2

82 5 1
                                    

Przechodziłem właśnie z Budynku Nauk Ścisłych i Języków,do Budynku Artystycznego.Spojrzałem się na boisko od Rugby,które było jakieś 20-30 metrów odemnie,na którym właśnie rozgrywał się trening "Rycerzy z Camelotu",czyli Szkolnej Drużyny Rugby.Gdy Arthur właśnie biegł,by strzelić gola,jeden z reflektorów lampy boiska,odczepił się i leciał na niego.Poczułem w jednym momencie energie,dzięki której sprawiłem,że Blondyn skręcił drametralnie w prawo,unikając śmierci.Reflektor wbił się w boisko,a energia we mnie znikneła.Od razu się zacząłem rozglądać,czy nikt mnie nie widział,ale na szczęście,chyba nie,więc ruszyłem szybko na Garncarstwo,nieoglądając się za siebie.

4 godziny później

Szedłem na ostatnią lekcje,czyli Biologie.
Gdy zauważył mnie Elyan,po drugiej stronie korytarza,zacząłem wiać do klasy biogicznej,na nieszczęście jestem słaby w bieganiu,więc złapał mnie kilka metrów przed drzwiami do sali.

-Co Merlin?Uciekamy od przeznaczenia?Nie ładnie.Ktoś cię powinnien nauczyć szacunku.

Wziął mnie siłą do kibla i oczywiście dał głowe do klozeta,po czym spuścił wode,i tak kilka razy.Gdy byłem na granicy omdlenia,przestał i zostawił mnie.Siedziałem oparty o drzwi toalety,dopóki nie chciał skorzystać z niej Mordred.Mordred,to mój znajomy,z którym jestem zwykle na cześć,rzadko gadamy,ale się znamy.

-Merlin!Co się stało?Znowu Arthur i jego paczka?

Jedynie na co miałem siłe to potrząsnąć głową,więc tak zrobiłem.

-Co za Debile!Ja już im pokaże!A na razie choć.

Młodszy chłopak,złapał mnie i pociągnął do góry,przez co stanąłem na równych nogach i czułem się,jak po wbiegnięciu w ściane.Mój ciężki plecak,na moich plecach,nie pomagał mi w tej sytuacji.Podszedłem do umywalki i ogarnąłem troche twarz zimną wodą.

-Musisz się im postawić Merlinie!Tak dłużej nie może być!

-Mordred,nic nie moge zrobić.Będą mnie gnębić do końca liceum.Zostało tylko 1,5 roku i Collage.Muszę tylko tyle wytrzymać.

-Jak wolisz.Wybacz,ide na Rzeźbiarstwo.

Czarnowłosy wyszedł z Łazienki,a zaraz za nim ja.Doczłapałem się do klasy,po drodze puszczając pawia do śmietnika,ale dotarłem i zająłem swoje miejsce.Było grubo 15 minut po dzwonku,ale Nauczycielka,nawet niezauważyła mojego wejścia.Oczywiście przy moim miejscu,siedział nie kto inny,jak Król Szkoły,znowu.Sądze,że będzie tak do końca tego roku szkolnego.Nauczycielka wstała i zaczeła mówić.

-Dobrze uczniowie,po dzisiejszej lekcji,w prach,zrobicie projekt,który przedstawicie na forum klasy za tydzień.Dobrze,to.......ja was połącze w pary.

Słowa nauczycielki odbijały mi się w czaszce przez kilka sekund.

-*Na bank ona dobierze mnie i Arthura.Prosze nie!*

-To Morgana i Leonora oraz.........Merlin i Arthur.No i wszyscy połączeni.Wspaniale,wracamy do lekcji.

-*Nie!!!!Prosze,nie!!!Czemu zawsze ja?!*

Położyłem głowe na ławce ze smutku.Arthur oczywiście też był zły,ale i radosny,bo pewnie będzie miał mnóstwo okazji,by mnie pobić.

-Ej!......Merlin.

Podniosłem głowe i odwróciłem się do niego.

-Czego chcesz?

-Możemy zrobić projekt jutro po szkole u mnie,jak chcesz.

-Okej.

Świetnie,jeszcze w domu tego Dupka.Musze napisać list pożegnalny dla Gajusza,przed śmiercią.

"Miłość Królewska w dzisiejszych czasach"~MerthurOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz