Kiedyś to było nasze morze...

31 4 12
                                    

uwaga! będą tu spoilery do 9 i 10 odcinka ofmd i ogólnie całego zakończenia pierwszego sezonu, więc jeśli nie oglądałxś i nie chcesz sobie puścić zabawy, odpuść sobie ten rozdział!!

 on tak samo nie będzie miał szczęśliwego zakończenia, wiem niespotykane u mnie. uprzedzałem, że te kolejne rozdziały nie będą zbyt miłe :>

pisane w bólach do albumu "morze" i to przez osobę, która kinuje steda pomuszcie

- Kapitanie, na horyzoncie widać statek. Obrać na niego kurs? - spytał Buttons Steda, któremu na tą wieść podskoczyło serce. Czy na tym statku w końcu odnajdzie Eda?
- Tak, myślę że tak - odpowiedział drżącym głosem. - Nawet jeśli to nie będzie nasza Zemsta, mamy szansę na zdobycie większego statku. - mruknął, patrząc na swoją załogę, ściśniętą na małej łódeczce, tej samej, którą Stede wypłynął z portu w Bridgetown.
- Zaręczam na mój letni ząb, że to Zemsta. Na dziobie widać wyraźnie naszego jednorożca. Żaden inny pirat nie wpadłby na pomysł, żeby na dziobie swojego statku umieścić akurat jednorożca. - powiedział Buttons kiwając głową. Reszta załogi, która oczywiście słyszała tą rozmowę, ożywiła się. Wszyscy z napięciem wpatrywali się w Steda, czekając na jego decyzję.
- Tak, obrać kurs na Zemstę. - powtórzył. Wszystkie jego wątpliwości zostały przysłonięte perspektywą ponownego spotkania z Edem i wyjaśnieniem fatalnego nieporozumienia, przez które się rozłączyli.
- I tak nie masz już wyboru, kapitanie. Płyną prosto na nas. Nie mamy szans im uciec. - powiedział grobowym głosem Buttons.
- To chyba właśnie dobrze. - odezwał się Crouch. - Gdyby płynęli w drugą stronę, za nic byśmy ich nie dogonili.
- Ale czy my jesteśmy na to gotowi? - wtrącił się Wee John. - Czarnobrody... znaczy Ed... na pewno jest teraz pod wpływem tego Żygolaka.
Na samo wspomnienie złośliwego przezwiska Izziego wzdrygnął się, a wraz z nim reszta załogi.
- Właśnie - zawtórował mu Black Pete. - Zostawił nas samych na wyspie, pozbył się Luciusa, niewiadomo do czego jeszcze może być zdolny.
- Wolę się nie przekonywać. - jęknął zmartwiony Swede, na co Wee John mocno go przytulił i gładząc go po plecach mówił uspokajające słowa.

- Spokojnie, mam plan. - powiedział Stede, siląc się na spokojny ton.
- Tylko żeby nie było jak z tym planem, gdy próbowaliśmy odbić zakładników od bandy Żygolaka. - westchnął Olu.
Stede spiorunował go wzrokiem. Rzeczywiście miał plan. Wymyślił go już w momencie po napadzie bliźniaka Badmmitona, a w swojej podróży, podczas której szukał załogi miał dużo czasu, żeby go doszlifować i obmyślić wszystkie ewentualności.
- Mam plan. - powtórzył. - A teraz proszę uciszcie się, bo już prawie jesteśmy.

Załoga natychmiastowo zamilkła. Od Luciusa wiedzieli, że coś się stało między dwoma kapitanami, ale nie byli pewni, co konkretnie. A Stede nie chciał im tego wytłumaczyć. Olu - jako najmądrzejszy z załogi - podejrzewał, że Ed, w końcu wprawiony kapitan, wymyślił jakiś sprytny plan ucieczki z wojska, przy którym Stede stchórzył. Sądząc jednak po jego nerwowych ruchach, którymi poprawiał potargane przez wiatr włosy i tak samo potarganą koszulę, nadal mu zależy na Edzie.

Gdy dopłynęli do miejsca cumowania małych łódek, Black Pete zauważył ważny fakt.
- Jest drabina.
- A gdzie ma być? Pewnie nas zauważyli i żeby nie tracić czasu przygotowali dla nas drabinę. - odpowiedział prostolinijnie Stede. - No, to kto idzie pierwszy?
Czuł na siebie wzrok załogi, więc wiedział, że padnie na niego. I tak być powinno. W końcu to on powinien wyjaśnić to nieszczęsne nieporozumienie, przez które on, jego załoga i zapewne też Ed, tak bardzo ucierpieli.
- Najlepiej jakbym wszedł tam sam, prawda? - mruknął, chcąc bardziej pocieszyć siebie, niż poznać zdanie załogi. Jej członkowie to wyczuli, więc nie odzywali się więcej, jedynie pomogli Steadowi wspiąć się stabilnie po drabinie.
- Poczekajcie jeszcze chwilę, zaraz was tu zawołam! - zawołał Stede, patrząc po raz ostatni w dół, po czym wgramolił się na pokład Zemsty.

and they were co-capitans || our flag means deathWhere stories live. Discover now