005

325 23 34
                                    

Powietrze nad Hawkins tego dnia od rana było szczególnie duszne i ciężkie. Coś w nim wisiało, jednak na pewno nie była to nadchodząca od północy burza.
Mike westchnął ciężko, przyspieszając kroku. Rano nic nie wskazywało na deszcz, to też nie zabrał ze sobą żadnej parasolki. A przecież nie widziało mu się przemoknąć. Mokre ubrania i letni deszcz znajdowały się na jego oficjalnej, czarnej liście.
Spiął się, widząc w oddali dom państwa Byers. Dobrze wiedział, że dziś nie będzie w stanie dotrzymać obietnicy złożonej ubiegłej nocy.
Na dwóch ostatnich lekcjach starał się nawet wymyśleć jakąś sensowną wymówkę, jednak wszystkie jego plany szlag jasny trafił. Nie mógł go okłamywać, na pewno nie w taki sposób. Prędzej czy później Will i tak by się dowiedział. 
Zapukał powoli do starych drzwi, które po paru sekundach otworzył Jonathan.
- Cześć, Will jest u siebie w pokoju. - rzucił w pośpiechu, zgarniając z wieszaka skórzaną kurtkę. - Jak chcesz możesz zjeść z nim obiad. - dodał, wręcz wybiegając z domu.
Mike obserwował go zdezorientowanym spojrzeniem, które dopiero po chwili znalazło swój cel. Na podjazd wjechało auto Nancy. No tak, czego innego mógłby się spodziewać? Zapewne knuli coś poza umówionym spotkaniem. I Mike miał wielką ochotę dowiedzieć się co.
Wraz z warkotem odjeżdżającego samochodu do jego uszu dotarł jeszcze jeden dźwięk.
O wiele bardziej przyjemny.

- Jonath- Will urwał w połowie, dostrzegając stojącego w otwartych drzwiach kruczowłosego. - O, Mike.

Wheeler uśmiechnął się pod nosem, odwracając w stronę przyjaciela. Miał na sobie stanowczo za duże dresy i niebieską koszulkę w granatowe pasy. W zasadzie wyglądał całkiem normalnie, nijak miało się to do jego najlepszego stanu, jednak Mike szczególnie polubił chaos panujący wokół chłopaka. Najbardziej ten, na jego głowie.

- Hej Will. - wyższy przymknął drzwi i z uśmiechem powędrował w stronę równie roześmianego Byers'a.

Cieszył się widząc go w takim stanie. Bał się, że przez napad osłabnie i przez kilka kolejnych dni będzie leżał w łóżku.

- Przyniosłem ci materiały na konkurs. - dodał, uważnie obserwując twarz chłopaka.

Miał wrażenie, że w jego oczach wciąż dostrzegał strach. Może wcale wczoraj nie zniknął? Może Will tylko nieświadomie go ukrył? Albo zupełnie świadomie, by nikt więcej nie zwrócił na niego uwagi. Mike wiedział, że to mogła być prawda. I szczerze się jej obawiał.
Szybko wyjął jednak z niewielkiego tornistra kilka kolorowych książek i położył je na blacie kuchennego stołu.

- Dzięki. - Will prześwidrował wzrokiem tytuły. Nie mówiły mu niczego, ale to przecież nie znaczy, że nie były ciekawe.

Wręcz przeciwnie, Byers wręcz marzył by oddać się jakiejś lekturze. Jakiemukolwiek zajęciu, które nie przypominałoby mu o łupieżcy i napadach. Samo myślenie o nich wywoływało w nim szczery strach, a ciało jakby traciło kontakt z jego mózgiem. Stawał się bierną marionetką w jego szponach.

- Dzięki Mike. - odparł z uśmiechem, wracając spojrzeniem do swojego gościa.

Czerwona koszulka od Nastki nie pasowała mu ani trochę. Will nawet starał się mu to kiedyś delikatnie wyperswadować, ale Wheeler jak zwykle odwoływał się do znaczenia prezentów i innych, miłosnych bredni, o których przecież nie mógł mieć pojęcia.

- Znowu jesteś w tej paskudnej koszulce. - dodał z niesmakiem wyrysowanym twarzy. - Przecież ten kolor w ogóle do ciebie nie pasuje.

Mike wywrócił oczyma, opierając dłoń o jedno z krzeseł.

- A ty znowu swoje. - mruknął, niby bezsilnie, a jednak była w tym garść rozbawienia. Zdawał sobie sprawę, że co jak co, ale czerwony nie do końca mu jednak pasuje. - Dostałem ją...

Wonder Hell | Byler [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz