Buka: Hej.
Ja: Co się stało, że do mnie napisałas?
Buka: Już wszytko wiem.
Ja: Co?
Buka: Nie masz teraz lekcji z Brown, Still, Mannsem i Tomlinsonem.
Ja: Powtórzę, co? Skąd to wiesz?
Buka: Bo by cię zajebali jakbys wyjął telefon.
Tomlinson uniósł brwi patrząc na uczniów, którzy ćwiczyli rozkład zdania. Czy naprawdę był taki zły? Żeby nikt nie pomyślał, że nie interesuje się lekcją mruknął.
- Dziewczyny z pierwszej, zapraszam do tablicy napisać przykład pierwszy. Potem następne osoby do kolejnych.
Zerkał na tablicę mówiąc uczniom czy dobrze zrobili swoje zadanie. Przez Michelle siedział ostatnio nieobecny na lekcjach i miał nadzieję, że nikt tego nie zauważył.
Ja: Jesteś bystra, choć nie mogę zgodzić się z tobą w stu procentach.
Buka: Więc z którymś z nich masz teraz lekcje?
Ja: O nie, to byłoby zbyt proste.
Buka: Ja też ci powiem z kim mam lekcje.
Ja: Michelle, oboje wiemy, że to się nie uda. Masz teraz rozszerzoną historię.
Buka: Zawsze warto spróbować, prawda?
Nastała lekcja, na którą czekał cały dzień. Język angielski z uczniami drugich klas. Dokładniej grupie do której uczęszczała pewna szarooka brunetka. Kiedy już wszyscy usiedli na swoich miejscach rozpoczął lekcje. Opowiadał uczniom o okresie twórczości Szekspira, w którym stworzył 'Hamleta'. W podręczniku mieli przytoczony fragment dramatu.
- Teraz niech każdy przeczyta w skupieniu ten fragment. Zaraz o nim porozmawiamy.
Michelle również wzięła się za czytanie jednego z ważniejszych aktów dzieła. Znała je doskonale ale i tak dla pewności chciała to zrobić ponownie. Trzeci akapit przerwała jej wibracja telefonu. Domyślała się kto do niej pisał i była cholernie ciekawa co tym razem. Zerknęła na nauczyciela kątem oka. Był zajęty swoimi notatkami dlatego wyjęła po cichu telefon na ławkę i wsadziła do piórnika.
Mały: Michelle, Michelle, Michelle.
Ja: Co, co, co?
Mały: Patrz, a jednak napisałaś na lekcji Tomlinsona.
Ja: Ty podstępna gadzino. Zaraz mogę przestać odpisywać.
Mały: Przecież nic się nie stało, tak? Nie zajebał cię za wyjęcie telefonu.
Ja: Jeszcze.
Ja: Jak mi zabierze telefon to będzie twoja wina.
Mały: Serio uważasz, że jest taki okrutny żeby odbierać ci możliwość poznania mnie?
Louis ledwo powstrzymał parsknięcie. Cóż, jeżeli jej zabierze telefon to rzeczywiście będzie to jego wina. Ale nie zrobi tego tym razem. Faktycznie zrobił to kilka razy wcześniej bo nienawidził olewania jego lekcji ale jej by tego nie robił. Poza tym olewala zajęcia dla niego więc był jej to w stanie wybaczyć. Dał uczniom wystarczająco dużo czasu na przeczytanie dlatego rozpoczął kontynuację monologu. W międzyczasie zerknął na brunetkę kiedy akurat pisała coś na telefonie. Kiedy zauważyła to od razu zasłoniła powoli go ręką udając, że patrzy na tablicę. Uśmiechnął się pod nosem kiedy dziewczyna w ślimaczym tempie przesuwała dłonią pod którą miała urządzenie na skraj ławki aby chwilę później schować go do kieszeni.
CZYTASZ
salvation of fiend - Louis Tomlinson
FanfictionZakazana miłość? Najwięcej w tym temacie mógł powiedzieć młody nauczyciel angielskiego aspirujący do tytułu doktora. Oraz jego ambitna uczennica profilu humanistycznego. Ulubiona uczennica. Panie, zbaw nas ode złego. Lecz co może począć Bóg, skoro t...