Sala była przepiękna. Nigdy nie widziałam tak pięknego wejścia do czegokolwiek. Dekoratorzy naprawdę się postarali.
Nie fatygowałam się zbytnio tym balem. Założyłam eleganckie spodnie i białą koszulę wiązaną pod szyją.
W końcu nie będę z nikim tańczyć. Nie przyszłam tu dla towarzystwa. Po prostu chciałam zobaczyć, jak inni świetnie się bawią.
Siadłam jak najbliżej stołu z przekąskami. Lubiłam jeść, poza tym miałam przesiedzieć na tym krześle dobre trzy godziny, więc dlaczego by nie?
Wzięłam do ręki najbliżej leżące mi czekoladowe ciasto, odkroiłam sobie kawałek i wsadziłam go do buzi. Było dobre i wiedziałam, że będzie to coś, czym będę objadać się do końca wieczora.
Pierwszy kawałek pochłonęłam w ekspresowym tempie, a gdy zaczęłam brać drugi do sali zaczęły schodzić się pierwsze pary. Dziewczęta ubrane w eleganckie sukienki, zaś chłopcy w garnitury albo jakieś inne rzeczy, byleby eleganckie!
- Co wy kurwa, na studniówkę czy na zwykły bal urządzant przez szkołę? - mruknęłam i sięgnęłam po kolejny kawałek słodkości.
- Idioci, co nie? - usłyszałam zza ramienia. Odwróciłam się natychmiastowo. Mężczyzna stał w zwykłym, codziennym stroju. Koszulka z Iron Maiden i czarne spodnie z niskim stanem.
Podobnie jak ja, chociaż pomimo to byłam już bardziej elegancka od niego. Trzeba trzymać jakiś fason, prawda?
- Przyszedłeś tu sam? Po co? - zapytałam.
- A ty? - odbił piłeczkę. Zaśmiałam się lekko.
- Przyszłam popatrzeć.
- Ja tak samo - odparł.
- Idiota - mruknęłam i znów spojrzałam na salę. Pełno par, pełno par tańczących razem do porzygania, a nade mną stał jeszcze ten wkurwiacy facet. Przyznać jednak musiałam, tęskniłam.
Teksniłam w cholerę.
- Nie zatańczyłabys ze mna? - spytał, a ja uśmiechnęłam się lekko.
- Pojebało cie - odparł i spojrzałam w jego stronę. Nie miałam ochoty, poza tym tańczyć nie umiałam, albo powiedzieć lepiej, byłam totalna łamaga w te klocki.
Minęła chwila, a ja odezwałam się ponownie.
- No dobrze, możemy - wydukałam.
Przez całą noc myślałam o tym, co odpowiem, jeśli pojawi się w tym dniu i zada takie pytanie.
Elegancko podał mi dłoń. Zawahałam się. Przez chwilę chciałam ją odrzucić, z przyzwyczajenia, ale ostatecznie chwyciłam jego rękę i wstałam.
Złapał mnie ręką w talii. Wzdrygnęłam się. Zadałam sobie pytanie - czy na pewno tego chcę? Może i tęksniłam, ale nie powinnam mu pozwalać na za dużo. Strzepnęłam dłoń. Eddie bez pytania przesunął ją na ramię.
Tak lepiej.
Staliśmy i trzymaliśmy się za ramiona.
- Wiesz co? Poczekaj tu - nakazał i odszedł gdzieś w tłum.
Poczułam się głupio stojąc tak po środku sali sama. Może powinnam wrócić do pożerania i zostawić Munsona w cholerę?
Zanim zdążyłam podjąć decyzję usłyszałam dźwięki elektrycznej gitary dobiegającej z głośników. Przez chwilę nikt się nie ruszał, ale później połowa balowiczów zaczęła skakać do rytmu. Druga połowa natomiast zeszła z parkietu. Najwyraźniej to nie były ich klimaty. Moje już bardziej - nie musiałam znać konkretnych kroków do jakiegoś nudnego i mozolnego przytulańca, tylko po prostu skakać i się drzeć.
Chwilę później zauważyłam mojego partnera idącego w moim kierunku. Jego uśmiech był tak szeroki, że nie mogłam powstrzymać własnego pojawiającego mi się na twarzy.
Zaczął śpiewać tekst. Chyba był jedyną osobą, która go znała. Zaczął kiwać głową w rytm, poszłam za jego przykładem.
Po jakimś czasie zmęczyłam się i podparłam się o kolana. Poczułam, jak ktoś łapie mnie za podbródek i obraca go ku swej własnej twarzy.
Eddie zniżył się do mojego poziomu i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Wyglądasz dziś nieziemsko. Zresztą jak zwykle - musiał przyznać.
- Naprawdę myślisz, ze mnie tym zabajerujesz? - parsknęłam.
- Myślę, że tak - powiedział i zaczął się do mnie przybliżać. Mój naturalny odruch odmówił mi posłuszeństwa i zamiast odsunąć się i strzelić mu w łeb, stałam w miejscu, póki nie poczułam jego ciepłych i miękkich warg na swoich. Po chwili się ode mnie oderwał.
- Czemu mnie nie uderzyłaś? - zapytał zdziwiony.
- Zamknij się - nakazałam i ponownie się do niego przysunęłam.