- W takim razie może ja zacznę, jeśli chodzi o moje wymagania. - rzuciłem, zerkając na nią.Uwielbiam się z nią droczyć.
- To oczywiste, że przeprowadzimy się do Włoch. Ja rządzę Europą, a nie Stanami, które swoją drogą przydałoby się zaorać i zbudować od nowa, bo to jakaś totalna porażka. - oznajmiłem. - Dodatkowo jest tu cholernie zimno i ciągle pada.
- Tak jak w Wielkiej Brytanii. - przerwała mi.
- Wielka Brytania to przynajmniej nadrabia czymś innym w przeciwieństwie do Nowego Jorku. - odparłem sucho.
- Nie mam zamiaru słuchać twoich wywodów. - zbuntwała się.
- Dobrze, więc mówię ci wprost, że po ślubie wyjeżdżamy do Włoch. - uśmiechnąłem się krzywo. - I tak poszedłem na wystarczającą ugodę, że zgodziłem się na ślub w tym beznadziejnym i zepsutym mieście i teraz będę musiał tu sprowadzać swoją rodzinę.
- Nie robisz mi tym żadnej łaski. - warknęła.
- Tak samo jak ty mi, więc wypadałoby w końcu zaakceptować, że zostaniesz moją żoną. Uwierz, mnie w przeciwieństwie do twojej rodziny obejdzie walka Nowego Jorku z Włochami. To ty skażesz swoich na śmierć, wieć uwierz mi, że nie robisz mi łaski tym, że tutaj ze mną siedzisz. Jeszcze powinnaś mi być wdzięczna, że zaproponowałem ten chory układ swoim wrogom, gdy mogłem was po prostu zniszczyć. - warknąłem, patrząc w jej szafirowe oczy.
- Dlatego musisz mieć z tego jakieś inne korzyści. - zauważyła sprytnie.
- To już moja sprawa, dlaczego się na to zgodziłem.
- Właśnie, że nie! Mam być twoją cholerną żoną, więc jestem zamieszana w to całe bagno. - wycedziła.
- No proszę, już się rządzisz jak żona. - uniosłem brew.
Chyba w środku cała dygotała i już chciała rzucić jakąś ciętą ripostę z tych ponętnych ust, ale przerwał jej kelner, który przyszedł uregulować rachunek. Podsunąłem mu szybko moją złotą kartę, a następnie wyprowadziłem swoją przyszłą żonę, która była aktualnie wściekła jak osa, i usadowiłem się z nią w samochodzie.
- To oczywiste, że nie zdążyliśmy ustalić jeszcze wszystkiego, ale na dziś ci odpuszczę. Chciałem tylko pobyć chwilę z tobą sam na sam. Resztą zajmiemy się później. - mruknąłem i sprawnie zawróciłem z parkingu spod restauracji.
- Ty naprawdę nie widzisz jakie to jest niedorzeczne? - zwróciła się do mnie.
- Przecież doskonale zdawałaś sobie sprawę, że kiedyś nastąpi taka sytuacja. - westchnąłem znudzony.
Nie miałem zamiaru w kółko wałkować tego samego. Powinna już to zaakceptować. Urodziła się w mafii i takie są tego skutki. I tyle. Koniec tematu.
- Ale nie, że będę musiała wyjść akurat za ciebie! - wrzasnęła.
Chyba szybko dotarło do niej, że ten wybuch nie postawił jej w dobrej sytuacji i momentalnie zamilkła.
Moja przyszła żona nie chciała w żaden sposób okazywać emocji, ale coś jej to nie wyszło. No cóż, będzie musiała uczyć się od najlepszych, to może następnym razem pójdzie lepiej.
- Powinnaś się cieszyć, że dostałaś mnie, a nie na przykład jakiegoś Rosjanina, który uwierz mi, nie siedziałby z tobą tutaj w samochodzie i nie dyskutował ani nawet z tobą nie rozmawiał. Wziąłby co jego nie pytając w ogóle nikogo o zgodę! - warknąłem.

CZYTASZ
WITHOUT LUST
Romance❝𝐉𝐞𝐬𝐭 𝐧𝐢𝐜𝐳𝐲𝐦 𝐧𝐢𝐞𝐨𝐬𝐳𝐥𝐢𝐟𝐨𝐰𝐚𝐧𝐲 𝐝𝐢𝐚𝐦𝐞𝐧𝐭, 𝐤𝐭ó𝐫𝐲 𝐣𝐚 𝐳𝐚𝐦𝐢𝐞𝐧𝐢ę 𝐰 𝐛𝐫𝐲𝐥𝐚𝐧𝐭...❞ Jest ściśle strzeżoną przez swoich rodziców księżniczką mafii. Nie zna prawdziwego życia ani wolności, bo przez całe swoje życie...