Sen

36 10 6
                                    

Latam. 

Unoszę się wśród przestworza.

Znikam wśród chmur, 

spoglądam z wysoka na morza. 

Podziwiam dalekie krajobrazy

wyglądające, jak namalowane obrazy. 

Obok mnie, widzę ptaki latające, 

tu, na górze szybujące.

Trochę niżej, motyle fruwają

swymi skrzydełkami delikatnie machają.

Na dole, statek na morzu dryfuje,

bliżej plaży, jakiś człowiek surfuje.

Ach, jakie piękne widoki! - 

wciąż zszokowana patrzę na boki. 

I gdy tak skaczę z chmury na chmurę 

dostrzegam nagle ogromną górę.

Na niej turyści się wspinają

najwyraźniej, wielką odwagę mają. 

Tak się zachwycam tym pięknem, 

lecz czuję, 

że coś tu mi nie pasuje. 

Coś tu zbyt cudnie, 

coś zbyt magicznie... 

Zdecydowanie zbyt fantastycznie!

Gdy więc tak martwię się i stresuje, 

nagle ten obraz się rozmazuje.

Chmury znikają, 

ja spadać zaczynam

Krzyczę, pomstuję, głośno wyklinam.

A gdy spadnę, kości połamię

Umrę lub sobie coś złamię!

Wiem, że zaraz ziemię spotkam

Och, ileż bólu ja napotkam!

Zamykam je więc w ostatniej chwili.

Lecz...

Zaraz otwieram:

Czy mnie wzrok nie myli? 

Mrugam razy kilka

Nie, to nie jest pomyłka.

Następnie opuszcza mnie niepokój, 

bo widzę, że to mój pokój.

Historie gwiaździsteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz