3. Odkryję, kim on jest

23 4 3
                                    

— No proszę — odezwał się głęboki, kobiecy głos. 

Należał do woźnej Hogwartu, pani Durie, niskiej kobiety o zaokrąglonej sylwetce, długim i rudym warkoczu spływającym po plecach i skłonnością do przesadzania z makijażem. Chociaż Regina nie była w stanie jej zobaczyć, to wiedziała, że usta umalowane ma różową lub krwistą szminką, a na oczach widnieje jeden z siedmiu odcieni tęczy. Nie należała do najsurowszych i czasem przymykała oko na błąkające się po ciszy nocy osoby, dopóki te miały czyste obuwie i nie zostawiały po sobie błotnistych plam. 

Pani Durie, zwana również Pudernicą, przez wiecznie pokrytą grubą warstwą tego kosmetyku twarz, nienawidziła nieporządku. Zaczarowane przez nią miotły śmigały po korytarzach szkoły na każdej lekcji i po wyjściu z klasy można było mieć pewność, że wszystko będzie lśniło czystością. Zaraz po ich upadku rozległ się jakiś dziwny dźwięk. Musieli coś zniszczyć, ściągając tym samym na siebie żądną czystości woźną. 

— Ale żeście nabroili! Rozumiem, że w ekstazie nie zauważyliście, jak wpadacie prosto w zbroję? W ekstazie? Czy ona sądziła, że mieli tutaj jakąś randkę? Dziewczyna prychnęła. Owszem, nie zauważyli. Nigdy wcześniej nie zauważyła żadnej zbroi na szczycie Wieży Astronomicznej. Musiała stać tam od niedawna. 

— To nie to, co sobie pani wyobraża — zapewniła dziewczyna, próbując podnieść się na nogi. Lubiła prezentować się godnie przed starszymi od siebie i zrównywać się z nimi z pomocą pełnej powagi twarzą. Nie złapała jednak odpowiedniej równowagi i upadła z powrotem na kolana. Ponowiła próbę, czując, jak ogarnia ją wstyd. 

— Czy ty, młoda damo, nie jesteś przypadkiem pijana?

Rozległ się cichy chichot ze strony Valeriana. No proszę, król obojętności pozwolił sobie na uśmiech, a ona nie była w stanie tego zobaczyć. Wielka szkoda. 

— Oczywiście, że nie...

— To Proszek Natychmiastowej Ciemności — wyjaśnił spokojnie krukon. Zdziwiło ją jego opanowanie. Ona coraz bardziej zbliżała się do paniki, z powodu utraty wzroku. Dodatkowo chłopak miał inny powód do zmartwienia. Hermes właśnie uciekł z jego sekretem i nie wiadomo, czy nie będzie chciał go natychmiast wszystkim wyjawić. — A raczej ta jego imitacja ze sklepu Weasley'ów. 

Pudernica westchnęła z politowaniem.

— Nic nie widzicie, zgadza się?  Potwierdzili, kiwając zgodnie głowami. Woźna ostatni raz pokręciła głową, uskarżając się w myślach na młode pokolenie, gdy przypomniała sobie własne przygody z nastoletnich lat. Całe szczęście ta oślepiona dwójka nie mogła ujrzeć wpływającego na jej szyję rumieńca!

Regina poczuła, jak silna ręka kobiety łapie ją nadgarstki i pomaga wstać.

— Tylko ostrożnie — powiedziała, upewniając się, że dziewczyna stoi stabilnie. Ta wciąż ogarnięta dezorientacją, musiała zaprzeć się mocniej nogami, aby nie upaść ponownie.  Skierowała się teraz w stronę Valeriana, mrucząc pod nosem z dezaprobatą. — Cała zbroja zniszczona, będę ją składać wieki... — z niewiadomego powodu urwała w połowie wypowiedzi. 

Dopiero zauważyła, że po skroni chłopaka spływa strużka krwi i mknie w powoli podbródka. Najwidoczniej zranił go jeden z żelaznych elementów pancerza. 

— Możesz wstać? — zapytała, już delikatniej. 

Regina zmarszczyła brwi. Jej nie zadała takiego pytania. Był ranny? Porzuciła natychmiast tę myśl, ponieważ zaczęła widzieć fragmenty otoczenia. Jedynie niewyraźne smugi światła, ale świadczyło to, że jest blisko odzyskania wzroku. Wyrwało się z niej ciche westchnięcie ulgi. Już do końca będzie doceniać, że urodziła się z dwojgiem sprawnych oczu.

NIGHTMARE °𝓱𝓪𝓻𝓻𝔂 𝓹𝓸𝓽𝓽𝓮𝓻 𝓯𝓪𝓷𝓯𝓲𝓬𝓽𝓲𝓸𝓷Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz