2. Zamulić na chacie

378 17 0
                                        

Pov: Oki

Kierowca zaparkował pod blokiem Igorka. Otsik zapłacił za przejazd, bo siedział najbliżej i udaliśmy się w stronę mieszkania. Igi był najbardziej nachlany i ledwo co chodził, więc żabson postanowił odstawić nas, czyli głównie jego, pod drzwi.

Szedłem przed nimi i niechciałem się obracać, bo byłoby to dziwne. Otso obstawiał tyły, więc pewnie wszystko mi wyśpiewa później. Uśmiechnąłem się do siebie i szedłem po schodach dalej.

Zatrzymałem się przy mieszkaniu Igiego i czekałem na resztę. Po chwili przyszli. Otso miał ten swój uśmiech, jak wcześniej przy tym naszym shipowaniu Igorka z Żabą, więc wnioskowałem, że przynajmniej do snu nie damy żyć chłopakowi. Oj, biedny Igi.

- Gdzie masz klucze? - spytał Mateusz, bo Igorowi najwyraźniej nie spieszyło się do otworzenia drzwi.

- W kurtce...

Zawistowski sięgnął do kieszeni Igiego i wyciągnął klucz, po czym otworzył mieszkanie.

- Poradzicie sobie? - spytał.

- Tak, dziękujemy - (M)

- To świetnie, będę już leciał, paa.

- Czekaj Matiś, odprowadzę cię - rzekł Ośmiałowski, co wywołało u mnie i Otsa śmiech, bo przecież on ledwo co chodził.

- Iguś, nie wygłupiaj się.

Poszliśmy z Miłoszem do innego pokoju, żeby mogli się pożegnać bez nas, ale nasłuchiwaliśmy wszystkiego.

Pov: Igi

- Dziękuję ci. Wiesz, że zawsze jesteś... - powiedziałem.

- Nie ma za co, przecież się przyjaźnimy.

Podszedłem do niego i przytuliłem. Żabson też mnie objął. Staliśmy tak chwilkę.

- Iguś, ja naprawdę muszę iść. Kto to widział, żeby nie było dwóch gospodarzy?

- Racja, przepraszam...

- Nie, nie przepraszaj, widzimy się na następnym koncercie, dobranoc.

- Dobranoc - odpowiedziałem i puściłem go. Wyszedł, a ja zamknąłem za nim drzwi.

Poszedłem w głąb mieszkania, gdzie czekali chłopcy, więc teraz pewnie zderzę się z falą zarzutów.

- Mhm, co? - spytałem, gdy zauważyłem te ich uśmieszki.

- Nic, absolutnie. Idę spać - odparł Otso.

- Świetnie, kanapa czeka. Ja idę się umyć.

- To ja wyciągnę sobie alko - powiedział zadowolony Oskar i poszedł do kuchni.



Kąpiel nie zajęła mi długo. Przynajmniej tak uważałem. Wyszedłem z łazienki już w piżamach i postanowiłem zobaczyć, co ten alkoholik robi w mojej kuchni. Po drodze widziałem, że otso już śpi.

- Wiedziałem, że tu będziesz! - krzyknąłem, widząc go leżącego na blacie z piwem w ręku.

- Nie krzycz, Otsik śpi.

- Mhm, wstawaj, nie chce mi się później po tobie sprzątać.

- Och, no Igiś nie bądź taki. Podaj mi piwo lepiej.

Przewróciłem oczami i sięgnąłem do swojego barku. Był pusty. Czy tu było tak mało, czy ten alkoholik już wychylał?

- Zostały się tylko wina, ale są u mnie w sypialni.

- To chodźmy tam.

- A kieliszki?

- Nie no, kto by się tym przejmował?

Poszliśmy do sypialni, gdzie sięgnąłem butelkę i podałem ją Oskarowi, który już usadowił się na komodzie.

- Korkociąg masz? - spytał, a ja rzuciłem mu daną rzecz - I to się rozumie.

Wypił trochę, nawet nie myśląc o mnie.

- Daj to - powiedziałem, siadając koło niego.

Podał mi butelkę i siedzieliśmy chwilę w ciszy, przerywaną odgłosem napoju, które płynęło do mojego gardła.

- Jesteś zły? - zapytał Oskar po jakimś czasie.

- Mhm, a co?

- No masz taki głos...

- Możesz mi wytłumaczyć, co to miało być?

- Nie wiem o czym mówisz.

- Mhm, pewnie. Zacznijmy od początku, czyli te wasze uśmieszki na imprezie. Później ten Uber, że otso z przodu, a ja na środku. Następnie jeszcze popchnąłeś mnie na Żabkę specjalnie!

- Hej, spokojnie, Otsik śpi. Święty nie jesteś, też się uśmiechałeś, jak Miłosz wspomniał o mnie i Soblu.

- Jeden uśmiech!

- Przypadkiem się przesunąłem do ciebie! Przestraszyłem się!

- Otso dał ci znak, prawda?

- Tak... Wybacz Igor, my chcemy, żebyś po prostu był szczęśliwy z Żabsonem, bo pasujecie do siebie...

- Pasujemy? O czym ty mówisz...

- Ugh, chociażby tutaj. On cię odprowadził, a jak się żegnaliście to dał buziaka!

- Buziaka? Przecież tego nie czułem...

- Może chciał dyskretnie? Nie wiem, pierdole głupoty już, idę się myć, a później spać.

- Pamiętasz, że mam tylko kanapę i łóżko?

- Mhm, to śpimy razem.

///

Albo jest zajebiście, albo jest smutnoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz