Pierwsze spotkanie

297 20 3
                                    

Mike Wheeler:

Zapomniałaś, że dziś był ostatni termin oddania książek do biblioteki. Dlatego też niewiele myśląc, spakowałaś powieści do plecaka i wsiadłaś na rower. Na piechotę byś nie zdążyła, a też nie chciałaś angażować w to swoich rodziców. Jechałaś rozpędzona jak nigdy dotąd. Dość zręcznie mijałaś przechodniów, choć w niektórych momentach byłaś bliska potrącenia któregoś z nich. Spojrzałaś na zegarek, miałaś szczęście, gdyż zostało ci sporo czasu, a biblioteka znajdowała się dwie ulice dalej. Ty jednak znałaś skrót, z którego chętnie skorzystałaś, wystarczyło zjechać tyko z jednej stromej górki. Podjechałaś bliżej zjazdu i po prostu puściłaś się dzikim pędem. Uwielbiałaś takie chwile, czułaś wiatr we włosach i tą prędkość. Wszystko byłoby piękne, gdyby nie nagłe uderzenie i twój upadek z roweru. Pojazd przewrócił się z łoskotem a ty przeturlałaś się kawałek dalej. 

- Czy wszystko dobrze? - usłyszałaś nad sobą męski głos. Uchyliłaś lekko powieki i ujrzałaś chłopaka na oko w twoim wieku, miał ciemnobrązowe włosy i brązowe oczy.
- Tak, raczej tak - odrzekłaś, próbując wstać.
Jednak twoje wszelkie próby kończyły się niepowodzeniem. Najwyraźniej musiałaś sobie zrobić coś w kostkę. Przeklinałaś siebie i swojego pecha. Nim zdążyłaś cokolwiek powiedzieć, nieznajomy się przedstawił:
- Jestem Mike Wheeler, a ty?
- (imię, nazwisko) - odpowiedziałaś cicho. 

Ostatecznie chłopak odprowadził cię pod dom, a twoja mama pojechała oddać książki.



Will Byers:

Wreszcie wróciłaś do domu po męczącym dniu w szkole. Szybko zjadłaś obiad i nawet odrobiłaś pracę domową na kolejny dzień. Nie mając niczego w planach postanowiłaś się przejść, w końcu potrzebowałaś przewietrzyć mózg od nauki. Przebrałaś się w luźniejsze ciuchy, dałaś znać rodzicom i wyszłaś. Nie miałaś żadnego celu, szłaś po prostu przed siebie, aż natrafiłaś na wielki las. Lubiłaś przebywać w tym miejscu z dala od ludzi, czy jakiejkolwiek cywilizacji. Nawet nie zauważyłaś, kiedy zrobiło się ciemno i zimno. Dodatkowo zaczął lać deszcz, a ty miałaś na sobie zwykłe spodnie i koszulkę z krótkim rękawem. Odpaliłaś latarkę, by widzieć coś w ciemności i zaczęłaś szukać drogi powrotnej. Było nienaturalnie cicho, przez co przechodziły cię nieprzyjemne ciarki. Nagle ciemne niebo rozświetliła jasna błyskawica, a zaraz za nią można było usłyszeć potężny grzmot. Rozglądając się, ujrzałaś jakieś światełko w oddali. Bez wahania podążyłaś za nim. Niedaleko w drzewach znajdował się domek, a w nim światło, które ciebie przyzwało. Ktoś ewidentnie był w środku. Niepewnie odsunęłaś kotarę, by wejść do środka.
- Kto tam?! - usłyszałaś.W środku siedział chłopak. Był dosłownie ostrzyżony na grzyba. Jego twarz była bardzo sympatyczna, więc się nie zniechęciłaś.
- Hej jestem (imię, nazwisko) - uśmiechnęłaś się, a po twojej twarzy zlatywały krople wody. - Czy mogłabym się tu schować? Jest wielka ulewa.Rówieśnik się zgodził. Siadając obok niego na kocach usłyszałaś:- Jestem Will, Will Byers.Spędziłaś z nim całą noc, rozmawiając na różne tematy, a rano odebrali cię zaniepokojeni i przestraszeni rodzice. Na twoje szczęście nie poszłaś tego dnia do szkoły. 

Lucas Sinclair:

Rozkładałaś talerze na stół w salonie. Aktualnie pomagałaś swojej mamie przygotować obiad. Za kilka minut mieli pojawić się goście, była to przyjaciółka twoich rodziców razem ze swoimi dziećmi. Rozłożyłaś najpierw talerze a potem sztućce. Oczywiście wszystko w dobrej kolejności. Następnie wzięłaś się za zabieranie różnych potraw z kuchni. Musiało być wszystko idealnie, twoi rodzice byli perfekcjonistami, ale i tak mocno ich kochałaś.
- Gotowe - mruknęłaś przecierając ręką czoło. W tym samym czasie rozległ się dzwonek do drzwi, a ty szybko poleciałaś otworzyć. Za drzwiami stali miło wyglądający państwo, mieli syna i córkę. Wpuściłaś ich, a wtedy twoja rodzicielka przyszła ich powitać. Wszyscy zasiedliście do stołu i zaczęliście jeść. Co chwila czułaś, jak ktoś kopie cię pod stołem. Był to syn przybyłych gości. Gdy tylko na niego spojrzałaś robił głupie miny, by cię rozśmieszyć, udawało mu się to. Po obiedzie zaprosiłaś rodzeństwo do swojego pokoju, w końcu dorośli musieli porozmawiać. Będąc już u siebie zamknęłaś drzwi i się przedstawiłaś:
- Cześć jestem (imię), a wy?Chłopak posłał ci uśmiech i mrugnął do ciebie okiem.
- Jestem Lucas.

Stranger Things ScenariuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz