4

3 1 0
                                    

Ten miesiąc minął bez żadnych niespodzianek. Michelle wycofała się z życia szkolnego całkowicie, tak jak tego od początku pragnęła. Chciała spokoju. Robiła tylko to na co miała ochotę. Była sobą. Ignorowała wszystkich, którzy chcieli złapać z nią jakiś kontakt. Oprócz tajemniczego kolegi od smsów z którym nadal pisała. Wszystkich traktowała z wyższością. Prócz jej natrętnego nauczyciela angielskiego. Na jego lekcjach siedziała cicho i nie udzielała się zbyt wiele. Nauczyciel natomiast... Dla Louisa ten miesiąc był ciężki. Z niewiadomych powodów nie mógł wyrzucić pewnej uczennicy jego klasy. Torturą było dla niego codzienne przebywanie z tą pieprzoną perfekcją. A pisanie z nią pewnego rodzaju ukojeniem. I z czasem zrozumiał że jego uczennica była kobietą idealną - przynajmniej dla niego. Najgorsze właśnie było to, że to była uczennica. A jego myśli zbiegały na coraz to gorsze tory. Chciał z kimś o tym porozmawiać, a padło na Zayna. Może on wymyśli coś sensownego. Ale na to musiał poczekać bo na razie musiał zostać do końca lekcji. Louis z niecierpliwością czekał w pokoju nauczycielskim. Właśnie pisał kolejny żart Zayna do dziewczyny. Miał teraz godzinę wychowawczą i kolejną okazję do obserwowania ukradkiem dziewczyny. Już nie mógł wytrzymać wyobrażając sobie jej ust kiedy...

- Tomlinson, błagam cię zrób coś z tą całą Michelle! - przerwał jego rozmyślania donośny głos Mannsa, nauczyciela fizyki. Louis tak się przestraszył, że podskoczył na krześle (zważywszy na jego myśli było to zrozumiałe i włączony telefon).

- O co ci dokładniej chodzi? - spytał blokując urządzenie.

- Michelle z twojej klasy znowu powiedziała mi w prostu żebym się od niej cytując ją odpierdolił. Jeżeli ty czegoś z tym nie zrobisz wezwę jej rodziców na rozmowę do szkoły.

On mówił o mojej Michelle.

- Dobra, na pewno się tym zajmę.

I naprawdę postanowił się tym zająć.

Michelle zmęczona powłóczyła nogami idąc na ostatnia godzinę dzisiejszego dnia. Jak zwykle usiadła cicho w ostatniej ławce czekając tylko na koniec lekcji Tomlinsona.

- Witajcie. Dzisiaj daje wam wolną rękę. Za to zapraszam do siebie Deva. Może wytłumaczy mi fenomen mnożących się uwag w dzienniku pod jego nazwiskiem.

Dziewczyna w ostatniej ławce odetchnęła z ulgą. Ma chwilę spokoju. Wyjęła zeszyt od matematyki i zajęła się odrabianiem prac domowych. Po upływie może dziecięciu minut i zmianie zeszytu na fizykę brunetka usłyszała swoje imię. Podniosła wzrok znad zeszytu i zobaczyła, że nauczyciel przeszywa ją zimnym wzrokiem.

- Michelle zapraszam do mnie.

Więc Michelle porzuciła fascynujące zadania od tego dziada Mannsa i podeszła pod biurko Tomlinsona. Przestraszyła się lekko bo nauczyciel nie mówił do niej jak zwykle - cicho i łagodnie jak do dziecka co nie było w jego stylu (była pewna, że to dlatego, że jest nowa) tylko tak... Ostro i nieprzyjemnie, to do niego niepodobne. Usiadła w pierwszej ławce tuż przed nim.

- Możesz mi powiedzieć dlaczego pan Mannson dziś zaczepił mnie w twojej sprawie? I dlaczego starasz się dogonić kolegę Deva w liczbie uwag?

- Tak, bo tylko ja jak zwykle jestem winna - prychnęła pod nosem.

- To opowiedz mi co się stało na spokojnie.

- Panu Mannsonowi nie spodobał się mój strój i przy całej klasie nazwał mnie szmatą, więc delikatnie powiedziałam mu żeby się ode mnie odczepił. A jeżeli chodzi o uwagi to jestem po prostu bezpośrednia.

- A w co byłaś ubrana?

- No w to! - krzyknęła oburzona i pokazała na siebie.

Dziewczyna była ubrana w czarną krótka koszulkę, która sięgała jej do linii jeansów. One natomiast apetycznie kleiły się do jej krągłości. Była ubrana niesamowicie seksownie ale przyzwoicie - nie widział jaki problem miał nauczyciel fizyki skoro połowa dziewczyn jest tak ubrana. Ale żadna nie wyglądała tak niesamowicie jak ona...

salvation of fiend - Louis TomlinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz