010

275 27 11
                                    

Ich jedyny trop okazał się jednak błędny. Dom okrążyli może ze trzy razy, pokoje obejrzeli dokładnie tyle samo, może nawet i więcej. Wszystko wyglądało tak, jakby nikt nie użytkował sprzętów od dawna. A co za tym szło, Munson musiał ukryć się gdzieś zupełnie indziej.
Steve cisnął urwaną wcześniej gałęzią w taflę wody. Na pewno nie starał się kryć swojej flustracji, która wzrosła, gdy Dustin oznajmił, że szopy też na pewno są puste. Wszyscy byli zdenerwowani. Na swój sposób, z zupełnie różnych powodów, aczkolwiek wszystkie składały się na jedno. Atmosferę w aucie, którym wracali można było ciąć nożem.
Mike niestrudzenie wpatrywał się w ciemność za oknami. Nikt nie spodziewał się, że przeszukiwanie niewielkiego domku i okolicy wokół niego zajmie im aż tyle. Był potwornie zmęczony, głodny i poirytowany. A oprócz tego wszystkiego, na jego ramieniu ciążyło coś jeszcze.
Nastka zasnęła w trakcie drogi powrotnej. Z początku nawet głaskał ją po włosach, starał się oddychać jak gdyby nigdy nic. Jednak nie mógł. Dotyk jej wcześniej miękkich włosów, teraz parzył jego dłonie. Ciężar głowy zdawał się ranić go w ramię, a oddech ciążyć. To już nie było to samo uczucie potrzeby ochrony. Nie było już niczego. Tylko obrzydzenie do samego siebie.

- Mike? - Dustin pochylił się tak, by nie obudzić dziewczyny. - Wszystko okey? - wciąż szeptał, choć muzyka w aucie nie była specjalnie cicha.

Steve chciał chyba zagłuszyć swoje natrętne, niezadowolone myśli.

Brunet jedynie pokiwał głową. Tak naprawdę nic nawet nie mogło równać się z tym słowem. Chciał jak najszybciej znaleźć się w swoim łóżku i zapaść w jak najdłuższy sen.
A najlepiej obudzić się, gdy nad Hawkins znów będzie świeciło słońce.
Jego słońce.

- Gdzie cię wysadzić Wheeler? - głos Steve'a był równie zmęczony, co każdego w aucie.

Kolejne spotkanie przełożyli na dzień jutrzejszy. Dziś, mimo punktów zaczepienia, które znalazła drużyna ze szkoły, nie mieli niczego poza potrzebą snu i regeneracji.

- Tutaj. - mruknął, widząc znajome skrzyżowanie. - Przejdę się dalej.

- Jasne. - Steve zatrzymał auto. - Tylko ostrożnie. Chcę cię jutro zobaczyć w jednym kawałku. Oni też. - głową wskazał na pogrążoną we śnie resztę.

- Mhm.

Mike jakimś cudem wyszedł z auta nie budząc śpiącej na nim Nastki. Zamknął delikatnie drzwi i ruszył w kierunku domu. Coś jednak szczególnie mu nie pasowało. Nie wiedział do końca co to było, ale na pewno nie chciał być jeszcze w domu. Domu, który choć pełny, wciąż wydawał się pusty.
Wszedł od tyłu, od razu kierując się do piwnicy. Całe szczęście nikt go nie widział, nikt nie słyszał. Zabrał ze stołu pozostawione tam wcześniej walkie-talkie i znów wybiegł prosto w ramiona nocy.
W międzyczasie wybrał swój ulubiony kanał, podał miejsce spotkania, samemu niezwłocznie się tam udając. Znów czuł determinację i buzującą w nim energię. Podniecenie i zwykłe szczęście, które skutecznie spędziło sen z jego powiek. Gdy dotarł na skraj lasu, w jego oczy od razu rzuciła się znajoma postać czekająca trochę dalej. Uśmiechnął się na widok postury Byers'a. Nawet tak niewyraźny obraz kochanka był w stanie sprawić, że jego serce biło jeszcze szybciej. Pchnięty dziwnie przyjemną i lekką siłą dobiegł do chłopaka, bez namysłu łącząc ich usta w iście stęsknionym pocałunku. Tym razem był o wiele bardziej dokładny niż za ich pierwszym razem. Mike umieścił swoje dłonie na talii Byers'a, mocniej go do siebie przyciągając. Will natomiast, zaskoczony tak nagłą czułością, nie do końca wiedział co zrobić. Szukał miejsca dla swoich dłoni, delikatnie gładząc przy tym plecy Mike'a. Bał się odpowiadać, by tylko nie zniszczyć tej chwili.
To były w końcu jego pierwsze pocałunki. Nie tylko z Wheeler'em, tak w ogóle pierwsze.
I Mike bardzo dobrze o tym wiedział.
Nie trwało to zbyt długo, choć zapewne dłużej niż poprzednio. Żaden z nich nie chciał kończyć przyjemnej pieszczoty, a jednak oboje bali się, że ktoś za chwilę mógłby ich zobaczyć.
Odkryć ich słodką tajemnicę.
Bardzo słodką.

Wonder Hell | Byler [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz