- Dzisiaj?! - zapytał Clay wstając na równe nogi. Nie spodziewał się, że dzień ucieczki nastąpi tak szybko, ale niestety nie mieli więcej czasu.
- Musimy. Karl mi wczoraj powiedział, że zabierają mnie jutro do piwnicy. Dzisiaj będzie nasza jedyna i ostatnia szansa - Geogre chodził w tę i z powrotem obgryzając ze stresu swoje paznokcie.
Akcja, do której ma dojść dzisiaj wręcz go przerażała. Zdawał sobie sprawę, że jeśli cokolwiek się nie uda, to zostanie skazany na tak naprawdę cholera wie co. Nie wie czy go zabiją, będą eksperymentować, czy więzić. Wszystko było możliwe, a do tego każda opcja była zła. Mieli tylko jedną szansę.
- Hej, nie denerwuj się - powiedział Clay spokojnie podchodząc do zestresowanego chłopaka. George poczuł jak blondyn lekko ściska jego ramię, więc odwrócił się gwałtownie natrafiając na zielone tęczówki.
- A co jeśli się nie uda? Złapią nas i co dalej? Zabiją? Tak strasznie się boję - wyszeptał cicho wzrokiem zjeżdzając na klatkę piersiową wyższego chłopaka. To on powinien być tutaj silniejszy, a w obecnej chwili niemal wypłakuje się Clay'owi, który siedzi w tym piekle od sześciu lat.
- Wszystko się uda. Wierzę w nas.
George poczuł jak silne ramiona oplatają go, znajdując miejsce na jego talii. Ten bez zastanowienia wtulił się w zielonookiego i starał się z całych sił przestać myśleć o całym Roothwod, które z wymarzonej pracy stało się najgorszym koszmarem.
Presja czasu go wręcz wykańczała. Świadomość, że to mogą być ostatnie godziny jego życia była strasznie przytłaczająca, ale trochę lepsza do zniesienia póki blondyn był obok. Wizja końca przy nim nie wydawała się wcale taka straszna i dopiero w jego ramionach był w stanie się chociaż trochę uspokoić.
- W razie czego, jesteśmy w tym razem.
Dlaczego ktoś sprawił, że ten chłopak wylądował w tym szpitalu? Jakim potworem trzeba być, żeby to zrobić? George nie potrafił odpowiedzieć sobie na te wszystkie pytania. W jego oczach bynajmniej Clay był idealny w każdym aspekcie i pomimo tego całego gówna, przez które musiał przejść wciąż nie dał się zmienić w potwora. To było niesamowite.
- Jak udało ci się przetrwać to wszystko? - wyszeptał George. Nie chciał, by chłopak przestał go przytulać. Emanował wręcz przyjemnym ciepłem.
- Cóż mogę powiedzieć, doktorku? Ciężki ze mnie orzech do zgryzienia - zaśmiał się, na co George mu zawtórował - Po prostu zaakceptowałem wszystko. Wiem jaka jest prawda i nikt nie przekona mnie, że jest inaczej.
George wiedział jednak, że musi się wreszcie oderwać co z resztą zrobił. Odsunął się powoli od chłopaka i oblizał powoli usta, uświadamiając sobie, że z tym chłopakiem mógłby spędzić całe życie. Może nawet uda mu się spełnić to marzenie jak już stąd wyjdą?
- Po sesji będzie obiad, a następnie będziesz musiał na mnie poczekać w swoim pokoju. Ja w tym czasie poczekam na przerwę ordynatora, żeby wkraść się do jego gabinetu i zabrać fartuch, w którym nosi klucze. Później pójdę do ciebie, przebierzesz się i skierujemy się do piwnicy - powiedział na niemal jednym wdechu, lecz to nie był koniec. Plan musiał być dokładnie przedstawiony. Nie mogli się pomylić - Następnie będziemy musieli znaleźć wyjście ewakuacyjne. Trzeba zachować zimną krew bez względu na to, co ci ludzie tam trzymają. Przejść koło tego koszmaru obojętnie i wydostać się z Roothwod.
- Co właściwie chcesz zrobić, po tym jak uciekniemy? Masz jakieś szczególne plany? - zapytał Clay siadając na tym samym fotelu co zawsze - A plan rozumiem oczywiście.
George wzruszył ramionami. Tak szczerze to się nad tym jakoś szczególnie nie zastanawiał. Chciał po prostu wydostać się stąd, a to tym co będzie na zewnątrz pomyśli gdy już tam będzie. Chociaż w jednej chwili wpadło mu parę pomysłów do głowy i nie chciał również zostawić blondyna bez odpowiedzi.
- Jak już będziemy totalnie bezpieczni, to zrobimy te groby, o których już gadaliśmy. Później w sumie nie mam jakiś większych zachcianek. Sama wizja wolności jest w tej chwili dla mniej najważniejsza. Zamieszkamy ra - urwał w połowie zdania i uświadomił jedną rzecz.
A co jeśli Clay nie będzie go już chciał w swoim życiu? Albo potrzebował? Trochę się zagalopował, bo uciekać mogą razem, ale o tym jak życie potoczy się na wolności będą musieli decydować samotnie. Możliwe, że blondyn uzna, że nie chce mieć do czynienia z czymkolwiek związanym z Roothwod. W końcu tu się poznali i w jakimś stopniu zawsze będzie kojarzył Georga z tym koszmarem.
W jednej sekundzie brunetowi zrobiło się niesłychanie przykro. Myśl o tym, że to mogą być również ostatnie godziny spędzone z tym sarkastycznym blondynem była okropna. I jeszcze gorsze jest to, że nie może totalnie nic z tym zrobić. To będzie tylko i wyłącznie decyzja Clay'a i jeżeli postanowi zostawić to wszystko za sobą, pozwoli mu na to. Chłopak zasługuje na wszystko czego zapragnie i George nie miałby serca zabierać mu marzeń czy celów. Da mu po prostu wolność i będzie jedynie liczył po cichu na to, że ten o nim nie zapomni.
Bo George nie dałby rady zapomnieć.
- Dlaczego tak ucichłeś? - spytał, a George się szybko opamiętał.
- Rozproszyłem się, nieważne. A ty jakie masz plany?
- Hmm - blondyn zastanowił się przekręcając głowę w bok. Wyglądał jak na jakimś obrazie. George mógłby podziwiać jego piękno godzinami - Chciałbym po prostu poczuć się wolny i szczęśliwy. To musi być zajebiście głupi zbieg okoliczności, że akuraty ty, doktorku jesteś w stanie zapewnić mi te dwie rzeczy - brunet cieszył się w tym momencie, że organy nie pracują głośno, bo jego serce postanowiło zrobić sobie jakiś maraton. Czy to co powiedział oznacza, że... - Mam tylko ciebie i chcę by tak pozostało.
Praca aktora znowu zaczęła wydawać się lepszą opcją, bo George miał ochotę się rozryczeć jak małe dziecko ze szczęścia, jednak jedynie się lekko uśmiechnął.
- Myślę, że da się zrobić.
- Nie kłóci się to z twoimi planami? - spytał Clay z chytrym uśmieszkiem. Davidson miał wrażenie jakby ten czytał mu w myślach.
- Niezbyt.
Przez resztę sesji rozmawiali o jakiś głupotach. Gdzieś z tyłu głowy mieli zakodowane to, że dzisiaj jest ich "być albo nie być". Wykorzystają szansę jak najlepiej. Wiedzą, że mają o co walczyć, bo jak już uda im się uciec z tego koszmaru to nie uratują tylko siebie, a wszystkich, którzy zostali niesłusznie skazani. Opowiedzą o wszystkim policji, sprawiając, że żywot Roothwod dobiegnie końca. Walczyli dziś dla wielu rzeczy przez co stres potęgował się z każdą kolejną sekundą.
Gonił ich czas. Zdawał się pożerać każdą sekundę ich życia i deptać po piętech. Do tego naturalnie dochodził stres oraz chore wizje tego, co może się zdarzyć jeżeli się im nie uda. To była jedna szansa, której nie mogli zmarnować.
Wybiła godzina pory obiadowej.
Czas wcielić plan w życie.
![](https://img.wattpad.com/cover/313187771-288-k832405.jpg)
CZYTASZ
Odskocznia | DNF
Mystery / Thriller"Do Roothwod przyjeżdża się zdrowym, ale już nigdy takim nie wychodzi." George Davidson od zawsze marzył o byciu psychiatrą w Szpitalu Psychiatrycznym Roothwod. Podczas rozmowy kwalifikacyjnej zostają mu przedstawione dziwne zasady, które panują w s...