𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝚝𝚛𝚣𝚎𝚌𝚒

148 17 30
                                    

_•_

Dwóch mężczyzn leżało na podłodze grając w karty. Obaj cali mokrzy od potu, którego przyczyną była temperatura jaka panowała, a wynosiła 32°C. Venti nienawidził takich upałów całym swoim sercem.

- Ha UNO! - krzyknął zadowolony Kaeya.

- To wstań - odparł niższy.

- Nie ufasz mi? - spytał podnosząc brew.

- Nie, podnieś tłuste dupsko

Granatowowłosy wstał, ale wbrew przewidywaniom okazało się, że w miejscu gdzie przed chwilą leżał nie było ani jednej karty.

- Co jest?!?

Alberich tylko wzruszył ramionami po czym udał się w kierunku kuchni.

- Co się panoszysz nie twoje mieszkanie! - krzyknął za nim - Już ostatnio mi wyżarłeś świnio wszystko!

- Jakbym jeszcze miał co - prychnął zatrzaskując lodówkę i wrócił do sypialnio-salonu.

Nudzili się niemiłosiernie, a gorąc dodatkowo ich dobijał. Prawie wszyscy ich znajomi już powyjeżdżali, przez co w akademiku znacznie się przerzedziło.

- Ventiii - zawołał zrezygnowanym głosem, po czym rzucił się na łóżko, przy którym stał czarny wiatrak - co robimy? Idziemy na dziki podryw?

- Jest za gorąco na życie, nie chce mi się - odpowiedział - a tak w ogóle, jak tam ci z Albedo idzie?

Doskonale znał odpowiedź. Donna - jego koleżanka plotucha, która siedzi obok niego na wykładach pana Riva, powiedziała mu, że rzekomo między Sucrose i blondynem przestaje się dobrze układać z powodu jakiegoś mężczyzny podrywającego niemca. Gdy tylko Venti o tym usłyszał, już wiedzial o kogo chodzi.

- A weź - schował twarz w poduszkach, jednak szybko zmienił zdanie i położył się na plecach - Ta jego laska to najbardziej irytująca kreatura chodząca po tym świecie

- Czemu niby?

- Taka wiesz Pick me Girl typowa, czasami mam wrażenie, że ona umarła, zapomniała o tym wylazła z trumny i przyszła mi przeszkadzać - powiedział na jednym wydechu zirytowany.

- Babka, która uczyła mnie w gimnazjum też taka była. Zawsze zamiast kawe pić, jak normalny pracujący człowiek herbatke w termosie piła i głos miała jak takie zombie. Nienawidziłem jej jak jasna cholera - wtrącił.

- Słuchaj ja do niego zarywam, nie. A ona patrzy na mnie wzrokiem upośledzonego szczeniaka i mówi coś w stylu, ekhem - odchrząknął - a-a ale, ja i Albedo jesteśmy razem, nie chcę, żebyś tak do niego mówił - zaczął naśladować zielonowłosą - zabiłbym bez rękawiczek normalnie.

- Gdybyś był przystojniejszy i miał jakiekolwiek szanse u Albedo, to ona by się chyba z mostu rzuciła - rzucił Venti

- Mój drogi wentylatorze, muszę ci powiedzieć, że nie mój problem - zaśmiał się.

- A, wiesz co? - na to pytanie Kaeya podniósł głowę i rzucił niskiemu pytające spojrzenie - Wiem od Donny, że kłucą się przez ciebie i ta cała Sucrose wyżaliła się jej, że Albedo aktualnie bardziej interesuje się tobą niż nią. Powiem tak, niezły progres zrobiłeś w dwa tygodnie.

- Serio? O kurde musimy to opić! - wstał energicznie z łóżka omało nie depcząc leżącego na podłodze azjaty.

- Za gorąco jest człowieku i jeszcze na 19 do roboty - mruknął niezadowolony.

- Nooo, już niedługo zobaczysz swojego kochanego szefa - zaśmiał się.

- Aj, stul pysk - rzucił pudełkiem po kartach w stronę przyjaciela, po czym schował nieco zaczerwienioną twarz w dłoniach.

 𝐶𝑧𝑒𝑟𝑀𝑜𝑛𝑒 𝑀𝑎𝑘𝑖 ☟𝙳𝚒𝚕𝚞𝚟𝚎𝚗☜Opowieści tętniące ÅŒyciem. Odkryj je teraz