ii. burlat

98 6 9
                                    

Jak przystało na młodego, ekscentrycznego artystę, w dodatku artystę z Włoch całe życie ubierającego się, jakby miał występować w nowoczesnym filmie psychologicznym dla intelektualistów, Niccolò miał swoje dziwactwa i konkretne upodobania, nierzadko równie intrygujące i specyficzne, co on sam. Dla przykładu, jego smyczek i soczewki kontaktowe zawsze musiały leżeć po lewej stronie łóżka (kiedy łóżko miało lewą stronę od ściany, kładł się po prostu w pozycji o sto osiemdziesiąt stopni różnej), a czytając książkę, zawsze używał zakładki lub czegoś służącego za zakładkę dopasowanego kolorystycznie do okładki. Jeżeli natomiast znajdował się w nowym miejscu, mimowolnie musiał czuwać przynajmniej trzy, cztery godziny przed właściwym zaśnięciem, oswajając się niejako z miejscem i najczęściej gapiąc się przy tym w ciemność — zasypianie przy świetle, choćby najmniejszym i najsubtelniejszym, nie wchodziło w grę dla il violinista del diavolo, il principe delle tenebre ani tym bardziej dla l'oscurità stessa. Opłacało mu się czasem wpisywać własne imię i nazwisko w wyszukiwarkę na Tumblrze, przynajmniej miał na siebie więcej egdy określeń. Cudowne jest życie w miarę znanego muzyka ze sprecyzowaną estetyką.

Pierwsza noc spędzona w domu rodzinnym jego partnera nie odbiegała od tej normy. Po popołudniu spędzonym na tak zwanej kawie, mimo że kawa była tylko na samym początku, spacerze sadem pełnych czereśni, na których punkcie Karol miał chyba jakiegoś fioła i kolacji zjedzonej na tarasie, był już nieco zmęczony, ale nie przerażała go wizja przespania góra sześciu godzin. Nie cierpiał wstawać o późnych godzinach, to jest po dziewiątej, czego nie mógł zrozumieć praktycznie nikt z jego otoczenia. Ale co miał poradzić na to, że lubił czuć się produktywny i mieć z rana czas na cokolwiek logicznego? Feliks, który nadal nieco go stresował, zdążył mu już przekazać, żeby absolutnie nie krępował się przed graniem w domu. Jego syn rzekomo był kiedyś w stanie rzępolić na skrzypcach o naprawdę nieludzkich porach, więc, zgodnie ze słowami starszego Lipińskiego, Paganini mógłby nawet teraz, nieco przed północą wyciągnąć swój instrument z futerału i zacząć koncert ze swoimi kaprysami. Nie zamierzał tego robić, już dosyć w życiu podążał zgodnie z dewizą czterdzieści godzin praktyki na dobę, aczkolwiek nie wykluczał, że z rana nie zagrałby sobie czegoś na rozbudzenie i rozgrzewkę. Zgadywał, że mógł wytrzymać w takich warunkach.

Kolejna specyficzna cecha Niccolò — kiedy analizował konkretne sytuacje albo zastanawiał się nad czymś w samotności, tak jak robił to teraz, nieco odlatywał i był zdecydowanie mniej czujny niż zwykle. O tą mniejszą wrażliwość na bodźce zazwyczaj oskarżał Karola, który tylko parskał śmiechem i twierdził, że to Włoch na starość się rozleniwił. Nie krył jednak zadowolenia z tego, że mógł przynajmniej wstać w nocy i pójść sobie po szklankę wody, nie budząc przy okazji starszego skrzypka, który tak czy tak był marudny po przebudzeniu. W sumie, przez jakieś dziewięćdziesiąt procent czasu był. Wracając jednak do kwestii jego chwilowego nieogarnięcia, bezsprzecznie miało to wpływ na to, czego miał za chwilę doświadczyć. Pobyt w Polsce, jak na razie, wręcz obfitował dla niego w nowe, ciekawe doznania.

— Coletto, śpisz już?

Nie krzyknął, żeby nie było, że il signore di ogli timore mógł się jakkolwiek zaskoczyć. Z godnością usiadł na łóżku, tak szybko, jakby był arachnofobikiem który zobaczył na kołdrze wielkiego ptasznika, złapał za smyczek, który odłożył sobie na szafkę nocną i wycelował nim w intruza. Jak dobrze wyceluje, to wbije mu go w oko i dotrze do mózgu, co prawie na pewno nie mogłoby przejść bez szwanku dla atakowanego. Szkoda smyczka, ale czego się nie robiło w odwecie za wyrywanie Niccolò Paganiniego z zamyślenia w porze nocnej? Gdyby było trzeba, może wbić go też w drugą gałkę. Był solidnie wykonany i własnoręcznie wzmocniony, musiał być wielokrotnego użytku. Tylko kwestia tego, czy trafi w całkowitej ciemności; miał pewne wątpliwości mimo tego, że już nie takie rzeczy robił.

𝐏𝐑𝐀𝐄𝐃𝐈𝐔𝐌. 𝐥𝐢𝐩𝐢𝐧𝐢𝐧𝐢 𝐬𝐡𝐨𝐫𝐭 𝐧𝐨𝐯𝐞𝐥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz