- J-j-jak to? Jak to jest ryzyko, że nie wrócisz. Jak to mam nie dzwonić, nie próbować się z tobą kontaktować? Dlaczego? Dlaczego nasze życie może być zagrożone? Jak to mam o tobie zapomnieć? Jaką mówisz mi prawdę? JAKĄ MÓWISZ MI PRAWDĘ? PRZECIEŻ NIE MÓWISZ MI ŻADNEJ PRAWDY! NIC NIEWIEM!!!! NIE WIEM CO SIĘ DZIEJE!!! SHUICHI?!! - dziewczyna była tak zdenerwowana i zrozpaczona, że po chwili straciła przytomność i upadła na podłogę...
Po długim czasie leżenia nieprzytomnie na podłodze Sziunia nadal się nie ocknęła...
W pustym, cichym mieszkaniu rozległy się ostrożne, uważne kroki, zbliżające się do nieprzytomnej dziewczyny.
-Wstawaj, zesrałaś się.
Nieprzytomna Sziunia poczuła szturchnięcie nogą w jej ramię.
W jej oczach pojawił się jasny blask światła, otwierała oczy coraz szerzej i szerzej aż w końcu ujrzała.... Stała nad nią wysoka, czarno ubrana osoba w pięknych, skórzanych, czarnych butach, długim czarnym płaszczu i czarnych okularach.
- Wstawaj i idziemy - powiedziała stanowczo nieznana osoba.
Sziunia po pięciu minutach dochodzenia do siebie już znajdowała się w mieście na bardzo ruchliwej ulicy. Poznawała to miejsce - to było centrum stolicy państwa, w której roiło się od pracowników korporacji, taksówek i sięgających nieba szklanych budynków. Sziunia chciała przypatrzeć się podążającej przed nią szybkim krokiem nieznajomej ale ta nagle skręciła w ciemną uliczkę. Zakamarek ten był otoczony ceglanymi ścianami starych budynków, to miejsce zupełnie nie przypominało już wielkiego, prestiżowego centrum stolicy.
- Gdzie jesteśmy? - zapytała Sziunia - aaaa dokąd idziemy?? - zadała kolejne pytanie trochę bardziej speszona. Nie uzyskała odpowiedzi więc przez kolejną minutę chaotycznego podążania za nieznajomą postanowiła się jej przyjrzeć. Z zaskoczeniem przez jej powiewający płaszcz zobaczyła dwa karabiny przymocowane do jej spodni. Sziunia przestraszyła i zatrzymała się chcąc odwrócić się i uciec ale nieznajoma też się zatrzymała i otworzyła szeroko czarne drzwi znajdujące się w ceglanej ścianie odsuwając się i robiąc gest zapraszający Sziunie do środka. Po chwili wahania, Sziunia przeszła przez drzwi, a za nią podążyła nieznajoma.
Po kilku minutach przechodzenia przez wielki, pokryty szarymi płytami kompleks zimnych pomieszczeń obie dziewczyny znalazły się w windzie. Winda nie różniła się stylem od tej wielkiej, niezagospodarowanej i nie zaludnionej placówki. Nieznajoma przybliżyła się do panelu z piętrami i zamiast jednej liczby zaczęła naciskać przyciski niczym kod. Gdy wybrała ostatnią cyfrę przysunęła się do ściany i chwyciła się poręczy.
- Trzymaj się. - Powiedziała nieznajoma.
- C-co?... - Zdziwiła się Sziunia.
- Ja nie żartuję. - odpowiedziała nieznajoma dziewczyna.
Zanim Sziunia zdążyła przetworzyć to co powiedziała, winda zaczęła jechać w dół powoli ale bardzo nie równo. Młoda dziewczyna upadła na podłogę i przez kilkanaście sekund próbowała wstać na nogi, ale jej się to nie udawało. W końcu chwyciła się barierki i wstała, nadal w lekkim szoku po tym jak wstrząsy windy powaliły ją na podłogę.
CZYTASZ
dziki związek szuni z Słuczim
FanficOpowieść napisana we współpracy z : ⬛⬛⬛⬛🟧🟧🟧 furry hub Zobacz więcej na : furrykochamsliskiemandarynycowtfkillmeplisxd.jpg