3 - Lea | cz. 2

27 5 2
                                    

- Kukukuuur! - rozległo się pianie jakiegoś koguto-podobnego ptaka na dachu.

Alex usiadł na łóżku i zaczął się przeciągać.

- Hm, wypoczęty i pełny sił po weekendzie. Aż chce się pracować - oznajmił radośnie.

- Ah! Ałałała... - jęczała Lea, próbując usiąść - Wszystko mnie boli!

Wtem z jej pleców wydobył się odgłos chrupnięcia.

- Aagha! - jęknęła po raz kolejny.

- Hm, czyżbyś spała na czymś niewygodnym? - zasugerował.

- Jakbyś nie wiedział?! - krzyknęła wkurzona.

Po zjedzeniu śniadania udali się na zaplecze.

- Macie tutaj dużo pięknych kwiatów. - zauważyła Lea rozglądając się dookoła.

- Się wie! W końcu jesteśmy najlepszą kwiaciarnią w mieście. - oznajmił Alex dumnie - Podejdź tutaj. Pokażę ci roślinę, z której jestem najbardziej dumny. Ta, dam. - wskazał na dosyć sporą donicę.

- Egh...? - elfka spojrzała na nią i zrobiła obrzydzoną minę.

„Ta paskudna ciemnobrązowa bulwa wyglądała jak stary pomarszczony ziemniak. Co gorsza, z przodu ma coś na kształt twarzy... Obrzydlistwo..."

- Powiem ci, że kwiaty to bardzo złożone istoty. Każda z nich ma swój indywidualny charakter i upodobania. Wilhelma chociażby, mimo należenia do gatunku Sunerów nie przepada za słońcem, za to uwielbia wodę niczym Bagiennniki.

- Nazwałeś tę bulwę Wilhelma? - zapytała Lea, zażenowanym tonem.

- Dokładnie! - oświadczył z dumą - Była pierwszą rośliną, którą samodzielnie posadziłem i wyhodowałem. To moje dziecko. Wciąż pamiętam kiedy zaczęła kiełkować... - uronił łzę nostalgii.

- To zwykła bulwa, na dodatek paskudna. Ona nie ma uczuć. - powiedziała bez emocji.

- Ty?! Jak śmiesz!? Nie słuchaj jej Wilhelma. - położył dłonie po przeciwnych bokach rośliny - Ona bredzi! Ty łamaczko zielonych serc! Jak w ogóle śmiesz nazywać się elfem? Przecież wy możecie rozmawiać z roślinami.

- Skąd, tak właściwie, wzięła się ta fałszywa informacja, że elfy rozmawiają z roślinami? To, że mieszkamy w lasach, nie znaczy, że jesteśmy szurnięci! - prychnęła oburzona - Doprawdy, a to o nas mówią, że jesteśmy wariatami... - dodała pod nosem.

„Jeszcze wczoraj mógłbym powiedzieć, że jest urocza, ale od kiedy się ożywiła jest strasznie denerwująca." - pojawiło się w głowie chłopaka.

- Chwila... - wyglądała, jakby nagle coś sobie uświadomiła - Czyli jednak zauważyłeś, że jestem elfką!

- Nawet ślepy by zauważył... - burknął.

- A to nie jest tak, że ludzie nie znoszą innych ras?

- Tylko jeśli mówimy o mieszkańcach Centrum, tutaj na Obrzeżach nikogo nie obchodzi jakiej jest się rasy czy skąd pochodzisz. Ale wracając do wcześniejszego tematu, żądam przeprosin dla Wilhelmy. Jako, że nie potrafisz dostrzec jej prawdziwego i niepodważalnego piękna.

- Mam zamknąć oczy? - prychnęła.

- Hmm - mruknął - Żartuj póki możesz, ale wiedz, że jeszcze zrobię z ciebie rasowego botanika. - oznajmił.

- Życzę powodzenia - komentowała obojętna, ale można było odnieść wrażenie, jakby się uśmiechała.

***

BotanikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz