Ten miesiąc minął bez żadnych niespodzianek. Michelle wycofała się z życia szkolnego całkowicie, tak jak tego od początku pragnęła. Chciała spokoju. Robiła tylko to na co miała ochotę. Była sobą. Ignorowała wszystkich, którzy chcieli złapać z nią jakiś kontakt. Oprócz tajemniczego kolegi od smsów z którym nadal pisała. Wszystkich traktowała z wyższością. Prócz jej natrętnego nauczyciela angielskiego. Na jego lekcjach siedziała cicho i nie udzielała się zbyt wiele. Nauczyciel natomiast... Dla Louisa ten miesiąc był ciężki. Z niewiadomych powodów nie mógł wyrzucić pewnej uczennicy jego klasy. Torturą było dla niego codzienne przebywanie z tą pieprzoną perfekcją. A pisanie z nią pewnego rodzaju ukojeniem. I z czasem zrozumiał że jego uczennica była kobietą idealną - przynajmniej dla niego. Najgorsze właśnie było to, że to była uczennica. A jego myśli zbiegały na coraz to gorsze tory. Chciał z kimś o tym porozmawiać, a padło na Zayna. Może on wymyśli coś sensownego. Ale na to musiał poczekać bo na razie musiał zostać do końca lekcji. Louis z niecierpliwością czekał w pokoju nauczycielskim. Właśnie pisał kolejny żart Zayna do dziewczyny. Miał teraz godzinę wychowawczą i kolejną okazję do obserwowania ukradkiem dziewczyny. Już nie mógł wytrzymać wyobrażając sobie jej ust kiedy...
- Tomlinson, błagam cię zrób coś z tą całą Michelle! - przerwał jego rozmyślania donośny głos Mannsa, nauczyciela fizyki. Louis tak się przestraszył, że podskoczył na krześle (zważywszy na jego myśli było to zrozumiałe i włączony telefon).
- O co ci dokładniej chodzi? - spytał blokując urządzenie.
- Michelle z twojej klasy znowu powiedziała mi w prostu żebym się od niej cytując ją odpierdolił. Jeżeli ty czegoś z tym nie zrobisz wezwę jej rodziców na rozmowę do szkoły.
On mówił o mojej Michelle.
- Dobra, na pewno się tym zajmę.
I naprawdę postanowił się tym zająć.
Michelle zmęczona powłóczyła nogami idąc na ostatnia godzinę dzisiejszego dnia. Jak zwykle usiadła cicho w ostatniej ławce czekając tylko na koniec lekcji Tomlinsona.
- Witajcie. Dzisiaj daje wam wolną rękę. Za to zapraszam do siebie Deva. Może wytłumaczy mi fenomen mnożących się uwag w dzienniku pod jego nazwiskiem.
Dziewczyna w ostatniej ławce odetchnęła z ulgą. Ma chwilę spokoju. Wyjęła zeszyt od matematyki i zajęła się odrabianiem prac domowych. Po upływie może dziecięciu minut i zmianie zeszytu na fizykę brunetka usłyszała swoje imię. Podniosła wzrok znad zeszytu i zobaczyła, że nauczyciel przeszywa ją zimnym wzrokiem.
- Michelle zapraszam do mnie.
Więc Michelle porzuciła fascynujące zadania od tego dziada Mannsa i podeszła pod biurko Tomlinsona. Przestraszyła się lekko bo nauczyciel nie mówił do niej jak zwykle - cicho i łagodnie jak do dziecka co nie było w jego stylu (była pewna, że to dlatego, że jest nowa) tylko tak... Ostro i nieprzyjemnie, to do niego niepodobne. Usiadła w pierwszej ławce tuż przed nim.
- Możesz mi powiedzieć dlaczego pan Mannson dziś zaczepił mnie w twojej sprawie? I dlaczego starasz się dogonić kolegę Deva w liczbie uwag?
- Tak, bo tylko ja jak zwykle jestem winna - prychnęła pod nosem.
- To opowiedz mi co się stało na spokojnie.
- Panu Mannsonowi nie spodobał się mój strój i przy całej klasie nazwał mnie szmatą, więc delikatnie powiedziałam mu żeby się ode mnie odczepił. A jeżeli chodzi o uwagi to jestem po prostu bezpośrednia.
- A w co byłaś ubrana?
- No w to! - krzyknęła oburzona i pokazała na siebie.
Dziewczyna była ubrana w czarną krótka koszulkę, która sięgała jej do linii jeansów. One natomiast apetycznie kleiły się do jej krągłości. Była ubrana niesamowicie seksownie ale przyzwoicie - nie widział jaki problem miał nauczyciel fizyki skoro połowa dziewczyn jest tak ubrana. Ale żadna nie wyglądała tak niesamowicie jak ona...
CZYTASZ
salvation of fiend - Louis Tomlinson
FanfictionZakazana miłość? Najwięcej w tym temacie mógł powiedzieć młody nauczyciel angielskiego aspirujący do tytułu doktora. Oraz jego ambitna uczennica profilu humanistycznego. Ulubiona uczennica. Panie, zbaw nas ode złego. Lecz co może począć Bóg, skoro t...