6. Powinienem zamknąć dziób?

344 17 5
                                    

Pov: Oki

Wróciłem umyty do sypialni, a Sobel leżał już na łóżku. Zgasiłem światło i zająłem miejsce przy nim.

- Śpisz już? - spytałem.

- Nie...

- Ugh, Igor zabrał jedną poduszkę... musimy się pomieścić razem na tej drugiej. Posuń się...

- Mogę cię przytulić? Będzie łatwiej...

- Mhm, tak...

Szymon przysunął się do mnie. Objąłem go dla wygody, a on zrobił to samo. Wtedy poczułem, że ma gęsią skórkę.

- Zimno ci? - zadałem retoryczne pytanie i nie czekając na odpowiedź dodałem: - Zaczekaj, dam ci bluzę.

Wstałem i wygrzebałem z szafy daną rzecz, którą następnie mu rzuciłem. Podszedłem jeszcze zamknąć okno i wróciłem do łóżka. Najpierw na nim usiadłem i wyciągnąłęm telefon, żeby podłączyć, ale zauważyłem powiadomienie z DM'ów na instagramie. Wszedłem w powiadomienie.

żabsontoziomal

Cześć, wiesz może czy Iguś już śpi? ²³'¹³

Śpi ²³'⁴²

a co tam? ²³'⁴³

Martwiłem się trochę, ale nie ważne już
²³'⁴⁵

Dobranoc
²³'⁴⁵

Dobranoc ²³'⁴⁶

- Z kim piszesz? - usłyszałem głos Sobla.

- Z Żabsonem... - powiedziałem i położyłem się obok niego - Chodź się przytul...

- Nie wiedziałem, że macie dobry kontakt... - mówił, wtulając się we mnie.

- Dobry? - roześmiałem się - Pytał o Igora. Ugh, szczerze to myślę, że pasowaliby do siebie...

- A co oni na to? - Szymon też się roześmiał.

- Żabson nie wie, a Igor się trochę wkurza... Wymyślił w odwecie, że będzie shipował nas...

- Jak to nas? I co ty na to?

- No co mogę poradzić...

- A ten jego telefon wczroaj? To przez to?

- Um, tak...

- A ty? Bałeś się do mnie zadzwonić? Gdyby nie Igor, to byśmy tu nie leżeli, prawda?

- To nie tak, że się bałem... Um, dobra, sądziłem, że się nie zgodzisz i tylko zrobię z siebie debila...

- Naprawdę tak myślałeś? - mówił, a ja milczałem - Oskar, możesz mi ufać...

- Przepraszam...

- Nie przepraszaj. Przyjaźnimy się, możesz mi ufać, Ośki.

- Ja... Wiem, ale po prostu boje się i... I chyba nie potrafię tego przełamać.

- Oski... - przerwał, żeby mnie pocałować w policzek - nie jestem pewien czy mogę to zmienić, ale postaram się sprawić, że zaufasz mi bardziej.

- To nie w tobie jest problem...

- Problem? O czym ty mówisz?

- Ja... Nie wiem, przepraszam... Mówię głupoty.

- Nie... - Szymon zaczął mówić, ale przerwałem mu ziewnięciem - skończymy jutro. Dobranoc.

- Jest ci tu w ogóle wygodnie?

- Jest idealnie, Oskar. Śpij już.

- Mhm, Dobranoc.

Leżałem, próbując zasnąć. Szymon już spał, czułem to. Przecież go kocham, co jest nie tak? Nie dam rady tak dłużej, muszę mu powiedzieć albo się odciąć. Po policzkach spłynęło mi kilka łez. Nie teraz, nie chce się rozklejać...

Powoli wstałem, starając się nie obudzić Sobla. Podszedłem do okna i otworzyłem je. Następnie znalazłem papierosa i odpaliłem go.

Myślałem, paląc i wychylając się przez okno. Nie wiem ile minęło, bo gdy papieros się kończył, od razu zapalałem następnego.

- Oskar, bo wypadniesz... - usłyszałem znajomy głos.

Przestraszyłem się, a pet wypadł przed okno.

- Panuje nad tym... Obudziłem cię, prawda?

- Mhm, dlaczego nie śpisz?

- Nie mogłem...

- Jak to?

- Proszę, nie rozmawiajmy o tym...

- Jesteś pewny? Widzę, że coś cię trapi.

- Ty mnie trapisz... - powiedziałem cicho.

- C...co?

- Przepraszam... Nie chciałem tego mówić.

- Wyjaśnisz mi o co chodzi?

- Nie wiem czy chciałbyś wiedzieć...

- Oskar, mów.

Odsunąłem się lekko i spojrzałem na niego.

- Oskar, przecież tu jestem. Możesz mi zaufać.

- Kocham cię, Szymon, rozumiesz? Nie jako przyjaciela...

- Naprawdę?

- Mhm... Przepraszam, pójdę do Igora, a jutro o tym zapomnimy...

Szymon podszedł i przytulił mnie.

- Nie chce tego zapomnieć... Oskar, jeśli chcesz... - przerwał ziewaniem, a ja nie dałem mu dokończyć.

- Przepraszam, powinniśmy teraz spać...

- Masz rację, to wrócimy do tego jutro.

Poszliśmy z Szymonem z powrotem spać, wtuleni w siebie. Zasnąłem dość szybko.

///

Albo jest zajebiście, albo jest smutnoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz