Fiveteen

436 38 13
                                    

Pov: Dream

Po tym, jak ze złości strąciłem butelki szkła, wypadła mi słuchawka z ucha. Nie przejąłem się tym, tylko patrzyłem się w punkt, gdzie było wgniecenie na ścianie.

- Clay? - Usłyszałem głos chłopaka. Chłopaka, którego zostawiłem samego w lodziarni. Nawet nie wiedziałem dlaczego. 

Spojrzałem na niego z przerażeniem w oczach. On tylko stał w progu drzwi z bukietem w ręce i patrzył na mnie, chyba zmartwionym wzrokiem. Podszedłem do niego i położyłem moją dłoń na jego poliku. Nie wiedziałem, co wtedy robię.

- Georgie. - Spojrzałem w jego oczy, w których mogłem się zatopić. Wyglądają, jak gorzka czekolada, w której każdy się roztapia. - Coś się stało? - Zapytałem, a on przeniósł wzrok z mojej twarzy, na moją rękę.

- To ja powinienem się ciebie zapytać. - Ujął moją dłoń w tą swoją i znów spojrzał na moją twarz. 

W tamtym momencie miałem ochotę zakopać się po ziemią i jak na razie z niej nie wychodzić. Brunet raz spojrzał w moje oczy, a później na moje usta. Znów spojrzał mi w oczy i się do mnie przytulił. Poczułem w brzuchu jakieś mrowienie i nie wiedziałem co mam zrobić. 

Brunet się ode mnie oderwał i jeszcze raz spojrzał mi się w oczy. Uśmiechnął się, co odwzajemniłem.

- Wszystko dobrze? - Zapytał, a ja kiwnąłem mu głową, że tak. - Nie wyglądasz, tak. - Brunet miał racje. Miałem rękę w bandażu, dlatego, że się wkurzyłem, bo miałem rozładowany telefon, jeszcze miałem przekrwione oczy i było pełno zbitego szkła na podłodze, obok łóżka.

- Po co przyszedłeś? - Zapytałem nie odpowiadając dalej George'owi. Usiadłem na łóżku i odłożyłem na niego telefon z słuchawkami. Wskazałem brunetowi, żeby też usiadł, ale on dalej stał.

- Słuchaj, Dream. - Brunet spojrzał się na mnie i podał mi bukiet kwiatów. - Chciałem cię przeprosić. - Odwrócił wzrok, a ja nadal patrzyłem na niego. - Nie wiedziałem, dlaczego powiedziałem, że idziemy na randkę. Z jednej strony chciałbym pójść i to nawet z tobą, ale nie jestem na to gotowy. - Spojrzał się na mnie i widziałem, jak w oczach ma łzy. - Tak cię przepraszam za to. - Spuścił głowę. Ja.. - Chłopak pociągnął nosem. - Nie wiedziałem, że tak zareagujesz. - Po jego policzku spłynęła łza.

- George. - Wstałem z łóżka i podszedłem do chłopaka. - Proszę cię, nie płacz. - Kciukiem otarłem łzę, która spływała po jego poliku. - Nie twoja wina, a moja. Mogłem, tak nie reagować. - Położyłem moją dłoń na jego poliku, po raz kolejny w ciągu kilku minut i podniosłem jego głowę, żeby na mnie spojrzał.

- Mhm. - Wymruczał i wierzchem dłoni wytarł swoje łzy. Uśmiechnął się delikatnie i znowu podał mi bukiet kwiatów. - To dla ciebie. - Brunet powiedział i od razu odwrócił wzrok ode mnie. Uśmiechnąłem się, przyjąłem kwiaty i pocałowałem go w polik.

- Dziękuję. - Wyszeptałem i wyszedłem z mojego pokoju, żeby znaleźć jakikolwiek wazon.

Po kilku minutach wróciłem do pokoju z kwiatami w wodzie i postawiłem na biurku. Brunet nie ruszył się ani kroku. Stał i zakrywał swoją twarz w dłonie. Zaśmiałem się na jego czyn i przytuliłem go od tyłu.

- Jesteś głodny? - Zapytałem.

- Nie. - Odpowiedział. - Jadłem w domu. - Spojrzał się na mnie i uśmiechnął się.

- Dobrze. - Oderwałem się od George'a i poszedłem do łazienki po miotłę, żeby ogarnąć zbite szkło.

- Czekaj, Dream. - Usłyszałem głos za sobą. - Pomogę ci. - Chwilę później zobaczyłem chłopaka, który szedł do łazienki. Zaśmiałem się, ponieważ nie miałem tam miotły. Brunet się zatrzymał i obrócił się w moją stronę. - A gdzie masz miotłę? - Zapytał, a ja jeszcze bardziej się zaśmiałem.

Jail - DreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz