5. Base

20 13 1
                                    

Rozmazany obraz, przytłumione dźwięki rozmów. Jasne światło i ból. Prześwity świadomości, czy wspomnień? Nie przypominam sobie tego, nic z tego nie wydaje się znajome. Ciemność znów zapada, mimo pytań które wciąż się kłębią.

***

- Operacja się udała, co teraz z nią zrobić?- zapytał ktoś przytłumionym głosem.

- Czekaj aż się obudzi, potem mnie powiadom. Przekonamy się jak nasze dzieło wyszło.- odpowiedział ktoś inny, a ja znów zniknęłam w mroku.

***

- Obudziła się?- zapytał nieznajomy.

- Jeszcze nie, nie wiem czy to ma sens. To już tydzień, a po niej nie ma oznaki życia.- odpowiedział.

- Jeszcze zaczekamy, powiadom mnie o każdej zmianie.

- Dobrze.- odpowiedział.

***

Otworzyłam powoli oczy, nie wiedząc gdzie jestem. Jasne światło od razu sprawiło, że pożałowałam swojej decyzji od razu je zmrużając i otwierając gdy się przyzwyczaiłam. Leżałam na czymś co przypominało łóżko szpitalne, byłam podpięta do różnych sprzętów ale nie leżałam w szpitalu. Ściany były ponure i szare, betonowe tak samo jak sufit i podłoga, tylko jedno nasunęło mi się do głowy. Schron. Ale czemu tu jestem oraz kto mnie tu położył. Z pewnością nie wygląda to jak jedna z naszych wojskowych baz.

- Idź powiadomić doktora Zole, obudziła się.- powiedział mężczyzna ubrany w kitel.

- Jest pan lekarzem? Gdzie ja jestem?- zapytałam od razu.

- Można tak powiedzieć.- odpowiedział wymijająco, a do pokoju jak domniemam wszedł doktor Zola. Gdzieś już go widziałam.

- Witamy agentko Moore w naszych skromnych progach.- powiedział Zola z lekkim niemieckim akecentem.

Niski mężczyzna, blond łysiejące włosy i okulary. Ubrany w kitel uśmiechał się co chwila przepisując coś z ekranów wokół mnie do swojego notatnika. Spojrzałam się na niego szukając jakichkolwiek odpowiedzi, ale jedynie pojawił się przebłysk wspomnień. To on uciekał z bazy hydry gdy odbijaliśmy Bucky'ego, to właśnie był mężczyzna w kapeluszu z teczką, to on uciekał z czerwoną czaszką. Już bardziej przytomna rozejrzałam się po miejscu w którym jestem, dużo łóżek takich jak moje, segmenty pokoju oddzielone metalowymi siatkami, a ostatni z nich leżący po lewej stronie był odgrodzony metalową kratą jak w więzieniu, na środku stało krzesło z mnóstwem aparatury, ale nie wyglądała ona na medyczną. Spojrzałam w prawo próbując znaleźć jeszcze jedną odpowiedź, na ścianie namalowany był na czarno symbol. Symbol którego nie chciałam widzieć, czaszka z sześcioma mackami. H.Y.D.R.A.

- Wszystko jest stabilne doktorze.- powiedział mężczyzna który był tu pierwszy.

- Cudownie, wybacz moja droga ale muszę przedstawić twoje wyniki szefostwu. Nie denerwuj się, niedługo ich spotkasz.- Zola uśmiechnął się i odszedł.

- Czemu tu jestem, wypuśćcie mnie.- mówiłam gorączkowo próbując się wyrwać, ale pasy którymi byłam przywiązana do łóżka skutecznie mi utrudniały ucieczkę.

- Przytrzymaj ją.- powiedział do jakiegoś strażnika, który po chwili wykonał polecenie a "lekarz" w tym czasie wstrzyknął mi coś, przez co zasnęłam.

*** 

Znów się obudziłam, nie wiem ile już czasu minęło ale piekący ból w mięśniach nie pozwalał mi myśleć. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam że byłam podłączona do jakiejś rurki z niebieskim płynem który powoli wlewał się do moich żył.

Is it you? ||J.Barnes||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz