewnie tam zastam obu mych przyjaciół. Otso nie spał na kanapie, więc moja teza stała się bardziej prawdopodobna.
Wszedłem do pomieszczenia. Oskar stał przy oknie i był wyraźnie wkurzony, a Miłosz siedział przy stoliku.
- Dzień dobry - przywitałem się.
- Cześć - (M)
- Tsa, dobry - wysyczał Oki.
- No o co jesteś zły, Oskarku? - spytałem lekko rozbawiony.
- A jak kurwa myślisz? -(O)
- Oskar spokojnie! Przecież nie wiedział - (M)
- O czym? - (I)
- Powiedz mu to, co mi wczoraj... - (M)
- Ugh, a może sam zdecyduje?! - (O) - Igor kurwa, po co się wtrącałeś?
- Aha, czyli jak wy mnie swatacie z Żabą to jest dobrze?! - (I)
- Oskar, powiedz mu. Tak będzie łatwiej - (M)
Miałem zacząć się awanturować, że zrobili sobie przede mną tajemnice, ale zobaczyłem łzy w oczach Jeżyka...
- Przepraszam, niechciałem cię doprowadzić do płaczu - odpowiedziałem skruszony.
- Nie... Nie powinienem bym tego nie mówić... Ugh, Igor, reaguje tak, bo Szymon... On mi się podoba... Dlatego nie chciałem, żebyś się wtrącał... - (O)
- Oskar... Mogłeś mówić wcześniej, zrozumiałbym... - powiedziałem i podszedłem, żeby go przytulić.
Dołączył do nas Otsik i staliśmy tak chwilkę.
- Jedliście już? - spytałem jako dobry gospodarz.
- Nie, ale ty się lepiej spakuj, ja coś zrobię - (O)
- Przepraszam jeszcze raz... - (I)
- Nie, Igor daj spokój. Może wyjdzie to na dobre - (O)
Uśmiechnąłem się lekko i wróciłem do sypialni. Och, czy ja właśnie dostałem wyrzutów sumienia? Nie, chyba nie potrzebnie, będę się świetnie bawić shipując ich, podczas tworzenia tej piosenki.
Wziąłem kilka ubrań, bo nie uśmiecha mi się wracać w nocy 5 godzin. Zresztą pewnie Sobel też nie będzie chciał wracać, a jak już to zadbam, żeby się został.
Spakowałem wszystko w plecak i poszedłem znowu do kuchni. Otso zrobił nam jajecznicę, która dało się zjeść.
Po chwili, gdy nasze talerze były puste, Miłosz zebrał się i wyszedł. Wziąłem swój plecak i już mieliśmy wychodzić, ale zauważyłem, że ktoś zostawił bluzę.
Wziąłem ją ze sobą, bo musieliśmy się spieszyć. Pojechaliśmy uberem na dworzec i tam wsiedliśmy do pociągu.
Cudem znaleźliśmy wolny przedział i rozsiedliśmy się w nim. Wtedy chciałem wyjąć poduszkę, ale znalazłem jeszcze tą bluzę.
- Twoja? - spytałem roześmiany.
- Nie...
Podniosłem ją i powąchałem.
- Żabki, 100%.
- To napisz mu. Albo lepiej, zadzwoń!
- Mhm, dobra... Siedź cicho - powiedziałem, wybierając numer Mateusza.
- Daj na głośnik.
- Mhm, ale siedź cicho.
Dość długo nie odbierał
- Cześć... Ugh, co tak wcześnie?
- Hejj Matiś... Przepraszam, nie pomyślałem, że śpisz...
- Nie, nic się nie stało... Co tam?
- Chyba zostawiłeś u mnie bluzę... Znaczy zostawiłeś, bo pachnie tobą...
- Tak? To mogę wpaść dziś do ciebie...
- Chętnie... Kurwa, znaczy... Ugh, nie ma mnie w domu, przepraszam...
- Nie, Iguś, nie przepraszaj... Oddasz mi na następnym koncercie? - powiedział zaspany, po czym cicho dodał: - Albo wcale...
- Mhm... Dobrze, nie będę cię już niepokoił, dobranoc Matiś. Jeszcze raz przepraszam, że cię obudziłem...
- Tak, dzięki i nie przepraszaj, lubię twój głos... To najlepsze, co mogłem usłyszeć z rana.
Uśmiechnąłem się i czekałem, jak żaba się rozłączy. Dalej słyszałem jego oddech, który po czasie stał się miarowy.
- Kocham cię Żabko... Śpij dalej - powiedziałem, po czym się rozłączyłem.
Lekko uśmiechnięty podniosłem wzrok na Oskara. On się tylko głupkowato uśmiechał.
- No co?
- Naprawdę chcesz mi wmówić, że to tylko przyjaźń?
- Przecież mówię prawdę...
- Wyznałeś mu miłość.
- Ugh, ciebie też kocham! Jako przyjaciół...
- Jesteś pewny? Inaczej się uśmiechasz, gdy z nim gadasz. Źrenice też masz większe...
- Tak, mhm. Idę spać.
- No, mhm... Wiem, że jesteście sobie pisani. Ty też to zrozumiesz.
- Ta, jasne - powiedziałem od niechcenia i włączyłem telefon, żeby mieć muzykę do spania.
*Nieodebrane połączenie od kontaktu: Przyszły chłopak Oskara*
- Twój Romeo dzwonił.
- Co? Co chciał? - powiedział nieco oschle.
- Nie wiem przecież. Zazdrosny jesteś?
- Mhm, nie gadaj tyle, tylko oddwoń do niego.
-Wiem, siedź cicho - zadzwoniłem do Szymona, a on chwilę później odebrał - Cześć, chciałeś coś?
- Hej, um... Tak... Oskar wie, że mamy dziś pisać?
- Wie... A co?
- Nic nie odpisał. On nie jest na mnie zły, prawda? Ugh, nie ważne, nie wiem czemu ciebie o to pytam...
- Nie jest, spokojnie. Nawet wręcz przeciwnie - za te słowa Oskar uderzył mnie w nogę - Mogę zadzwonić i spytać go o co chodzi.
- Tak? Um, nie... Chyba starczy mi, że nie jest zły.
- Mogę ci w czymś jeszcze pomóc?
- Chyba nie... Dzięki jeszcze raz... Cześć.
- Do później - odpowiedziałem rozłączyłem się - Mógłbyś mnie nie bić na przyszłość?
- To siedź cicho, co? Zresztą co to za nazwa?
- Prawdziwa - powiedziałem roześmiany.
- Ta, no. Zmienisz ją? Proszę... Nie chce, żeby Sobel to widział...
- Mhm, jak się wyspie.
- Tylko pamiętaj. Dobranoc.
- Dobranoc.
Zasnąłem, opierając się lekko o ścianę pociągu.
///
CZYTASZ
Albo jest zajebiście, albo jest smutno
FanfictionChciałbym tutaj poruszyć 2 shipy na raz, ale boje się jak to wyjdzie. Tak jak na okładce: Żabson x Young Igi, Oki x Sobel. Zamysł taki, żeby żadnej z shipów nie był ogólnie pobocznym, tylko ten główny się zmieniał co rozdział jakoś, jednak po napisa...