rozdział 10

423 72 109
                                    

Gdyby ktoś powiedział Georgowi, że znienawidzi swoje miejsce pracy, zanim zdąży je nawet polubić, to by go wyśmiał. Ale teraz zaczął dostrzegać rzeczy, o których wcześniej nawet nie miał pojęcia.

Czuł się jak w więzieniu. Wszędzie kraty, brak możliwości wyjścia gdzie indziej niż teren wyznaczony czy zakaz posiadania telefonu. Jeśli ma być szczery to bardziej myślał o sobie jako o pacjencie, niż jako o doktorze, którym w końcu jest.

Zauważył nawet jak inni pracownicy na niego spoglądali. Z wyższością. Nie odczuwał tego oczywiście od Alexa czy Karla ale podejrzewał, że nie jest to związane z czystą uprzejmością.

W Roothwod działo się coś złego.

Nie mógł temu zaprzeczyć. Cała atmosfera tego miejsca jak i tajemnica przekazywana z ust do ust zaufanych sobie osób dawała o sobie znać. Każdy coś wiedział oprócz Georga, który jednak nie pozostawał dłużny. Próbował za wszelką cenę się czegokolwiek dowiedzieć ale jak widać nikt nie był skłonny do rozmowy.

Albo nie mógł o tym rozmawiać - dodał w myślach przypominając sobie jak spytał jedną dziewczynę, która nazywała się Niki o zawartości piwnicy, lecz ta go zbyła. Starał się działać tak, by nikt się nie zorientował ale było to coraz bardziej męczące.

Gdyby jeszcze było mało pewnego razu widział Karla wchodzącego wraz z Nickiem do piwnicy. Rozmawiali o czymś tak zawzięcie, że nawet nie usłyszeli jak George wtedy psiknął. A ich twarze mówiły same za siebie. Poważne i zarazem zdenerwowane jakby mieli coś do ukrycia.

Cały szpital psychiaryczny Roothwod był przesiąknięty jakąś tajemnicą, której rozwiązanie znajdowało się za tymi cholernymi drzwiami, których Karl nie chciał otworzyć podczas oprowadzania Georga. Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że musiał tam wejść. To jest jedyna droga ucieczki, bo jak wspominał Jacobs znajduje się tam wyjście ewakuacyjne. 

Już to obmyślał. Zdaje sobie sprawę z tego, że jedyną osobą, która posiada klucze to piwnicy jest Nick. Dlatego będzie musiał je ukraść wtedy, gdy nie będzie go akurat w gabinecie. Zaraz obok niego znajduje się pralnia, więc przy okazji ukradnie jeden strój. Następnie uda się do pokoju Clay'a, który się szybko przebierze, by następnie razem przejść do piwnicy. I będą musieli zignorować cokolwiek tam będzie żeby przejść do wyjścia. Później pozostanie im jedynie ucieczka, której i tak się nie bali.

Wie, że znajdą w piwnicy coś co pozwoli im zeznać na niekorzyść Roothwod. Najważniejsze by się stąd wydostać, a policja będzie musiała ich wysłuchać. Może Clay'owi by nie uwierzyli ale George w końcu był lekarzem, więc coś jest na rzeczy. Sam regulamin tego miejsca powinien zaalarmować służby prawa, że dzieje się tu coś złego.

Ale do tego potrzeba jeszcze czasu. Tym bardziej, że ostatnia sesja Georga z Clay'em została przerwana przez tę cholerną przerwę obiadową. Na domiar złego Davidson dowiedział się, że blondyn trafił do szpitala. Tylko nikt nie chciał powiedzieć mu z jakiego powodu.

Przez to głównie jego paznokcie wyglądały jak wyglądały. Czerwone, poobgryzane skórki wraz z paznokciami do krwi. Chyba nigdy nie były w gorszym stanie.

Clay jest jedyną osobą w tym szpitalu, której George może ufać, a przez to wszystko obawia się najgorszego, ponieważ minął już tydzień, a dalej zero wieści. Jak już pyta kogokolwiek, to zostaje zbywany. Nikt nawet nie próbuje ukryć tego, że wiedzą, a nie chcą powiedzieć.

Davidson się chyba załamie jeżeli nagle przyjdzie do niego Nick z informacją, że Moore nie żyje. Oczywiście próbował pozbyć się tych myśli, ale one za każdym razem powracały dwa razy silniejsze. Boi się, że powtórzy się sytuacja z Darrylem i po prostu wmówią mu, że popełnił samobójstwo, a naprawdę potrzebował Clay'a.

Chociażby nie zdążył się dowiedzieć od niego najpotrzebniejszych informacji dotyczących pierwszych wizyt z Karlem, tego co sam sądzi o tym miejscu i przedstawienia planu ucieczki. Musi wiedzieć dlaczego trafiają tu tylko osoby, które są "wyrzutkami" oraz tego co dziwnego działo się przez te sześć lat.

I jeżeli miałby być już ze sobą szczery to najzwyczajniej w świecie polubił Clay'a. Pomimo jego chamskich odzywek i wiecznego sarkazmu to jest mu go po prostu szkoda. Jako dwudziestoletni chłopak został oskarżony o morderstwo rodziny, które zostało upozorowane. Chyba nie trzeba dodawać, że prawdopodobnie jest to związne z Roothwod. Nikt mu nie mógł pomóc, więc finalnie trafił do szpitala, który nie różnił się niczym od więzienia. Po sześciu latach należy mu się wolność. George o to zadba. 

Tak samo jak należy się to wszystkim niewinnym pacjentom, którzy również trafili tu bez wyboru. Niektórym niestety nie będzie można oddać zdrowia, które tu stracili. Davidson widzi w tych ludziach wycieńczenie i złość na życie za to jak się potoczyło. Wielu z nich po tym wszystkim będzie potrzebowało profesjonalnej pomocy od prawdziwego szpitala, a nie jakiejś imitacji, która służy za wiezięnie.

Davidson idąc tak przez korytarz rozmyślał o wszystkich, którym wraz z Clay'em pomogą jak już uda im się uciec, gdy nagle usłyszał dwa znajome głosy należące do Karla oraz Nicka. Zmarszczył brwi widząc jak rozmawiają przy jednym z wejść do sali pacjenta. Wyszczerzył szeroko oczy widząc jak Jacobs chowa telefon do kieszeni. Kolejna niewiadoma do listy. Schował się za ścianą i przysłuchał rozmowie.

- Po co mu mówiłeś o Darrylu? Pewnie się tego przestraszył, a nie zależy nam na tym, by się dowiedział, prawda? - spytał Nick, a George wstrzymał oddech. O kim rozmawiają i o jakiej prawdzie mówią?

- Bo Alex mnie zdradził. Nie zdążyłem mu powiedzieć, by udawał przed Georgem, że Darryl nie istnieje. Musiałem coś wymyślić - odparł Karl, podczas gdy brunet wystrzerzył oczy. Rozmawiają o nim? Idealnie. Może dowie się o jakiś przydatnych informacjach?

- Nie chodzi o to by go spłoszyć. Zaraz zacznie węszeć jak się zorientuje, że kłamałeś - odparł Armstrong opierając się o ścianę.

- Wiesz, co? - spytał Jacobs - Myślę, że już zaczął. Na dodatek Niki mi powiedziała, że dopytywał niedawno o piwnicę.

Cholera. Karl już wie, o tym, że George nie łyknął jego bajeczki o Roothwod jako o pięknym miejscu. Od teraz jak widać obaj wiedzą o swoich kłamstwach. Musi być bardziej ostrożny. Jak tamten dowie się o tym, że planuje ucieczkę z pacjentem to będzie koniec. Nie wolno mu do tego dopuścić.

- Nie może się tam dostać - zimny ton głosu ordynatora wywołał momentalnie ciarki na skórze Davidsona. O co chodzi z tym cholernym pomieszczeniem? Co oni tam ukrywają, że za żadną cenę nie chcą nikogo wpuścić? Przeczucia Georga stawały się coraz to gorsze.

- Wiem. 

- A jak sytuacja z Clay'em?

- Bez zmian - odparł lekarz.

George nie mógł dalej ryzykować. Odszedł prędko od nich, jednocześnie udając się do łazienki. Oparł się o umywalkę i spojrzawszy w lustro, przeraził się.

Czerwone, oczy z worami dawały wrażenie jakby był chodzącym zombie. Pomrugał parę razy żeby zobaczyć czy coś na pewno mu się nie wydawało ale nic z tego. Był blady jak ściana i w jednej chwili zrozumiał jak bardzo go ta cała sytuacja zestrsowała. Szpitał, z którego nie może wyjść, wieczne tajemnice oraz Clay, który z niewiadomych mu przyczyn wylądowal w szpitalu. To wszystko powoli zaczynało odznaczać się na jego wyglądzie. Do tego dochodzą nieprzespane noce. Te okropne wrony, które wydawają się nie spać... Walą w okna tak jakby chciały się dostać do środka po to, by zabić wszystkich. Bez oporu.

George wzdrygnął się gdy drzwi od łazienki się otwarły, a przez nie wszedł jeden z pacjentów. Podszedł również do umywalki w celu umycia rąk, lecz tego co powiedział, Davidson  nie zapomni do końca życia.

- Nie jesteś jednym z nich - roześmiał się głośno.

I George już wiedział dlaczego tak szybko dostał tę pracę. Chcą zrobić z niego pacjenta.

Odskocznia | DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz