Poniedziałek
Merlin
Był poranek,godzina 7:00,Poniedziałek.Spałem sobie,do momentu aż wszedł Gajusz,mój Wój,który wparował jak do siebie i obudził mnie,wzywając mnie na śniadanie.Wstałem,podszedłem do szafy i wyjąłem sobie ubrania.Ubrałem się,wziąłem plecak,zachaczając jeszcze o łazienke,by umyć zęby i przemyć oczy zimną wodą.Zszedłem po schodach na dół i wszedłem do kuchni,z której wziąłem sobie jedynie tosta i wpakowałem sobie go do buzi.Pożegnałem się z Gajuszem i wyszedłem z domu,ubierajác buty.Na szczęście,nie musiałem iść bardzo długo,bo mieszkam na przeciwko szkoły.Gdy stanąłem na placu szkoły,wszyscy się zaczeli na mnie patrzeć tym samym wzrokiem,wyrażającym dwa słowa:Jesteś dziwakiem
Przyzwycziłem się do tego.Jestem w trzeciej klasie liceum,więc już od samego początku wszyscy się na mnie tak gapili.Czemu się gapili?To proste.Poprostu jestem mega chudy,mam szmatowate ubrania oraz plecak,mam dziwnie przycięte brązowe włosy oraz jestem niezbyt atrakcyjny.Myśle,że to główne powody.Nie myśląc o tym dłużej,przeszedłem plac i wszedłem do budynku nauk ścisłych oraz języków mojego liceum.Pierwsze co ujrzałem to Rugbystów,czyli,Arthura Pendragona,syna Dyrektora,a tuż od razu za nim jego ekipke,do której należą: Gwain,Leon,Lancelot i Elyan oraz Persifal,szli w moją strone........czekaj......idą w moj-
-Siema Merlin,dawaj żarcie!
-Nie mam.
-Ojj,no to trzeba będzie ciebie nauczyć jednej prostej zasady.Zabiera się śniadanie do szkoły.Brać go i za śmietniki.
Za nim się cokolwiek odezwałem,byłem już trzymany przez Elyana i Leona,za ręce i ciągnięty przez wyjście szkolne w prawo.Po kilku minutach,cała nasza siódemka już się znalazła za śmietnikami.Oczywiście ta sama dwójka chłopaków,mnie dalej trzymała.
-No to co chłopaki,damy mu wycisk?!
Gdy Arthura pięść leciała w moją strone,poczułem dziwną energie w sercu,a po chwili zobaczyłem jak Arthura ręka walneła obok mnie w ściane.Chłopak ją szybko zabrał i zaczął przeklinać.
-Co się do kurwy stało?!
Spróbował drugą pięścią i na moją niekorzyść,trafił w twarz.Potem w brzuch kilka razy,a potem w nogi.Po 5 minutach,Elyan i Leon,puścili mnie.
-Dobra chłopaki,chodźcie.Jego gęba jest odrażająca.
Podniosłem się na trzęsących się nogach i spojrzałem w szybke swojego telefony,by ocenić jak bardzo jest źle,ale zamiast tego znów poczułem tą dziwną energię i zobaczyłem,że moje oczy zmieniły kolor na złoty oraz wszystkie sińce i ślady po pobiciu,znikły.
-Co się stało?Czy to....ja zrobiłem?Nie to niemożliwe,Merlinie,uspokój się i idź na lekcje.
Wyszedłem z za śmietników i pokierowałem się na lekcje.
Po lekcjach
Jako pierwszy wyszedłem z klasy i pokierowałem się do domu.Gdy wszedłem do kuchni,zawołałem Gajusza:
-Gajuszu!Gajuszu!Jesteś mi potrzebny!
-Co się stało Merlinie,akurat tworzyłem mieszanke dla Nimueh.
-Gajuszu......dzisiaj przed lekcjami......Arthur i jego paczka mnie pobili,ale to nie jest ważne.....chodzi o to......że......poczułem jakąś dziwną energie w sercu,która sprawiła,że pierwszy cios Arthura......chybił.....a po pobiciu mnie,jakimś magicznym cudem znów ta energia......wyleczyła mnie z sińców....odkryłem,że jak jej.....używam.....to mam złote oczy.
Gajusz jedynie zdrętwiał,co mnie zaciekawiło.Po sekundzie znów się poruszył,odkładając fiolke na blat kuchenny i kładąc swoją rękę na czoło.
CZYTASZ
"Miłość Królewska w dzisiejszych czasach"~Merthur
Teen FictionMerlin i Arthur,chodzą razem do Liceum Camelot.Od pewnej sytuacji,Arthur wpada w różne tarapaty i niewiedząc dlaczego,za każdym razem,udaje mu się jakoś wykaraskać.Arthur myśli,że jest poprostu tak zdolny,że umie sobie radzić,ale On,tak samo jak kto...