Zamarłem. Zamarłem ja, reszta klasy, Paige, a najbardziej zamarł Matt. Wzrok wszystkich skupił się na portfelu. Nikt nie odważył się ruszyć nawet na krok, jakby to miało spowodować trzęsienie ziemi. Jedynie Dave walczył z uśmiechem, który cisnął mu się na usta. Nie wiedzieć czemu zawrzała we mnie niesamowita złość. Miałem ochotę zedrzeć mu tę radość z twarzy. Wyruszył do wspomnianej toalety zwiewnym, wręcz tanecznym krokiem i zamknął za sobą drzwi. Ten dźwięk chyba wybudził nauczycielkę z transu, bo zamrugała dwa razy i z trudem oderwała wzrok od przedmiotu pod swoimi stopami.
Sięgnęła do torebki. Zaczęła w niej grzebać, wyciągać niektóre rzeczy na biurko, a jej mięśnie z każdą sekundą były coraz bardziej spięte. Wyglądała jakby czegoś szukała. Tak jakby chciała sobie udowodnić, że zguba wcale nie zniknęła z jej torby, a ta cała sytuacja to było tylko nieporozumienie. Nie wiedziałem ile to zajęło, ale widocznie niczego nie znalazła. Jej twarz stała się przerażająco obojętna. Robotyczna. Uniosła głowę, a wzrok kobiety mógłby zabijać, gdyby tylko miała taką możliwość. Wlepiła go w skamieniałego Matta, który nie odważył się nawet drgnąć.
- Ukradłeś. -rzuciła krótko, mechanicznie. Ucięła, przemilczała kilka sekund i nabrała powietrza- Zabrałeś mój portfel? Z mojej torby? Williams, do cholery, chciałeś mnie okraść?
Przeklnęła, jej głos się załamał, a ona sama oddychała szybciej. To wszystko uświadomiło mi, że było bardzo źle. Paige była znana z przerażającej umiejętności zachowania zdrowego rozsądku w praktycznie każdej sytuacji. Takie coś było u niej rzadkością. Nigdy nie widziałem jej w podobnym, nieodgadnionym stanie.
Zacząłem łączyć fakty. Już kiedy kończył się wf, coś mi śmierdziało. Nie były to wcale przepocone, nastoletnie ciała. Dave niesamowicie się spieszył. Popędził do szatni, przebrał się w zastraszającym tempie i pognał do sali lekcyjnej. Zostawił nas wszystkich w tyle, ze zdezorientowanymi minami. Wzruszyłem jednak ramionami i uznałem, że zasugerowanie preferencji seksualnych mogło na niego dziwnie wpłynąć. Teraz zrozumiałem, że to nie było przypadkowe. Chciał być pierwszy w klasie.
Paige zawsze zostawiała swoją torbę w pomieszczeniu, a wraz z odgłosem dzwonka na przerwę, gnała na dyżur. Mieliśmy z nią zajęcia już tyle lat, że znaliśmy jej nawyki na pamięć. Nie sądziłem, że ktoś zechciałby je kiedyś wykorzystać. Dave musiał wyciągnąć portfel i zmówić się z Henrym oraz Jackiem. Współpracowali, żeby pogrążyc Matta. Do tej pory wylewali na niego sok, obrzucali nieprzyjemnymi epitetami, połamali deskę i zrobili jeszcze kilka innych świństw. Jednak to wkroczyło już na znacznie wyższy poziom. Czarnowłosy mógł ponieść nawet odpowiedzialność karną.
Ponownie uderzył we mnie fakt, że gdyby nie moje lekkomyślne wyznanie u dyrektora, ta sytuacja nie miałaby miejsca. Oddanie znajomych Hayes'a mnie naprawdę przerażało. Żeby posuwać się do czegoś takiego? Cholera, gdyby tylko im rozkazał, skoczyliby dla niego w otchłań klifu.
- Ja nie mam pojęcia skąd się to wzięło w moim plecaku, naprawdę. -oświadczył chłopak. Jego głos histerycznie zadrżał- Nie okradłem Pani. Przysięgam. -dokładnie widziałem jak zaczął skubać skórki paznokci.
- Nie? -prychnęła Paige. Pokręciła z niedowierzaniem głową i uśmiechnęła się nerwowo- Dziecko, nie rób ze mnie idiotki. Przecież wszystko widziałam. Może nie jestem taka młoda jak wy, ale jeszcze rozumiem co się wokół mnie dzieję! -podniosła głos. Wyrzuciła ręce do góry i zaczęła mamrotać coś pod nosem.
- Nie zbliżałem się do Pani torby nawet na krok. -zaprotestował- Praktycznie całą przerwę spędziłem poza klasą. -bronił się.
- Jak więc to wytłumaczysz? Słucham?! -zażądała. Matt co rusz otwierał usta, by po sekundzie je zamknąć. Nie wiedział. Nie wiedział jak to wytłumaczyć i w tym był problem.
CZYTASZ
•zachód słońca• /bxb/
RomanceSpokojne, z pozoru idealne miasteczko Hillsview wydawało się być miejscem, które kochali wszyscy. Jednak kto mógł wiedzieć co kryło się w głowach każdego z mieszkańców? Codzienność i ustalona odgórnie rutyna legła w gruzach, gdy losy dwóch dawnych p...