Rozdział 1

476 27 30
                                    

Wjechaliśmy do Hawkings. Miasta, w którym wychowałam się. Gdzie byli starzy znajomi. Wcześniejsze życie. Starałam się z całych sił odwrócić moją uwagę by nie zacząć płakać. Patrzyłam na krajobraz, który zmienił się od tych kilku lat kiedy mnie tutaj nie było. Mijając szkołę pomyślałam jak ciężko będzie mi znów przystosować się na nowo do tej małomiasteczkowej zamuły umysłowej.

- Już niedaleko Alice - pani kurator obróciła się do mnie posyłając delikatny uśmiech.

- Dobrze - odpowiedziałam bardziej do siebie niż do niej.

Wjechaliśmy na osiedle gdzie nie poznawałam żadnego z domów. Zaskoczona zaczęłam się rozglądać gdzie jesteśmy.

- Ach tak! Twój wujek postanowił przeprowadzić się do czegoś nieco większego by Cię przyjąć. Dlatego tak długo to trwało - kobieta mówiła patrząc na drogę i zerkała na mnie w lusterku.

- Nie kojarzę tej okolicy - mruknęłam niezadowolona.

- Na pewno się przyzwyczaisz. Wiem, że to ciężki okres dla Ciebie ale masz tyle siły w sobie, że na pewno to przetrwasz - jej ciepły głos dodawał mi otuchy - Zwłaszcza, że teraz już nie będziesz musiała być sama - widziałam jak próbowała mnie jakkolwiek pocieszyć.

- Zobaczymy - spojrzałam znów przez okno rozmyślając nad przyszłością.

Zatrzymaliśmy się przy jednym z mniejszych domków znajdujących się na tym osiedlu. Na podjeździe stały dwa auta. Popatrzyłam na jedno z nich uśmiechając się przypominając sobie pewne wspomnienie. Na moje powitanie stało już dwóch mężczyzn obserwujących nasze auto uważnie.

- Gotowa? - kobieta znów obróciła się do mnie obserwując na moją iście przerażoną osobę.

- Nie. Ale chyba nie mam wyjścia - grymas na mojej twarzy wskazywał niechęć do robienia czegokolwiek w tej chwili.

Otworzyłam drzwi i wysiadłam z auta. Stanęłam patrząc na mój komitet powitalny. Wujek Wayne nic a nic się nie zmienił. Podszedł do mnie szybkim krokiem i uścisnął mnie mocno co odwzajemniłam.

- Alice jak Ty się zmieniłaś! Tak mi przykro! - mówił do mojego ramienia nie puszczając mnie - Cieszę się, że chociaż Ty jesteś cała! - oderwał się ode mnie - Eddie też się nie mógł doczekać! - wskazał ręką na chłopaka, który niepewnym krokiem ruszył w moim kierunku.

W pierwszej chwili nie poznałam, że był to mój najlepszy przyjaciel z dzieciństwa. Ostatni raz jak go widziałam miał ogoloną głowę był totalnie chudziutki i ubrany był jak swój opiekun. Teraz wysoki chłopak o długich prawie, że lokowanych włosach i tatuażach szedł do mnie.

- Nie poznałem Cię w pierwszej chwili - chłopak zaśmiał się słodko - Martwiłem się! - Eddie również przyciągnął mnie do siebie. Był wyższy ode mnie więc właśnie byłam wtulona w jego klatkę i czułam jak szybko mu serce bije. Niemalże tak szybko jak mi.

- A ja Cię właśnie takim zapamiętałam - powiedziałam sarkastycznie. Chłopak wziął w rękę swoje włosy i popatrzył na mnie pytająco - Żartuje dzbanie - wywróciłam oczami.

- Może pomoglibyście z walizkami Alice? - kobieta odchrząknęła otwierając bagażnik.

Mężczyźni od razu rzucili się na nie pierw mierząc ich ilość patrząc na mnie z zaskoczeniem jak jedna dziewczyna może tyle mieć. No w końcu musiałam spakować moje całe 17 letnie życie w jedno auto. Nie było łatwo. Sama również pośpieszyłam z pomocą. Wujek Wayne idąc pierwszy prowadził mnie do mojego pokoju. W końcu dotarliśmy do średniej większości białego pomieszczenia gdzie stało łóżko szafa i biurko. Co mnie cieszyło było również okno dachowe i tak zwany świetlik z wbudowaną sofą. Nad łóżkiem zauważyłam plakat Dio, o który kiedyś w dzieciństwie kłóciliśmy się z Eddie'm. Uśmiechnęłam się na jego widok. Długo tego nie robiłam.

I Like It Heavy | Eddie Munson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz