6

116 10 8
                                    

Poczułem delikatne szarpnięcie powozu, kiedy zatrzymaliśmy się pod domem Charlotte.

Narzeczona czekała już na mnie przed wejściem razem ze swoją przyzwoitką, starą panią Wilson, która często towarzyszyła nam przy kolacjach i spacerach.

Woźnica otworzył drzwi i wypuścił kobiety do środka, a one usiadły naprzeciwko mnie.

- Witaj Charlotte. Wyglądasz dziś przepięknie. - Powiedziałem do dziewczyny z czystej uprzejmości i skinąłem niezręcznie głową do przyzwoitki.

- Wiem! Tę suknię uszyto z jedwabiu importowanego specjalnie dla mnie z Chin, a diamenty pochodzą z Indii! - Była tym zadziwiająco podekscytowana jak na osobę, która nie potrafiłaby wskazać Indii na mapie. Pochyliła się w moją stronę, bym mógł lepiej przyjrzeć się kolii na jej szyi, a przy okazji, jej piersiom, wypychanym do góry przez gorset.

Pani Wilson posłała mi pełne grozy ostrzegawcze spojrzenie, więc szybko odwróciłem wzrok.

"Dziękuję" by wystarczyło. - Pomyślałem.

Odchrząknąłem, usilnie szukając sposobu na zakończenie niezręcznej ciszy, która zapanowała między nami. Na pomoc przyszła mi kobieta, siedząca przy oknie.

- Mamy dzisiaj bardzo ładną pogodę. Idealną na małą przejażdżkę, prawda? - Skierowała pytanie do Charlotte, której tyle wystarczyło, by rozpoczęła swój nieznośnie długi monolog o wizycie u krawca i zasłyszanych tam plotkach.

I tak ma już być do końca mojego życia. Na samą myśl włoski zjeżyły mi się na karku.

Skończyła mówić, dopiero gdy dojechaliśmy pod rezydencję hrabiego Jamesa Primrose'a. Jego nowa żona Grace przyjaźniła się z Charlotte, dlatego zaprosiła nas na popołudniową herbatę z jej znajomymi.

Pożegnałem uprzejmie panią Wilson i wyszedłem na zewnątrz. Czekająca tam już dziewczyna złapała mnie z ramię, ciągnąc do drzwi.

Wszystkie spotkania wyglądały tak samo.
Wystawne wnętrza, przesadnie wystrojone kobiety oraz kelnerzy, raz co raz przynoszący więcej dzbanków, ciast oraz owoców.

Popijając zdecydowanie zbyt słodką i zbyt słabą herbatę, nie zwracałem uwagi na rozmowę kobiet. Obserwowałem zachowanie pozostałych trzech siedzących przy stole mężczyzn. Oni również nie sprawiali wrażenia zainteresowanych. Wtrącali co jakiś czas kilka nic nieznaczących słów i znów milczeli. W końcu przy damach nie wypadało rozmawiać o polityce.

Moją uwagę przykuły nagle słowa Charlotte.

- Tak, zdecydowanie trzeba będzie potrzebna renowacja. Dom Alexandra jest duży, ale stary. W holu każemy zawiesić nowy żyrandol. Podobny do twojego, droga Grace. Ale większy. No i mniej kiczowaty.

Na te słowa wszystkim opadła szczęka. Szczególnie gospodyni, której twarz stała się nagle intensywnie czerwona. Gdy próbowała zmienić temat, Charlotte jej przerwała.

- Musimy też powiększyć bawialnię lub zmienić bibliotekę na kolejną. Jest zdecydowanie za duża. Nie potrzeba aż tylu książek. To nie uniwersytet! W ogóle, to nie rozumiem mody trzymania książek jako dekoracji. Wystarczą kwiaty i złote ozdoby, prawda? Och, i trzeba podwoić służbę. Zajęcie zawsze się znajdzie.

Jej bezczelność zaskakiwała mnie każdego dnia coraz bardziej. Wiedziałem, nie mogę nic zrobić, szczególnie będąc w towarzystwie. Za nic nie pozwoliłbym nikomu zniszczyć mojej biblioteki w moim własnym domu.

Nagle mój umysł zaczął łączyć kropki.
Biblioteka. Emma. Dziś wieczorem.

Nie wiadomo dlaczego, ta myśl pozwoliła mi się uspokoić.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 30, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Hrabia de Clare Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz