Wrzesień 2014

849 67 41
                                    

Louis nie miał pojęcia, gdzie zniknęły mu wakacje. Miał wrażenie, że położył się spać w czerwcu, a obudził we wrześniu, gdy musiał już wracać do szkoły.

Mimo wszystko, czuł się optymistycznie. To miał być pierwszy rok, gdy Nick Grimshaw przestał być uczniem jego liceum, co oznaczało koniec terroru i długo wyczekiwany spokój. 

A Harry? Przez wakacje wziął udział w różnych debatach, na które wyciągał go Niall, a Louis nie mógł być bardziej dumny. Jego przyjaciel rozkwitał na jego oczach, powoli zmieniając się z kogoś, komu drżały dłonie, gdy tylko czuł na sobie czyiś wzrok, w kogoś, kto dumnie prezentował się przed mównicą, nie wahając się przed wyrażeniem swojego zdania. 

I między nimi też się coś zmieniło. Choć Louis obawiał się, że wcześniejsze wydarzenia zachwieją zaufanie między nimi, wydawało się, że stali się sobie jeszcze bliżsi. Tomlinson spędził sporą część wakacji w domu Harry'ego, gdzie pomagał mu przygotować się do kampanii; w nowym roku szkolnym, za namową Nialla, miał startować w wyborach na przewodniczącego. 

Ogłoszenie wyników miało nastąpić na długiej przerwie, a Louis wściekał się, bo poprzednie zajęcia miał po przeciwnej stronie ogromnego budynku. Popędził więc korytarzem, zwinnie omijając innych uczniów. Nie pofatygował się nawet, by odłożyć książki do szafki; domyślał się, w jakim stanie znajdował się teraz młodszy, odłożył więc wszystko na dalszy plan, decydując się znaleźć się przy nim jak najszybciej. 

– Już jestem… jestem! – oznajmił nieco zdyszanym głosem, gdy znalazł się za kulisami, natychmiast dostrzegając Harry'ego. 

Młodszy siedział na jednym z krzeseł, przygryzając nerwowo palec wskazujący. Zatopił się w myślach, mrugając nerwowo, gdy błądził wzrokiem po pomieszczeniu. 

Gdy jego zielone oczy spoczęły na Louisie, odetchnął z ulgą i wstał, by do niego podejść. Nawet jego kroki były nerwowe, ostrożne, jakby bał się, że ze stresu potknie się o własne nogi. 

– Jestem przerażony! – szepnął Harry, gdy znalazł się dostatecznie blisko, biorąc głębokie oddechy, by się uspokoić. 

Louis wyciągnął rękę, nie mając w głowie konkretnego planu. Chciał dotknąć młodszego, by dodać mu otuchy, z jakiegoś powodu nie mógł jednak tego zrobić, jakby coś blokowało od środka. 

Harry zauważył jednak jego dłoń i chwycił ją, ściskając mocno. Chwilowa blokada zniknęła tak szybko, jak się pojawiła, chwycił więc jego drugą rękę. 

– Haz, oddychaj – powiedział łagodnie, próbując nawiązać kontakt wzrokowy z młodszym, który lekko opuścił głowę. – Tak naprawdę jest po wszystkim; głosy zostały oddane, a to wystąpienie to tylko formalność. 

Harry uniósł spojrzenie i wpatrywał się w Louisa przez kilka chwil, oddychając nierówno. 

– Będzie dobrze – zapewnił zestresowanego chłopaka. – A teraz leć, czekają tam na ciebie. Jeśli poczujesz się przytłoczony, spójrz na mnie, tak? Odetchnij i wyobraź sobie, że nie ma tam nikogo poza mną; jakbyś po raz kolejny ćwiczył przemówienie w swoim pokoju, katując mnie po raz setny tymi samymi argumentami. 

Harry zaśmiał się, wciąż spięty, ale wydawało się, że słowa Louisa dodały mu otuchy. Z impetem przyciągnął do siebie starszego, by go objąć, a Louis poddał się, niemal wpadając na ciało Stylesa. 

– Ze wszystkich osób na świecie, ty jesteś moją ulubioną – wyznał, zanim się odsunął. Wziął głęboki oddech, poprawiając lekko pognieciony mundurek. – To idę. 

Louis poczuł przyjemne ciepło na te słowa. Uwielbiał te momenty, w których Harry pokazywał mu, że jest dla niego ważny; młodszy od zawsze był bardziej zdystansowany, więc takie momenty zajmowały szczególne miejsce w sercu Tomlinsona. 

Steal Your Heart [l.s.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz