- Wszyscy wiemy, że koniec jest bliski!
George westchnął głęboko słysząc słowa Manifolda, który już po raz kolejny zajął miejsce na stole, po to by dawać wykłady. Czekał właśnie wraz z Alexem na sygnał Karla, po to by zająć się natchnionym.
- Czasami ma tak, że kończy szybko, więc może nawet nie będziemy musieli się męczyć - uznał Jacobs.
Ale Davidsonowi nie wydawało się, by Jack chciał zakończyć szybko swoją litanię. Widząc osoby, które się zebrały wokół niego wyglądało to co najmniej jakby miała się tu rozpocząć jakaś msza.
- Powiadam wam, że piekło jest bliżej niż sądzicie! Musicie walczyć z szatanem, który będzie atakował was od każdej strony! Wszystko co wydaje wam się dobre, może okazać się dziełem czystego zła! Ale idąc drogą, którą wam wyznaczę zaznacie wiecznego spokoju i dobra! Ja bowiem zostałem zesłany na tę ziemię przeklętą, by ratować tych, którym została jedynie wiara! Ale ona sprawi, że pójdziecie ze mną do wiecznego raju!
- Pierdolenie - powiedział głośno Adam White mieszając plastikowym widelcem w swoim posiłku - Odklejony zjeb.
- Właśnie takich potworów powinniście się bać! - Jack jak widać nie dawał za wygraną - Ich droga do piekła jest bardzo wyrazista! Przekleństwa i agresja są pożywieniem dla szatana! Ale wy wiecie, że zawsze można wybrać dobrze! Wybór należy do was! Nawet do ciebie, Adamie! Masz piękne imię pierwszego mężczyzny, wiedz, że to nie on zgrzeszył!
Ku zdziwieniu każdego na stołówce White wstał i wraz z krzesłem usiadł w kręgu Manifolda. George kątem oka widział jak Karl aż otworzył buzię ze zdziwienia.
- Coś czuję, że to się nie skończy dobrze - wyszeptał Alex obserwując scenę rozgrywającą się prosto przed nimi.
- Jesteś w stanie mnie nawrócić? - zapytał Adam. Po jego ochrypłym głosie nie można było stwierdzić, czy robi sobie żarty, czy nie. Ale narazie wyglądał spokojnie.
- To jest moim zadaniem - odpowiedział Jack i ponownie zwrócił się do "tłumu" - Patrzcie jak go teraz uzdrowię! Będziecie świadkami cudu!
Zszedł ze stołu i nakazł Adamowi wstać z krzesła. Podszedł do niego pewnie i ułożył dłonie na jego czole i zaczął do siebie coś szeptać. Wyglądało to co najmniej dziwnie, a to co się stało po chwili, było tak dynamiczne, że nawet personel nie zdążył od razu zareagować.
Adam złapał ręce Jacka, a następnie wykręcił je potężnie tak, że ten krzyknął na cały szpital. Wszyscy "wierzący" zaczęli panikować przez co stołówka wyglądała na ten moment jak zoo z zwierzętami ze wścieklizną. Wszyscy się przez siebie przepychali przez co George, Karl i Alex mieli utrudniony dostęp do agresywnego pacjenta.
- Spokój! Macie się odsunąć wszyscy! - wykrzyczał Karl, ale niestety było już za głośno, żeby ktokolwiek go nawet usłyszał. Wszyscy zaczęli panikować. Niektórzy naprawdę, a inni tylko dlatego, żeby coś się działo. Do takich sytuacji nie dochodziło za często, więc niektórzy mieli po prostu frajdę.
- Jebać to miejsceeeee! - wykrzyczał jakiś brązowowłosy chłopak stojąc na stole i rozrywając swoją koszulkę - Wojnaaaaaa!
- Złaź stamtąd, Soot! - Alex szybko sprowadził go na ziemię.
W tym czasie White zaczął robić to, co kochał najbardziej. Walił głową chłopaka w pobliski stół tak, że krew zaczęła się rozpryskiwać. Ten próbował bronić się rękami, ale Adam wpadł w swego rodzaju amok agresji. Chciał go zabić. Jeszcze trochę i ciało natchnionego będzie można przewozić na cmentarz obok.
- Ty podejdź z jednej, a ja z drugiej - powiedział do Georga Jacobs - Alex pobiegł po zastrzyk uspokajający, a my musimy go odciągnąć od Manifolda, bo będzie trup.
![](https://img.wattpad.com/cover/313187771-288-k832405.jpg)
CZYTASZ
Odskocznia | DNF
Детектив / Триллер"Do Roothwod przyjeżdża się zdrowym, ale już nigdy takim nie wychodzi." George Davidson od zawsze marzył o byciu psychiatrą w Szpitalu Psychiatrycznym Roothwod. Podczas rozmowy kwalifikacyjnej zostają mu przedstawione dziwne zasady, które panują w s...