𝐂𝐡𝐚𝐩𝐭𝐞𝐫 𝐓𝐰𝐞𝐧𝐭𝐲 𝐬𝐢𝐱

396 27 3
                                    

Pokierowaliśmy się w stronę schodów prowadzących na górę.

Gdy weszliśmy na pierwsze piętro, zobaczyliśmy 3 pary drzwi.

- Do których idziemy? - Zapytałam.

- Wybór należy do ciebie. - Powiedział Eddie.

- W takim razie idziemy do tych. - Pokazałam palcem na drzwi, które znajdowały się po prawej stronie.

Weszliśmy do pomieszczenia, które wskazałam.

Ten pokój był prawie że pusty, ale przy ścianie była szafa, a na podłodze biały, ale brudny dywan.

- Nie, że stchórzyłem lub nie chce z wami tu być, ale może zostawię was samych? - Zapytał Steve.

- Dlaczego? - Zapytałam.

- No wiesz, jesteście razem to będzie wam bardziej komfortowo czy coś.

- Okej. - Powiedział Eddie.

Gdy Steve kierował się już do wyjścia, powiedziałam:

- Steve, jeśli umrę..

- Nie umrzesz. Nie pozwolimy Ci na to. - Powiedział chłopak.

- To prawda. - Wtrącił się Eddie.

- Ale jeśli jednak mi się nie uda i umrę, to pamiętaj, że jesteś wspaniałym przyjacielem.

Podeszłam do chłopaka i go przytuliłam.

- Staram się jak mogę. - Powiedział, uśmiechając się promiennie do mnie.

Po chwili wyszedł.

- W takim razie, co robimy? - Zapytał Eddie.

- Zwabiamy Vecnę.

- Czekaj, sprawdźmy czy wszystko mamy. - Powiedział chłopak, patrząc czy w plecaku są słuchawki i odtwarzacz muzyki.

- Mamy? - Zapytałam, zaglądając w plecak.

- Mamy.

Po chwili Eddie wyciągnął odtwarzacz muzyki i słuchawki.

- Jak zaczniesz się unosić, wzywam Mattalicę. - Powiedział.

- Okej. W takim razie zaczynajmy.

Brunet nałożył mi słuchawki bez przewodowe na głowę. Odpalił odtwarzacz i zatrzymał piosenkę, aby włączyć ja dopiero gdy zacznę się unosić.

- A jak chcesz go tutaj zwabić, aby cię zaatakował? - Zapytał Eddie.

- Muszę zacząć opowiadać traumę z dzieciństwa..

- Nie chcę żebyś zrozumiała mnie źle, ale może niekomfortowo Ci będzie jak bede słuchał twojej traumy?..

- No.. - Zaczęłam. Eddie myślał, że chodziło mi o to, że ma wyjść.

Chłopak chciał już wstać, ale ja złapałam go za rękę.

- Nie. - Powiedziałam. Eddie spojrzał na mnie z niewielkim zdezorientowaniem. - Nie. Jest w porządku.

- W takim razie, zostanę z Tobą, Sophie. - Powiedział, i usiadł obok mnie.

Chyba pierwszy raz zaczęłam się jąkać w towarzystwie Eddiego. Eddie nie był zwykłym chłopakiem. Był inny niż wszyscy.. Kochałam go, rozumiał mnie lepiej niż moi rodzice, zawsze mi pomagał i czułam, że zależy mu na mnie. Mnie na nim też cholernie zależało.

- Eddie..

- Tak? - Zapytał.

- Kocham Cię. - Powiedziałam.

- Ja ciebie też. Bardzo. I nigdy nie przestanę.

Siedzieliśmy obok siebie, patrząc sobie w oczy. Trzymaliśmy się za ręce.

- Co jest twoim wspomieniem? - Zapytał brunet.

- Kiedy na ciebie patrzę.. Moim jedynym wspomieniem jesteśmy my całujący się w blasku księżyca. Nigdy tego nie zapomnę.

- Jesteś najlepszą osobą jaką kiedykolwiek poznałem. -  Oznajmił i przytulił mnie.

To była jedna z lepszych chwil mojego życia.
Sophie Smith (jeżeli przeżyje, to niedługo Sophie Munson) oraz Eddie Munson, po drugiej stronie, przytulający się jak gdyby nigdy nic, gdy muszą pokonać morderczego Vecnę.

- Musimy zaczynać, Eddie. - Oznajmiłam.

- Tak.. Zaczynajmy. - Przytaknął chłopak.

I did it for love - Eddie MunsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz