11. Wszystko już widziałem

83 6 0
                                    

Rozdział nie jest sprawdzony, kiedyś to naprawię 🙈 Dajcie znać co o nim myślicie 🤍
________________________________

-Ciszej- brunet mocniej docisnął swoją dłoń do moich ust- Zaraz cię usłyszą po drugiej stronie stanu- zaśmiał się, dysząc mi przy tym do ucha- Od kiedy jesteś taka głośna?

Przycisnął się do mnie zdecydowanie mocniej, tak, że między nasze klatki piersiowe nie wcisnęłaby się nawet kartka papieru. Jęknęłam z bólu, kiedy krawędź mebla wbiła mi się w plecy.
Jak do cholery znaleźliśmy się w takiej sytuacji?
Jak mogłam do tego dopuścić?

-Od kiedy mnie wkurzasz- odpowiedziałam szeptem, odpychając jego rękę z moich ust- Mówiłeś, że nikt tutaj nie pilnuje- wyrzuciłam mu, a oburzenie było u mnie w tamtym momencie przeważającą emocją.

Po długich godzinach rozmów postanowiliśmy wrócić do nauki.

Biblioteka na kampusie była dostępna dla każdego studenta, po okazaniu karty bibliotecznej, w godzinach pracy uczelni. Kiedy postanowiliśmy się do niej skierować o godzinie dziesiątej wieczorem, byliśmy w pełni świadomi jej zamknięcia. William zarzekał się jednak, że ma na to swoje sposoby i mam się niczym nie martwić.
Więc jak zawsze szłam za nim w ciemno i się nie martwiłam, do teraz.

Ochroniarz krążył po pomieszczeniu z latarką, z wkurzającą dokładnością świecąc między regałami. Wcześniej spał, ale nie spodziewając się czyjejś obecności, nie próbowaliśmy zachowywać się specjalnie cicho. Co prawda nie zachowywaliśmy się też niewiadomo jak głośno, jednak dla niego pogrążonego w ciszy, mogło to być jak krzyk.

-Wywalą nas z uczelni. Sama chciałam to rzucić, ale jak wiem, że oni mnie wywalą, to jest mi trochę przykro- sapnęłam z przestrachem.

Nie umiałam się wyłączyć. Normalnie bym milczała i modliła się w głowie, chociaż wcale nie jestem wierząca. Jednak jakimś dziwnym trafem uważałam, że tylko to by mogło nam pomóc. Zwłaszcza teraz, kiedy nie byłam w stanie się zamknąć.

-Nie wywalą nas. Najwyżej dostaniemy upomnienie- znudzenie w jego głosie było niemalże namacalne. Byłam mu całkiem wdzięczna za to, że nadal mnie znosił i odpowiadał, żebym nie czuła się ignorowana. Chociaż oboje powinniśmy siedzieć cicho.

-Albo nas zawieszą.

-Skończ gadać- powiedział przez zęby, w tym samym momencie padło na nas światło z latarki.

-No proszę, kogo my tu mamy. Normalnie nie trzeba was stąd wyganiać dzieciaki. Co wy tu robicie o tej porze?

Postawny mężczyzna około pięćdziesiątki, stał naprzeciwko nas, a z jego spojrzenia biła czysta pogarda. Wygnieciona niebieska koszula i czarne, eleganckie spodnie nie wzbudzały we mnie strachu, co innego plakietka z jego imieniem i logiem firmy ochroniarskiej, błyszcząca na materiale owej koszuli. Do tego jakieś narzędzie do samoobrony, wciśnięte za czarny pasek spodni, które miałam problem zidentyfikować, przez oślepiające światło. Nie byłam w stanie przyjąć tego ze spokojem.

Zostaliśmy złapani.

William westchnął ciężko i odsunął się ode mnie zaledwie o krok, łapiąc mnie przy tym za dłoń. Staliśmy wyprostowani, ramię w ramię, patrząc na widocznie zdegustowanego mężczyznę. I nagle już nie czułam potrzeby mówienia.

-Moja dziewczyna jest trochę kujonem. Myślałem, że w bibliotece...- urwał na chwilę, robiąc do mężczyzny sugestywne miny.

-Noo?- przeciągnął, pospieszając jego wypowiedź.

-No wie pan- schował dłonie do kieszeni spodni. Miałam wrażenie, że próbował grać zawstydzonego i przy tym zarobić odrobinę czasu, żeby coś wymyślić.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 08 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Back To MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz