Kwiecień 2015 - część trzecia

779 78 50
                                    

– Nie będę pierwszy wyciągał ręki, Ni – powtórzył po raz kolejny Louis, gdy razem z Irlandczykiem jedli obiad na stołówce. – Powiedziałem już wszystko, co miałem powiedzieć, więc teraz czekam na wyjaśnienia z jego strony.

Nie rozmawiał z Harrym od kilku dni, gdy młodszy nawet nie starał się do niego podejść. Louis miał wrażenie, że go unika, nie zamierzał więc nachodzić go na szkolnych korytarzach i zmuszać do rozmowy.

– Zawsze był skryty, mało mówił o sobie – przyznał Niall, kiwając głową, choć wyraźnie był przeciwny tym cichym dniom, które między nimi zapanowały. – Ostatnio snuje się po korytarzach jak smutny szczeniak.

– Jest... – Trudny i skomplikowany, chciał powiedzieć, ale te słowa nie chciały przejść mu przez gardło. Harry był jego najlepszym przyjacielem i nie chciał mówić o nim takich rzeczy za jego plecami. – Ciężko mi do niego dotrzeć, ciężko mi go zrozumieć, gdy ze mną nie rozmawia.

– Rozmawiałem z nim dziś rano – przyznał Irlandczyk, natychmiast skupiając na sobie całą uwagę Louisa. – Nie wydawał się... Z Amber w ogóle mu się nie układa.

– Powiedział ci o tym? – Louis poczuł ukłucie w sercu na myśl o tym, że kędzierzawy dzielił się swoimi przemyśleniami z kimś innym, podczas gdy on sam wciąż pozostawał w ciemności.

Niall pokręcił głową, a Louis poczuł ulgę.

– Nie, po prostu minęła nas na korytarzu. Stary, to spojrzenie, które mu posłała... Meduza, mówię ci.

– To nic nie znaczy, to jej normalne spojrzenie – mruknął pod nosem Louis.

Spojrzeli na siebie, a gdy na twarzy Irlandczyka zaczynał rozkwitać szeroki uśmiech, obaj wybuchnęli śmiechem.

– Oj, Louis – prychnął Niall, gdy już zapanował nad śmiechem. Na jego twarzy wciąż tlił się uśmiech. – Wiem... rozumiem twoją stronę, ale spróbuj... wyciągnij w jego stronę chociaż palec.

Louis pokręcił głową, uparcie obstając przy swoim stanowisku.

– Nie mogę wiecznie domyślać się, o co mu chodzi. Nie jestem pieprzoną wróżką – tłumaczył spokojnie, choć wnętrzności wykręcały mu się nieprzyjemnie.

Nienawidził kłócić się z Harrym i nie cierpiał być z dala od niego, ale wszystko stało się zbyt skomplikowane, by wciąż potrafił akceptować to bez wyjaśnień.

– Może nie jesteś wróżką, ale jesteś jego osobą – rzucił beztrosko Niall, zanim zajął się jedzeniem, zostawiając Louisa z szeroko otwartymi ustami.

Co to, do cholery, miało znaczyć?

– Co to, do cholery, ma znaczyć? – powtórzył na głos swoją myśl, zastygając w miejscu.

Niall tylko wzruszył ramionami, jakby to nie było nic wielkiego.

– To, że Amber to tylko przejściowy okres, Louis.

Louis nadal nie rozumiał, a może nie chciał zrozumieć, o czym Irlandczyk z nim dyskutował.

– Ni?

– Tak, Louis?

– O czym do mnie mówisz?

– O tym, że być może i wkurzasz się na Harry'ego, ale jemu też jest ciężko, a ty jesteś jedyną osobą, która potrafi wyciągnąć go z jego własnej głowy. Spróbuj, Louis, a jestem pewien, że nie pożałujesz.

Louis rozmyślał o słowach Nialla przez resztę obiadu, aż w końcu postanowił dać młodszemu jedną szansę, by chociaż spróbował mu coś wyjaśnić. Jeśli Harry z niej nie skorzysta, będzie mógł tym faktem zamknąć usta Niallowi i dalej złościć się w spokoju.

Steal Your Heart [l.s.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz