Za oknem już wieczór zapadał. Ostatnie promienie słońca oświetlały ciemny i smutny pokój. Na ścianach była ciemno zielona tapeta w zielone kwiaty. Na środku pokoju był dywan beżowo zielony a na nim szklany stolik do kawy i biała kanapa. A za nią biurko z ciemnego drewna i dwa krzesła w kolorze czarnym. Duże okna z widokiem na pole dawało dużo klimatu. Można było by rzec że ten apartament sam w sobie drogi nie był, ponieważ ludzie wolą bardziej stylowy i nowoczesny wystrój.
Okolica pozwalała na to by w apartamentach trzymać kokainę i inne używki wraz z samo ręczne robionym alkoholem. Przy biurku siedział mężczyzna o delikatnie bladej skórze, czerwonych oczach oraz różowych włosach. Dość wysoki i powarzono-przerażający.
Przed nim siedział młodszy niższy mężczyzna o bordowym kolorze włosów. Wyniosłej posturze i zielonych oczach. Jego skóra była bardziej opalona a czarny garnitur pasował do jego lekko trójkątnej twarzy:
- Panie. Mam złe wieści. - powiedział śmiale zielono Oki mężczyzna. Biorąc do ręki czarną skórzaną teczkę , z której wyjął papiery.
- Zamieniam sie w słuch Leonie. - rzekł dość niskim głosem różowo włosy.
- Nie sposób być poirytowanym w takich okolicznościach, a z względu Pieniężnach wyjąłem te papiery z naszego... ściśle tajnego archiwum. I dobrze że zrobiłem to teraz a nie na przykład za dwa lata. -
- Do rzeczy. Czas to pieniądz, a ja zauważam że go marnuje.-
- Właśnie. Przechodząc do rzeczy. Niektóre nie legalne działalności takie jak my, wiszą nam nie złą sumę Pieniężnom. Tak więc nie musimy się martwić o nasz upadek. -
- I to te złe wieści ? Panie Leonie.-
- To nie wszystko. Problem w tym że dwa lata temu skradziono nam aż 600 gram kokainy i to przez to mamy teraz problemy. A gdy pisałem do tych działalności o pieniądze.. No cóż, nie przyjęli tego dobrze. Mają nas gdzieś.-
- Żartujesz teraz ?! - krzykną zaciskając pięść i uderzając nią o biurko.
- Ja idiota... Czemu nic mi o tym nie wiadomo?! Kto napisał o tych stratach?!-
- Panie Blade. Ta osoba już nie żyje. Popełniła samobójstwo. Nie wiem dlaczego.-
- Oh. Mniejsza o tego dzbana. Musimy to jakoś rozegrać...- powiedział odwracając głowę w prawo patrząc na gwiazdy.
- Tylko co pan proponuje?-
- To proste. Zrobimy to co każda działalność. Wymusimy od nich te pieniądze .. Do ostatniej kropli krwi Leonie- powiedział opanowując swą złość.
- Na samym początku mamy działalność, która wisi nam 200 tysięcy dolarów. - rzekł zbierając papiery.
- Zbiore ludzi. A co z kokainą? Kto ją nam zajebał?-
- Ta sama działalność , która wisi nam 200 tysięcy.-
- No dobrze..- odparł z spokojem w głosie składając ręce i patrząc na coraz bardziej ciemniejące niebo, które było pokryte gwiazdami.
- Panie Blade. Będę musiał iść. Chce coś jeszcze pan wiedzieć?-
- Nie. Nie chce.-
- W takim razie żegnam. Miłego wieczoru.- powiedział Leon i wyszedł z apartamentu. Technoblade wstał i chwycił za słuchawkę telefonu wybierając numer dowódcy jego ludźmi czyli ich kierownika. Powiedział że za dwie godziny widzi garstkę ludzi z odpowiednimi prewencjami.
Odkładając słuchawkę, przygotowywał się na atak ukradnięcia sumy pieniężnej oraz tyle gramów kokainy ile mu sie należało. Długo czekać nie musiał, ludzi dostał wręcz od razu. Rozmieścił ich do odpowiednich sal. Na jego znak włamią sie do pokoju czterdzieści siedem i ukradną 200 tysięcy dolarów.
CZYTASZ
Twój Świat w Moich Rękach <Dreamnoblade> PL
Dla nastolatkówSzef gangu dowiadujący się o stratach? Który poznaje taką istotę jak on, zakochuje się. W pewnym momencie on dostaje szanse, als czy jedyną? Czy korona na głowie mu spadnie? Czy on przez niego nie zrobił się słaby? Czy on, tyran co ma wszystkich na...