Park

8 0 0
                                    

-Może jestem głupi, ale za to mnie kochasz- uśmiechnął się pokazując rządek swoich prawie idealnie białych zębów

-Tak, tak.. możesz sobie wmawiać- wstałam z łóżka biorąc z waliki czyste ubrania- przebiorę się i pójdziemy może gdzieś

-Już lepiej się czujesz?- zerknął na mnie rzucając się na łóżko

-Jestem na lekach, ale jest lepiej niż wczoraj

-No dobra, idź się ubierz i zabiorę cię gdzieś

-Dokąd?-zatrzymałam się w drzwiach od łazienki i odwróciłam się do chłopaka

-Dowiesz się z czasem, a teraz idź się ubierz

-Nigdzie nie pójdę dopóki mi nie powiesz- usiadłam na ziemi podkulając lekko nogi

-Wstawaj, bo sam cię zaniosę do tej łazienki

-Daleko jakoś nie masz, zważając na to, że siedzę prosto w progu

-I co z tego, idź się wreszcie ubierz

-Nie, dopóki nie powiesz dokąd idziemy

-Nie dowiesz się- powiedział wstając z łóżka i podszedł do mnie przerzucając mnie sobie przez ramię- Mówiłem, że masz iść się ubrać

Po dwóch krokach postawił mnie na ziemi, położył na szafce obok mnie ubrania i podszedł do dni

-Ubierz się 

Patrzyłam się na niego nie mówiąc nic. Patrzyłam prosto w te jego piękne oczy do momentu aż ten się nie odwrócił i nie zamknął drzwi. Rozebrałam się i gdy się przebrałam, przejrzałam się w lustrze poprawiając włosy i zrobiłam lekki makijaż.

 Rozebrałam się i gdy się przebrałam, przejrzałam się w lustrze poprawiając włosy i zrobiłam lekki makijaż

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wyszłam z łazienki, zerkając na chłopaka, który mi się przyglądał. 

-Nie można było tak od razu? Tylko cię muszę siłą zaciągać byś się przebrała

-No nie można było, dowiem się dokąd idziemy?

-Nie teraz

-A kiedy?

-Gdy będziemy na miejscu- ostatecznie wstając z łóżka

-O co to nie, jeszcze mnie porwiesz i co wtedy ja zrobię?

-Ty już wtedy nie będziesz mogła nic zrobić- zaśmiał się rzucając w moim kierunku moje trampki po czym sam założył swoje buty 

Patrzyłam się na niego z skrzyżowaniami na piersiach rękoma

-Skończysz się gapić i się ubierzesz? Czy z tym też mam ci pomóc?

Wzruszyłam ramionami i usiadłam na łóżku patrząc się na chłopaka, który siedział na ziemi i rozwiązywał moje buty. Gdy zaczął on zakładać je na moje nogi poczułam się jak mała dziewczynka, która nie umie jeszcze wiązać butów więc tata jej w tym pomaga

-Idziemy na spacer, ta informacja ci starczy 

-Ale dokąd?

-Ile razy mam ci powtarzać że dowiesz się na miejscu, więc błagam cię zamknij się już i po prostu chodź

Podniosłam się z łóżka, biorąc klucz i resztę swoich rzeczy po czym wyszłam z pokoju.

Czuje że go zdenerwowałam. To jest jeden z moich minusów. Lubię wszystko wiedzieć i nie lubię niespodzianek, dlatego tak zaczęłam na niego naciskać by powiedział mi dokąd idziemy

Szłam powoli przez korytarz, mijając inne pokoje nie słysząc niczego prócz kroków chłopaka, który szedł za mną bez słowa. Chyba tak jest lepiej. Nie powiem czegoś co go jeszcze mocniej zdenerwuje i może ta relacja pozostanie taka jak wcześniej.

Co ja gadam.. Ta relacja już nie będzie taka sama. Gdy pisaliśmy byłam kompletnie anonimowa.. no może nie tak całkowicie ale ten wiedział o mnie tylko to o czym ja mu powiedziałam. Teraz wie jak wyglądam, zna mój głos, poznał moich rodziców i brata. Poznał mnie od innej strony, tej którą starałam się ukrywać przez poprzednie dni.

Już jutro będzie miał ode mnie spokój. Do 10 musimy się wymeldować z hotelu, później pojedziemy pewnie na chwilę na miasto by coś zjeść i wrócimy do domu.

Po 30 minutach spaceru, który minął w ciszy ten się zatrzyma przy dość sporym placu, który przypominał park. Jedyne co różniło się od innych parków to to, że brama wejściowa była zamknięta i oplątana łańcuchem spiętym kłódką. Skierowałam wzrok na chłopaka, który wyjął z kieszeni klucze i po wybraniu jednego z nich otworzył kłódkę. Ściągając łańcuch przepuścili mnie przodem po czym, gdy sam już znajdował się w środku zamknął znów bramę

-Czemu ten park jest zamknięty?

-W zeszłym roku, zapadła decyzja o zamknięciu go, po tym jak doszło do podpalenia placu zabaw

-A skąd ty masz klucze do niego?

-Na ten moment to moja tajemnica

Nie mówiąc nic zaczęłam rozglądać się po parku i w pewnym momencie mój przykuł plac zabaw. A dokładniej to co z niego pozostało. W miarę dobrym stanie była karuzela dla dzieci, po huśtawkach zostały te same łańcuchy, ze zjeżdżalni za zostały części drewnianej konstrukcji i połowicznie stopiona plastikowa zjeżdżalnia. Piaskownica stoi cała nienaruszona. 

-Do podpalenia doszło na szczęście nocy przez co nikt nie ucierpiał, a sprawcę złapano dwa dni później- powiedział podchodząc do mnie bliżej. Nie zareagowałam na jego słowa, tylko przeszłam kawałek po ścieżce i dostrzegłem niewielki staw, dość mocno zarośnięty, lecz co się dziwić. 

-Zechcesz się wreszcie do mnie odezwać? Czy będziesz miała mnie w dupie i spędzimy całe te spotkanie cicho

-Nie wiem, już i tak cię wnerwiłam-wzruszyłam ramionami patrząc się w jego oczy i usiadłam na ławce

-Posłuchaj- westchnął cicho kucając naprzeciwko mnie i oparł się rękoma o moje uda- masz rację, lekko się zdenerwowałem się na ciebie. Ostrzegałaś mnie, że masz trudny charakter, ale ja nie powiedziałem, że szybko się denerwuje. Ale teraz posłuchaj. Nie ważne, co powiedziałem, chcę słyszeć ten twój uroczy głos i widzieć ten śliczny uśmiech na twojej twarzy, więc proszę cię, bądź sobą i zapomnij o tym co powiedziałem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 19 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Your messageOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz