Prolog

389 15 0
                                    

Lauren POV.

Od wyjazdu Camili minął ponad rok. Przeczytała moja wiadomość ale nie odpisywała. Może potrzebowała czasu na przemyślenie. Czułam się winna tej całej sytuacji, ale na prawdę nie wiedziałam że on to nagrywa i skąd w ogóle miał do niej numer. Od Malika nie dowiedziałam się niczego. Po prostu mnie wykorzystał i zniknął.

Siedziałam przy stole razem z rodzicami. Byliśmy w pobliskiej restauracji, gdzie jedliśmy kolację z okazji dwudziestej piątej rocznicy ślubu rodziców. Może to nie był idealny czas i okazja na taką rozmowę ale kiedyś musi się to stać. Spojrzałam na nich a oni skierowali wzrok na mnie.

-Co się stało kochanie?-
zapytała moja mama dalej trzymając mojego tatę za rękę.

-Powiedzcie mi prawdę..... Od kilku lat staram się dowiedzieć coś
więcej o was, nawet do końca nie wiem jak pracujecie, nic o was nie wiem. Jesteście dla mnie jedną wielką zagadką, czy moge wiedzieć kim są moi rodzice? -
zapytałam próbując nie wybuchnąć złością

Oboje spojrzeli na to siebie to na mnie i tak w kółko. Czyli jednak coś skrywali. Spoglądałam na nich a oni nic nie mówili. Naszła niezręczna cisza której się najbardziej bałam. Nic mi nie chcieli powiedzieć.

-Odezwiecie się wreszcie czy mam z tąd wyjść?

-To jest nasz sprawa co robimy i kim jesteśmy ty jesteś tylko naszą córka i masz swoje problemy a my swoje - odezwał się ojciec

-Nie ja nie jestem waszą córką! Ja was w ogóle nie znam! Jesteście dla mnie totalnie obcymi ludźmi. - krzyczałam ze złości która we mnie wybuchła z wpływem czasu

-Lauren uspokój się, w domu porozmawiamy

-Dobrze -
spojrzałam na nich i wstałam z krzesła - idę zapalić -
powiedziałam i skierowałam się w stronę wyjścia

W mojej rodzinie byłam jedyną osobą która paliła papierosy. Nie musiałam się martwić że ktoś ze mną pójdzie bo i tak nienawidzili zapachu palącego się tytoniu.

Dalej nie rozumiałam moich rodziców. Niby chcieli córkę a teraz nie chcą jej nic o sobie powiedzieć. Może byłam nie planowana, ale tak to by mi powiedzieli wprost. Może chodziło o coś innego. Czyżbym nie była ich dzieckiem? Może dlatego nie chcieli mi niczego o sobie powiedzieć, bo nie byłam ich dzieckiem.

Zadzowniłam po Mani żeby po mnie przyjechała i zaczęłam palić następnego papierosa. Wzięłam do ręki telefon i przeglądałam tumblr'a.

Nagle usłyszałam trąbienie samochodu i zobaczyłam czarny Mercedes Mani.

-Jesteś cudowna -
powiedziałam do dziewczyny która otworzyła okno w aucie do którego  wczensiej podeszłam

-Gdzie lecimy?-
zapytała czarnoskóra

--Tam gdzie zawsze -
wsiadłam do środka i odjechaliśmy śpiewając piosenkę Ed Sheerana "perfect"

Camila POV.

Minął rok od ostatniej wiadomości od Lauren. Zdecydowałam jej nie odpisywać i zapomnieć o niej co mi się udało. Do czasu.

Obudził mnie dźwięk wiadomości. Wstałam niechętnie i zabrałam telefon do ręki.

"Hej kotku"

To chyba jakieś żarty. Zdecydowałam się zignorować tą wiadomość ale przychodziły kolejne i kolejne.

-Co za idiotka -
powiedziałem do samej siebie i ją zablokowałam

Chciałam totalnie o niej zapomnieć . O niej i o wszystkim co było z nią związane a ona raczy do mnie pisać po roku i to jeszcze z podtekstami.

Zamknęłam oczy, co było bardzo złym pomysłem bo już nie mogłam ich otworzyć. Byłam zbyt zmęczona po wczorajszej imprezie oraz miałam małego kaca. Zasnęłam ponownie.

Obudziłam się po godzinie i wstałam z łóżka schodząc na dół. Przywitała mnie ciocia podająca mi tabletki i wodę.

-Dziekuje-
odpowiedziałam na jej czyn

-Nie ma za co, wczoraj dużo poszłaś- powiedziała z uśmiechem

Uśmiechnęłam się fałszywie i wypiłam tabletki.

Usiadłam przy barku i dostałam porcję świeżo zrobionych naleśników na co uśmiechnęłam tym razem normalnie.

-Smacznego -
usłyszałam głos cioci i zaczęłam jeść

Kiwnęła jen tylko głową i jadłam jakbym głodowała przez ostatnie kilka dni.

Gdy skończyłam odłożyłam talerz do zlewu i poszłam się zebrać na randkę.

Czy mam ci wybaczyć?// CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz