2. " Spokojnie śnij dalej słodziaku.."

132 13 12
                                    


Blondyn przełknął ślinę i odpowiadał cicho.

- Nie Jestem przyzwyczajony do tego, że ktoś wchodzi mi do łazienki. Tym bardziej jak jestem nagi. -

- Ależ nie ma czego się wstydzić.. jesteś piękny. Poza tym skoro na jakiś czas tu zostaniesz. To musisz się przyzwyczaić. - powiedział z uśmiechem kręcąc oczyma.

- Jjasne a ppan idzie pod prysznic po mnie?-

- Nawet teraz mogę wejść. Za pozwoleniem.-

- Nie dziękuję.-

" Czy on oszalał?? Jest pociągający i ma cudowne włosy, jednak nadal go nie znam..ugh Dream uspokój się. "

- No dobrze. Jak masz na imię?-

- Dream.-

- Miło mi. Mów mi Technoblade zrozumiano słodziaku?-

- Tak..?- Technoblade zaśmiał się i ściągając czarną koszulę baczniej obserwował minę blondyna.

" Ja oszaleję zaraz..."- rzekł w swojej głowie.

Powoli odpinał guziki. Na twarzy zielonokiego malowało się zaczerwienienie a na twarzy miał lekkie zdezorientowanie.

- Panie blade. Proszę wyjść. - powiedział ledwo. Dream złapał się za klatkę piersiową regulując swój oddech.

- Dream. Jak miałeś do mnie mówić?- zniżył ton bardziej go podneicić.

- Proszę wybaczyć Technoblade. Powtarzam się. Błagam o wyjście. Nie mam miejsca na to by się przebrać w piżamę. -

- Rozumiem. Zrobimy tak. Ja się rozbiorę wejdę do kabiny, ty wyjdziesz i ubierzesz się. -

- Ale..-

- Proszę mi nie odmawiać. -

- Jasne. - blondyn pokręcił oczyma. Technoblade wszedł do kabiny ocierając się swoim ciałem o ciało blondyna.

Zaczerwieniony wyszedł i jak najszybciej się ubrał.

" Uroczy jest ten blondyn. Nie żałuję ze go z stamtąd wydostałem " - pomyślał.

Dream chwiejąc się wyszedł z toalety. Jego nogi były jak z waty. A w środku czuł cos w stylu "gay panic" dla niego był to istny szok. Nie rozumiał tęgo co czuł obecnie. Wiedział że jest gejem ale to przkeracza wszelkie granice.

" Niesamowicie zapowiada się ta dzisiejsza noc. Boże .." - westchnął.

Rzucił się na wielkie łóżko różowo włosego i zaczął rozluźniać swoje ciało. Dzisiaj przeżył zbyt wiele jak na jeden dzień.

****

Wysoki ciemno niebiesko włosy, z oburzeniem wstał. Jego czarne oczy rozbłysły w gnieiwe.

- Żartujesz do cholery?! - krzykną.

- Niestety nie. Ten blondyn to faktycznie był jego agent. - powiedział wysoki męski głos.

- Idioci! Jak można kurwa zostawić budynek bez ochrony?! Kto się dzisiaj tym zajmował?!- zapytał.

- Już szukam. -

- Nie jaki Martyn Ayn . Miał dzisiaj zmobilizować ochronę i rozstawić ją po odpowiednich punktach budynku. Z tego co tu jest napisane, tego nie zrobił. -

- Zwolnij go. -

- Słucham? Wiele dla nas zrobił. To pana przyjaicel. -

- Przyjaicel? Raczej dobry znajomy. Nie mogę tracić towaru tylko dlatego bo to mój znajomy. Wyrzucaj go na zbity pysk, inaczej ty też wylecisz. - powiedział poważnym, lecz bardziej opanowanym tonem.

Twój Świat w Moich Rękach <Dreamnoblade> PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz