Osiedlowy Gang - Porwanie. (1/3)

15 1 0
                                    

Okolicę ogarniała głucha i błoga cisza.

Poprzez szczelinę w wiszących na oknach i lekko powiewających na wietrze zasłonach przenikało blade, poranne światło słoneczne.

Błyszczący promień światła przebiegał przez pokój tak długo aż w końcu zatrzymał się na twarzy młodej dziewczyny.

- Mmm - mruknęła Sziunia oślepiona światłem, które wybudziło ją ze snu.

Chcąc jeszcze trochę pospać Sziunia zasłoniła oczy ręką. Niestety nie mogła ponownie usnąć.
- Ehh... Chyba jestem skazana na wstanie z łużka... - westchnęła i przetarła oczy.
Chcąc sprawdzić godzinę na zegarze otwarła oczy i obróciła się na bok. Niedoczekanie...

Po przewróceniu na bok ujrzała leżącego obok niej młodzieńca, na którego spokojnej, nieruchomej, bladej twarzy rozlało się poranne, słoneczne światło, jego oświetlona skóra pobłyskiwała, a klatka piersiowa poruszała się rytmicznie biorąc oddechy i wydechy lekko rozchylonymi ustami.

Sziunia zarumieniła się i z zauroczeniem patrzyła na swojego ukochanego...

Wtem po paru chwilach chłopak zaczął się przebudzać i gdy już to zrobił skierował spojrzenie swych modrych oczu ku poblaskujących oczów Sziuni.

- Hehe... Hej kochanie. - Powiedział łagodnym tonem Shuichi.
-........ - Sziunia zaniemówiła.
- Eh... Chyba za bardzo się na mnie zapatrzyłaaaaaaaś - powiedział chłopak marszczącą nos, wydymając usta i zamykając oczy wyraźnie rozbawiony.
- Oh... Wybacz.. - zawstydziła się dziewczyna.
- Hah. Nie ma o czym mówić! Gdybym wczoraj całą noc nie gapił się na ciebie i nie śliniąc się przy tym jak porąbany to bym już dawno był na nogach i robił dla ciebie pyszne śniadanko! - dodał z uśmiechem.
- Ah... Tak - zarumieniła się Sziunia.





- Ej mała. - Rzucił Shuichi do Sziuni.
- Tak, o co chodzi? - zapytała dziewczyna.
- Chciałbym ci coś pokazać....
- No to dawaj, śmiało.
- Ale to nie jest tuuuuuuuuu.
- Huh? - zdziwiła się Sziunia.
- Jeżeli chcesz abym ci to pokazał musimy udać się w pewno miejsce.
- No to... Udajmy się w to miejsce! - powiedziała zdeterminowanym głosem Sziunia i udała się do osobnego pokoju aby się przebrać.

Shuichi nie wierzył własnym uszą, że Sziunia tak łatwo się na to zgodziła. Stał wręcz osłupiały w miejscu wpatrując się nieruchomym wzrokiem w miejsce, w którym przed chwilą jescze stała Sziunia.

Shuichi gdy po chwili ochłonął, zmarszczył czoło, zacisnął pięść i stanowczym krokiem poszedł na przód, nacisnął na klamkę i wparował do pokoju.

O jednym zapomniał. Nie o tym, że Sziunia tam była lecz o tym, że dziewczyna postanowiła się tam przebierać. Więc gdy Shuichi wszedł po pokoju wręcz skamieniał.

Shuichi dalej trzymał klamkę w rękach stojąc u progu pokoju z otwartymi lekko ustami wpatrzony w połnagą Sziunię.

Dziewczyna próbowała się zasłonić strasznie się przy tym rumieniąc, a chłopak zamarł.

Po chwili niezręcznej ciszy Sziunia postanowiła przemówić :
- Uu-u-u-uuuhm.... Shuichiii.... Tsch... Czy-czy mógłbyś... Proszę.... Uhm... W-w-wyjść...... - wyszeptała dziewczyna.

Shuichi z szeroko otwartymi oczami stał jakby wrosnął w ziemię. Po chwili jednak potrząsnął głową zamykając oczy i odwrócił się napięcie w stronę drzwi.

- U-uhm... - westchnęła zarumieniona Sziunia.
- Tczch... SZIUNIA! MOGŁABYŚ TAK NIE WZDYCHAĆ? To mnie... To mnie pod... TO MNIE PODNIECAAA! - wykrzyczał cały zarumieniony Shuichi.
- Tch.. Najpierw wbijasz mi tu bez pukania, lampisz się na mnie niemal się przy tym śliniąc, a teraz masz czelność mówić mi abym przestała wzdychać bo to cię "podnieca"? - zapytała z wyrzutem Sziunia.

Shuichi jednak szybko wyszedł z pokoju nie oglądając się już za siebie i zamknął drzwi. Chłopak oparł się plecami o ścianę wzdychając...
Jednak gdy spojrzał w dół jeszcze bardziej się zarumienił i z lekkim uśmiechem naciągnął bluzkę...

15 minut później para wychodziła już z domu. Sziunia nie wiedziała gdzie idą więc poszła za Shuichim gdy ten chwycił jej rękę.

Przechodząc przez pewne osiedle wszystko wskazywało na to że przejdą przez nie bez najmniejszego trudu. Jednak nagle dziewczyna coś zauważyła..
-Em.. Shuichi...
-Co jest kwiatuszku? - zapytał.
-No bo tam.. Tam są chyba jacyś ludzie.
-Eeh.. To pewnie jakieś sebiksy czy jacyś inni normalni ludzie. Spokojnie.. Jesteś ze mną... - uśmiechnął się Shuichi sprawiając, że dziewczyna trochę bardziej się rozluźniła.

Poszli więc dalej na przód.

Prawie już wychodzili z osiedla gdy nagle Shuichi usłyszał kroki. Obrócił się za siebie chcąc sprawdzić kto za nimi idzie, lecz nie zobaczył nikogo.

Nagle potknął się o coś i upadł.

-AŁA! - rozległ się wrzask piskliwego głosiku - KURWAAAAAA TY SZUJU!!!!! CHŁOPAKI BRAĆ LASKE! SZYMON! TEODOR!!! RUCHYYYYYYYY!!! - wykrzyczała mała istota, którą definitywnie zabolało kopnięcie w nią przez Shuichiego.

- C-co jest?! - krzyknęła przestraszona dziewczyna próbowała uciekać lecz wraz z Shuichim została niezwłocznie związana i padła na ziemię.

- Sziunio nic ci nie jest?! - zapytał przestraszony Shuichi zatroskany o dziewczynę.
- N-nie... - zamilkła, ponieważ jej usta zostały zaklejone taśmą.
- Tak jest chłopaki! A teraz do wozu z nią!!!!! - wykrzyczał cienki głosik.
- Nie! Zostawcie ją!!! - Shuichi zaczął się szarpać lecz na próżno.

Został uderzony w głowę poczym stracił przytomność.

Gdy się ocknął nie było przy nim Sziuni z czego doskonale zdawał sobie sprawę.
-Nie.. Sziunia... - zmartwił się chłopak leżący nadal na ziemi.

-Ej. Ej. Ej. Ej. Ejej. Ej.... EEEEEJJJJ!!!!!!! - wydzierał się ktoś.
-Czego chcesz?! GDZIE SZIUNIA! - krzyknął zdenerwowany chłopak
-Ty ty ty.. Lepiej tu się patrz...

Shuichi popatrzył prosto przed siebie i to co zobaczył było dla niego wielkim zdziwieniem....

































Chłopak zobaczył bowiem wiewiórkę...

-Jaaa cie. Gadająca wiewiórka w czerwonych gatkach..
-TY KURWA!!!! MORDA!!!! Tak btw to ja nie jestem tylko gadająca wiewiórką w czerwonych gatkach.. Ja jestee-
-Tak racjonalnie rzecz biorąc nie są to czerwone gatki tylko czerwona bluza jak już. - Powiedział poważnym tonem wiewiór ubrany w niebieską bluzę.
-Cześć, jestem Teodor. - Powiedział z rumieńcami otyły uroczy wiewiór ubrany w zieloną bluzę.
-AHHH TEODOR! JESZCZE SIĘ NIE PRZEDSTAWIAMY! - zdenerwowały się wiewiór w czerwonej bluzie.
-Ale teoretycznie możemy. - wymądrzał się wiewiór w niebieskiej bluzie.
-Eh... Dobra... Ten grubas w zielonym ma na imię Teodor. Ten mądraliński w niebieskiej bluzie i okularach ma na imię Szymon... Ja jestem przywódcą tego gangu. A mam na imię.... - przybliżył się do głowy leżącego Shuichiego - jaa. Ja nazywam się.......... Alvin!

dziki związek szuni z SłuczimOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz