𝟒 𝐥𝐢𝐬𝐭𝐨𝐩𝐚𝐝𝐚 𝟏𝟗𝟖𝟓
𝐩𝐨𝐯 𝐂𝐡𝐫𝐢𝐬𝐭𝐢𝐧𝐚
- to jest ostatnia szansa na zostanie jedną z nich, masz idealne ciało i szybko nauczysz się aktobatyki, nadajesz się na cheerleaderkę! - szedł za mną Chance, który chciał przepowiedzieć mi do rozumu, że powinnam zostać cherleaderką. Jednak ja nie chciałam zostać jedną z nich. Chłopak bardzo chciał abym się postarała i trzymał się wersji, że ja też tego chce. Mogłam powiedzieć mu wcześniej teraz się kłócimy. Właściwie do od jakiegoś czasu ciągle się kłócimy. Od halloween. On nie przeprosił za swój komentarz, a ja wciąż na to czekam. Byłam naiwna, spodobał mi się, a wcale nie jest takim dobrym chłopakiem w ogóle nim nie był. Nabijają się z Munsona tylko dlatego, że ma długie włosy? Że gra w parę godzin w d&d i pali? Jest dorosły i ma prawo robić co chcę
- nie pomyślałeś o tym, że ja nie chcę tego robić? Czy ty kiedykolwiek o mnie myślisz?
- co się z tobą dzieje Christina? Chrissy wspiera Jasona na meczach ty nie możesz tego robić? To ty nigdy o mnie nie myślisz
- jesteś kretynem wiesz? Pojebem i kretynem - coś we mnie wybuchło więc musiałam się wyładować
- co? - powiedział i zbliżył się do mnie łapiąc mój nadgarstek - może zamiast mnie wyzywać powinnaś pomyśleć co zrobiłaś w noc Halloweenową.
- poprostu uciekłam
- balować z Munsonem? Ja powinienem nazywać cię kretynką i zdradziecką szują!
- myślisz, że poszłam tam z Eddiem i cię zdradziłam?
- bo tak do cholery było - spojrzałam się na niego ostatni raz i wyrwałam swój nadgarstek z jego uścisku
- skoro cię "zdradziłam" - podkreśliłam ostatnie słowo - nie wiem co tu robimy. Możesz się pożegnać z pocałunkami w różne miejsca, obcisłe i krótkie ubranka i w ogóle ze mną - odeszłamWróciłam do domu. Robiło się ciemno, nie witając się z ciocią poszłam natychmiastowo do mojego pokoju i zerwałam że ściany wspólne zdjęcia z Chancem i jego przyjaciółmi. Pocięłam je nożyczkami i wyrzuciłam części przez okno. Zerwał się mocny wiatr, więc chwilę unosiły się w powietrzu. Wzięłam z szafy za dużą na mnie białą koszulkę i dresy. Do tego najzywkleksze trampki. Zmyłam z twarzy makijaż, a fryzurę zmieniłam z eleganckiego koka w dwa warkocze.
Jak się tu wprowadziliśmy zaczęłam ubierać obcisłe ubrania. Krótkie bluzki, krótkie spódniczki, niewygodne buty. Zaczęłam również malować się trochę mocniej. Usta malowałam ciemną szminką, na oczy dodawałam niebieski cień i malowałam kreskę eyelinerem. Fryzura musiała być identyczne jak mają cherrlederki czy inne popularne dziewczyny. To nie był mój styl. Lubiałam wygodne ubrania i buty. Chodzić w warkoczach a później chodzić w rozpuszczonych, bo robiły się piękne falowane loki.
𝟓 𝐥𝐢𝐬𝐭𝐨𝐩𝐚𝐝𝐚 𝟏𝟗𝟖𝟓
Dzień jak co dzień. Zbierałam się do szkóły, ale w innej odsłonie niż wcześniej. Zaczęłam się malować. Miałam idealną cerę, więc dałam na twarz tylko korektor w parę miejsc. Pomalowałam rzęsy moim ulubionym tuszem i dałam rozświetlacz na nos i w kąciki oczu. Rozplątałam warkocze. Miałam wtedy bujne loki. Ubrałam zółtą koszulkę i spodnie dresowe. Zblizała się zima i robiło się coraz zimniej, więc dodałam do mojej stylizacji skórzaną kurtkę.
Trzymałam mój lunch. Nie mogłam siedzieć już z Chancem i resztą. Nawet nie chciałam z nimi siedzieć. Widziałam jak moja siostra tylko dobrze bawi się z chłopakami. Była teraz jedną z cheerleadrek. Pomachała mi tak aby nikt nie zauważył, ja się tylko delikatnie uśmiechnęłam. Nie było dla mnie miejsca na sali. Wyszłam i poszłam do łazienki. Zamknęłam się w toalecie i jadłam posiłek. Usłyszałam pukanie.
- zajęte - sapnęłam
- wiesz akurat ja bym wolał żebyś otworzyła
- co ty robisz w damskiej toalecie, Munson?
- tak się składa, że to ty jesteś w męskiej - odparł cichym głosem. Otworzyłam drzwi dokańczając jeść - wszystko okej? Chodzą plotki, że ty i Chance zerwaliście
- bo to prawda - potwierdziłam
- nie cieszysz się? Mówiłaś, że..
- tak, cieszę, ulżyło mi, ale i tak czuję pustkę. Jak z kimś zrywasz i jeśli nawet był dla ciebie okropny czujesz się źle - wykrzyczałam - sory - otarłam nos
- więc czujesz się źle.. - mówił jednocześnie do mnie i do siebie. Po chwil ciszy wyciągnął z kieszeni papierosa i zapalniczkę. Wyrwaliśmy się z lekcji i poszliśmy do lasu. Poczułam się lepiej. Nie paliłam już od dosyć dawna.- Eddie? - zwróciłam się do niego - cieszysz się, że że zerwałam z Chancem?
- mam być szczery? - kiwnęłam twierdząco głową - tak - uśmiechnął się - Tina? Przyjdziesz na kolejne spotkanie d&d, nie musisz grać jeśli nie chcesz
- jasne - zgodziłam sięLekcje się skończyły, a my siedzieliśmy tam aż zrobiło się ciemno. Rozeszliśmy się do domu. Rozmawiałam z ciocią i jadłyśmy obiad. Sally nie było jeszcze w domu, więc pomyślałyśmy, że jest być może u Jasona. Powiedziałam Rachael o zerwaniu, a także o nowym przyjacielu, o którym jak dotąd nie wiedziała
- jesteście tylko przyjaciółmi? - zadawała masę pytań
- tak
- jak długo się znacie?
- nie długo, ciociu, nie masz się czym martwić, nie jesteśmy razem
- ja się nie martwię, ale wydaje się naprawdę w porządku. Jakby ci się podobał to bym was spiknęła - nie spodziewałam się jej odpowiedzi, więc zmieniłam nieco moją wypowiedź
- ale nie powiedziałam, że mi się nie podoba
- podoba ci się?
- no..
- jesteś tego pewna dopiero zerwałaś z tym koszykarzem
- no nie wiem, ale jest fajny
- mogę z nim pogadać o.. - przerwałam jej
- nie, nic nie musisz
- wiem, tylko żartuje
- poradzę sobie sama, dzięki - poszłam na górę do pokojuUsiadłam na krześle przy biurku i zaczęłam odrabiać pracę domową z słuchawkami na uszach. Gdy skończyłam zaczęłam malować farbkami. Ostatnio zaczęło mnie to uspokajać i lubiałam to robić. Myślałam o dzisiejszym dniu i brunecie. Zaczęłam o nim myśleć inaczej niż o przyjacielu. Zauroczyłam się? Byłam świeżo po zerwaniu i zaczynam zarywać do drugiego? W sumie to to wszystko jedno. Wzięłam kartkę i zaczęłam pisać. Złożyłam kartkę w pół dwa razy i schowałam do piórnika.
CZYTASZ
𝐦 𝐲 𝐟 𝐫 𝐞 𝐚 𝐤 | 𝐞𝐝𝐝𝐢𝐞 𝐦𝐮𝐧𝐬𝐨𝐧
Romantizm- wiem, że mnie lubisz - stanął przede mną, a nasze twarze dzieliły parę centymetrów - pocałuj mnie z zamkniętymi oczami