Pożegnałam się jeszcze szybko z Leathanem i pobiegłam po stromych schodach by wyjść. Gdy byłam na zewnątrz usłyszałam gdakanie mew i inne nie znane mi ptaki. Otulał mnie przyjmy wiatr docierający z morza. Chciałam, żeby tak wiał zawsze.
Po wzięciu głębokiego wdechu skierowałam się do przodu statku, by zobaczyć jak wygląda pałac. Był on bardzo duży, chyba nawet większy od mojego. Miał wysokie wieżyczki na, których końcu latały na wietrze małe różowe chorągiewki.
Łódź powoli zbliżała się do brzegu. Czułam jak coraz bardziej ściska mi się brzuch ze steru. Czym ja tak naprawdę się denerwowałam? Nigdy przedtem tak nie miałam- pomyślałam.
Statek przycumował do brzegu.
Nie spiesząc się wyszłam z łajby, schodząc ostrożnie po desce z licznymi wgłębieniami.
Przed mną ukazało się wielkie miasto, gdzie można było się domyślić mieszkali poddani. Rozglądałam się tak dopóki, nie przerwał mi czyjś głos.
- Witaj, księżniczko- powiedział wysoki mężczyzna lekko się kłaniając. Na jego głowie widniały brązowe włosy, które były ułożone w nietypowy sposób. Miał ciemne niebieskie oczy, a na twarzy miał lekki zarost. Był ubrany w białą koszulę z bufiastymi rękawami, które świetnie pasowały do obcisłych czarnych spodni. Wyglądał trochę jak jakiś gubernator.
- Miło mi cię poznać- powiedziałam utrzymując poważną minę.- Ale nie musisz mi mówić "księżniczko". Wystarczy Merida. A ty jak masz na imię?
Pokiwał delikatnie głową na zgodę przygotowując się do odpowiedzi.
- Jestem Ardal księżniczko, to znaczy Merido- powiedział mężczyzna szybko się poprawiając.- Mam zaszczyt zawieść cię do pałacu Króla Stefana. Będziemy jechać dorożką, mam nadzieję, że panna DunBroch będzie zadowolona z przejażdżki- uśmiechnął się i wskazał ręką na powóz.
Pojazd był ciągnięty przez dwa konie. Jeden z nich był ciemny z gdzie nie gdzie występującymi białymi plamami. Za to drugi był jego totalnym przeciwieństwem. Miał sierść beżową, a w niektórych miejscach rudą- przypominał trochę mnie. Dorożka była koloru czarnego z elementami złota.
Położyłam stopę na pierwszym stopniu by wsiąść do ciemnego pojazdu. Mój przewoźnik podał mi rękę by mi pomóc, chociaż ja tego nie potrzebowałam. Nie podałam mu swojej dłoni, na co on zrobił krzywą minę. Trochę mi było głupio, ale on nie wie, że nie jestem jak inne księżniczki.
Minęło dwadzieścia minut odkąd ruszyliśmy w stronę pałacu. Jak mówił Ardal zaraz mieliśmy być na miejscu. Przejazd był bardzo spokojny. Nie odezwałam się do chłopaka bo nie było o czym rozmawiać.
Przygotowywałam w głowie swoją wypowiedź, odnośnie mojej podróży. I zastanawiałam się jak mam się zachować. Chyba tak jak inni odzywają się do moich rodziców, wkońcu to Król i Królowa.
Już widziałam w oddali wrota, które były otwarte na nasze przybycie. Po bokach widziałam kilku strażników, byli strasznie sztywni. A na środku koło nich, zobaczyłam Króla Stefana i Królową Lee. Miałam ochotę skoczyć i wrócić do domu ale wiedziałam, że już za późno na powrót.
Wysiadłam z powozu i tym razem podałam dłoń mężczyźnie, żeby nie pomyśleli, że nie umiem się zachować. Chociaż zapewne domyślą się tego niebawem.
Stanęłam przed władcami lekko się kłaniając, a oni skinęli powoli głowami do mnie.
- Witam księżniczko Merido z królestwa DunBroch- powiedział poważnym tonem Król.- Jak ci minęła podróż?
CZYTASZ
Walczyć
FanfictionMerida to królewna królestwa DunBroch położonego w Szkocji. Jej życie po złamaniu klątwy, którą miało zmienić jej matkę stało się takie jak przedtem, chociaż co nie co się pozmieniało. Aż pewnego dnia dostała wiadomość, która zdziwiła nie tylko jej...