4🦁

244 26 5
                                    

Od mistrzostw świata minęło kilka dni, ale napięta atmosfera panowała nie tylko w domu Schäferów. Nadine wypytywała rodziców przez cały czas o szczegóły tego wydarzenia. Była pewna, że wiedzą zdecydowanie za dużo, a z nią nie chcą się niczym dzielić. To sprawiało, że napięta atmosfera tylko się zagęszczała. W końcu dziewczyna straciła cierpliwość.

— Dlaczego to przede mną ukrywacie?! — podniosła głos przy obiedzie, gdy po raz kolejny została zignorowana przez rodziców. — Jestem już prawie dorosła, powinnam takie rzeczy wiedzieć! Nawet pan Amos nie mógł nic przy mnie powiedzieć, bo zgrzytaliście zębami!

Gdy to z siebie wyrzuciła, poczuła się lepiej, ale jednocześnie coś ją zakuło. Niezwykle rzadko zdarzało jej się unosić głos, szczególnie na rodziców... Zrobiło jej się głupio, ale musiała znać szczegóły. Musiała się czegokolwiek dowiedzieć. Jak miałaby spać spokojnie, gdy wokół rodzi się takie zagrożenie, a ona tonie w niewiedzy?

Caitlin i Florian wymienili spojrzenia, jakby porozumiewali się telepatycznie. Nadine wcale by się nie zdziwiła, gdyby tak było. Patrzyła na nich z wyczekiwaniem, oczekując jakichkolwiek wyjaśnień. Byłaby wdzięczna za choćby dwa słowa.

W końcu Florian pękł.

— Masz rację, Nadine, nie powinniśmy tego przed tobą tak ukrywać — powiedział spokojnie, odkładając widelec i nóż, a dziewczyna cicho odetchnęła. — Zrozum, że zależy nam na twoim bezpieczeństwie, ale... masz rację — pokiwał głową. Spojrzał na córkę. — Jak już wiesz, mistrzostwa zaatakowali Śmierciożercy.

— To znaczy, mugoli i czarodziejów półkrwi — wyjaśniła Caitlin z poważnym wyrazem twarzy. — Torturowali ich, niszczyli namioty, siali spustoszenie. Nie do końca wiemy po co, ale najpewniej, żeby pokazać swoją siłę. Zniknęli zaraz po tym, jak pojawił się Mroczny Znak.

— Przypuszczamy — wtrącił Florian — z Weasleyami, że myśleli, iż należy do Sama-Wiesz-Kogo, wystraszyli się i zwiali. Zapewne się gdzieś poukrywali i wyjdą, jak sprawa ucichnie. Czekamy na rozwój sytuacji. A Znak wyczarowała Mrużka, skrzatka Croucha, różdżką Harry'ego Pottera, którą zgubił w lesie. Była przerażona, gdy znaleźli ją Aurorzy.

— Więcej nie wiemy — westchnęła Caitlin, odstawiając kubek z parującą herbatą.

Dom, a szczególnie kuchnia połączona z jadalnią Schäferów, były niezwykle przytulne. Z sufitu wisiały bukiety ususzonych ziół, a w powietrzu zawsze unosił się piękny zapach ze świeczek. Prawie wszystko było wykonane z drewna. Zawsze goście podziwiali ten niezwykły, pełen miłości i radości dom. Dawał każdemu takie przyjemne wrażenie, że aż chciało się zasiąść na miękkiej kanapie z ozdobnymi filiżankami herbaty.

Nadine nie odzywała się, wpatrując się albo w rodziców, albo w zastawiony pysznościami stół. Miała wrażenie, że pieczeń, chleb i wędliny wołają, by nałożyła je na swój talerz.

— Powinniśmy ci powiedzieć od razu — rzekła skruszona Caitlin. Smutek malował się na jej twarzy. — To na pewno ostrzeżenie ze strony Śmierciożerców, ale ciężko przewidzieć nam, co zrobią w następnej kolejności, szczególnie że... — westchnęła i pokręciła głową.

— Szczególnie że...? — podchwyciła Nadine, patrząc na matkę wyczekująco.

Odezwał się ojciec:

— Ministerstwo chce zorganizować Turniej Trójmagiczny.

Dziewczyna zmarszczyła lekko brwi i odchyliła się, patrząc na nich w niezrozumieniu. Turniej Trójmagiczny? Coś jej świtało, ale nie pamiętała, gdzie to słyszała. Na pewno od dawna się nie odbywał, tego miała pewność.

Gdyby stokrotka była odważniejsza | Fred Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz