𝟏. 𝐬𝐰𝐞𝐞𝐭 𝐩𝐚𝐫𝐭𝐲

396 11 1
                                    

𝟏𝟎 𝐰𝐫𝐳𝐞𝐬𝐧𝐢𝐚 𝟏𝟗𝟖𝟓

𝐩𝐨𝐯 𝐂𝐡𝐫𝐢𝐬𝐭𝐢𝐧𝐚

Drugi dzień w nowej szkole. Byłam ubrana w szarą, za dużą koszulkę i ciemne jeansy. Szłam w stronę stolika, przy którym siedziałam ostatniego dnia, ale pewnien chłopak mnie zatrzymał

- cześć, jestem Chance j chodzimy że sobą do klasy, a ty jesteś Christina tak?
- tak, co chcesz? - zapytałam chcąc już od niego odejść
- usiądziesz z nami? - odwrócił wzrok w stronę swoich znajomych z drużyny - chodź, wziął moją rękę i usiadł obok mnie.

Przy stoliku siedzieli głównie popularne dzieciaki z tej szkoły. Cheerleaderki, i chłopaki trenujący koszykówkę. Znajdowała się tam również moja siostra. Spoglądała na blondyna Jasona Carvera. Opowiadała mi, że jej się zaczął podobać, ale jest związany z jakaś dziewczyną że szkoły. Mimo tego Sal wciąż ma na niego ochotę.

- jesteś zajęta w weekend? - zwrócił się do mnie po raz kolejny brunet
- tak się składa, że nie - odpowiedziałam
- robimy imprezę u mnie w domu, starych nie ma i mamy wolną chatę - powiedział Carver
- przyjdziesz - zapytał mnie nowo poznany chłopak
- jasne

𝟏𝟒 𝐰𝐫𝐳𝐞𝐬𝐧𝐢𝐚 𝟏𝟗𝟖𝟓

Razem z moją siostrą wybierałyśmy się na imprezę do Jasona. Szykowałyśmy się wspólnie u niej w pokoju. Ściany były jasno-różowe. W każdym kącie można było znaleźć jakaś roślinę czy zdjęcia rodziców. Sally bardziej przeżywa śmierć rodziców. Nie okazuje tego, ale nie potrafi normalnie rozmawiać o mamie, bo powrotu wybucha. Dlatego nigdy nie rozmawiamy przy niej o rodzicach.

- która? - pokazała mi dwie sukienki.

Pierwsza miała biały kolor. Była krótka i obcisła. Do niej chciała dopasować również białebiałe, długie rękawiczki. Druga sukienka była ciemno-zielona. Sięgała jej do kolan i z przodu była delikatnie zmarszczona.

- ta biała - ja miałam ubraną czerwoną, krótką sukienkę. Dopasowałam do niej czarne buty na obcasie. Związałam włosy w elegancki koczek i wyciągnęłam cienkie pasma z przodu. Dodałam trochę biżuterii i pomalowałam się trochę mocniej niż zwykle.

Tak jak powiedziałam mojej siostrze aby ubrała białą sukienkę tak zrobiłam. Wyglądała olśniewająco. Rozpuściła swoje ciemne włosy i również pomalowała się mocniej niż zwykle.

Byłyśmy gotowe do wyjścia. Ciotka nie wiedziała, że wyszłyśmy na imprezę. Wiedziała tylko, że idziemy obie na noc do koleżanki. Rachael pracowała w domu, była zajęta cały dzień, więc jedynie wieczorem miałyśmy okazję z nią porozmawiać.

Impreza odbywała się na całego. Było czuć zapach alkoholu. Właściwie to trzymałam się z Chancem, a moja siostra z Carverem. Chrissy czyli jego dziewczyny nie było na imprezie. Z tego co słyszałam to rzadko kiedy imprezuje. Kiedy weszło się do salonu można było zobaczyć pijanych nastolatków albo całujące się pary. W sumie bawiłam się bardzo dobrze. Sama dosyć sporo wypiłam. Parę razy zbliżyliśmy się do siebie z brunetem. W końcu jeden chłopak zaproponował grę w butelkę. Większość osób się zgodziła w tym ja z chłopakiem.

Usiedliśmy w kółku. Patrick zaczął jako pierwszy. Wziął szklaną butelkę po piwie i zakręcił. Wypadło na jedną cheerleaderkę. Szczęśliwa blondynka wstała razem w czarnoskórym i złączyli swoje usta w delikatnym pocałunku. Następnie butelkę otrzymała Sally. Wahała się chwilę przed zakręceniem aż w końcu zrobiła to. Musiała pocałować się z pewnym brunetem. To był Andy. Nie znalałam go za dobrze. Hammond spojrzała się na Jasona, który patrzyły się w podłogę. Andy był już gotowy na pocałunek za to Sal nie za bardzo. Stanęli na przeciwko siebie. Brunet położył swoje ręce na jej talii, a ona szybkim, zdecydowanym ruchem go pocałowała po czym usiadła na swoim miejscu.

Graliśmy już tak 10 minut. W ten czas już zbliżyliśmy się do innych dwa razy. Kolejny raz zakręciłam butelką. Wcześniej pocałowałam się z jednym blondynem, którego nie znałam i z Andym. Butelka wylosowała bruneta. Chance. Tak naprawdę tylko jego chciałam pocałować. Był czuły, dobrze się dogadywaliśmy i widziałam, że mu się podobam. Stanęliśmy na środku. Chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Musnęłam delikatnie jego usta oplatając swoje ręce wokół jego szyji. Popatrzył na mnie i kolejny raz złączyliśmy swoje wargi w dosyć długim pocałunku. Swoją jedną rękę trzymał na mojej talii a drugą głodził moje plecy zjeżdżając dłonią niżej.

Po jeszcze kilku rundach, które trwały niedługo postanowiliśmy zrobić sobie przerwę. Od pocałunku z brunetem nie odezwaliśmy się do siebie, jedynie spoglądiśmy. Weszłam na górę, do sypialni matki Carvera. Łazienka była zajęta, a Kobieta w pokoju miała toaletkę. Przyszlam tam poprawić swój wygląd. Wyjęłam błyszczyk z torebki i pomalowałam nią usta. Do pokoju wparował Chance.

- co robisz - zapytał jakby trochę zmachany
- przyszłam się przeglądnąć - odparłam i się lekko do niego uśmiechnęłam. Brunet zamknął drzwi do sypialni. Podchodził do mnie, a ja zdezorientowana patrzyłam to raz na zamknięte przez niego drzwi, a raz na chłopaka. Cmoknął moje usta, a po paru sekundach oddałam pocałunek. Żyliśmy chwilą, pogłębialiśmy go. Nie odrywaliśmy się od siebie. Przysunął mnie do ściany. Jego ręce wędrowały powoli po moich piersiach, a moje ręce wplątałam w jego włosy. W końcu zaczął muskać moją szyję, a potem piersi. Nie spodziewałam się, że już po tygodniu się z kimś przeliżę. Po tych paru pięknych minutach oderwaliśmy się od siebie. Wyszliśmy z pokoju, bo ktoś nas wolał. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze  i  poszłam za chłopakiem.

- przyda nam się jeszcze jakiś sześciopak - krzyknął jeden - idź ty - wskazał na jakiegoś chłopaka, który widocznie przesadził z alkoholem
- widzisz w jakim jestem stanie? - odrzekł chłopak
- mogę ja pójść, trzymam się dobrze przecież - po wydarzeniach z przed kilku minut chciałam się przewietrzyć
- jest już ciemno lepiej jak ktoś z nas pójdzie - odparł Chance, on też nie był w najlepszym stanie
- niech idzie, wygląda na dwadzieścia pięć lat z wywalonymi cycami jeszcze dostanie odbniżke - powiedziała moja siostra
- właśnie
- to chociaż pójdę z tobą
- już jej tak nie pilnuj - chrząknęła dziewczyna
- poradzę sobie - wzięłam torebkę i wyszłam

Weszłam do sklepu. Nie był to chyba najlepszy wybór. Wcześniej już wiem działań parę sklepów, a zdecydowałam się wejść akurat do tego. Było w nim ciemno, siedzieli w nim nastolatkowie jak i dorośli. Wyglądał bardziej jak bar. Po części nim był. Ludzie nawet w moim wieku kupywali piwa albo siedzieli przy wyspie i pijali różnorodne napoje. Usiadłam przy wsypie ciężko wdychając. Uslyszlam męski, ale też znajomy głos.

- jak impreza u Carvera? - spojrzałam się na chłopaka o długich, brązowych włosach. Chance mi o nim opowiadał, nazywają go dziwakiem i kibluje ciągle klasę. Gdy go poznałam w pierwszy dzień wydawał się całkiem spoko.
- bardzo fajnie - odpowiedziałam z powagą
- widzę, fajne oznaki na szyji - powiedział - zgaduję, że od pocałunków bruneta pojawiły się malinki - nie przyszłaś w środę - zaczął znowu
- grałam w tą grę jak miałam pięć lat, nie będę grała w grę dla dzieci - odsapnęłam i odeszłam od wyspy kupując zakup

𝐍𝐢𝐞 𝐛𝐢𝐣𝐜𝐢𝐞 𝐦𝐧 𝐩𝐥𝐬

𝐦 𝐲  𝐟 𝐫 𝐞 𝐚 𝐤 | 𝐞𝐝𝐝𝐢𝐞 𝐦𝐮𝐧𝐬𝐨𝐧Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz