Wielkie drzewa skąpane były w głębokiej czerni, która je spowiła i nadała kontrastu. Zimna blacha na której, leżałam sprawiała, że dostawałam gęsiej skórki. Nie przeszkadzało mi to, uparcie ignorowałam zimny jesienny wiatr i wpatrywałam się w te co widzą wszystko, moi jedyni przyjaciele. Moje gwiazdy.
Srebrzyste włosy rozsypane były do o koła, delikatny blask księżyca padał na nie sprawiając, że trochę błyszczały. Wpatrując się w nocne niebo, pytałam swoich przyjaciół co mnie czeka? Jednak milczały, uznawałam ich migotanie jak tak i kiedy miałam jakieś wątpliwości, pytałam i patrzałam czy któraś mocniej zamigocze. To taka zabawa. W końcu mam 8 lat.
- Tutaj jesteś - usłyszałam brata. Ginga położył się tuż przy mnie i razem ze mną patrzał w gwiazdy. Cofam co mówiłam, mam jednego przyjaciela. Najlepszego starszego brata na całym świecie. Po śmierci rodziców, mój brat bardzo się mną zaopiekował. Mogłam mu mówić o wszystkim.
- Czy zastanawiałeś się kiedyś, skąd biorą się te wszystkie gwiazdy?
- Jakoś nie bardzo - odpowiedział.
- Maya mi mówiła, że kiedy ktoś umiera to na nocnym niebie pojawia się nowa gwiazda.
- Ty to masz tematy do rozmowy - lekko mnie ochrzanił.
- Wiem, że jest późno, ale może pobiegamy? Wiesz jak? - spytałam brata.
- Zgoda, ale masz wybić sobie z głowy durne pomysły.
- Tak tak - zeszłam z dachu na ziemie
- Ja mówię poważnie, pamiętasz jak ostatnio zgubiłaś się w lesie? - zapytał
- Dobrze, będę grzeczna. Pasuje? - uśmiechnęłam się szeroko - Dobra koniec gadania i wyciągaj beya.
Biegliśmy sobie ścieżką, nasze beye wirowały przed nami. Lubiłam to bardzo mnie odprężało. Co jakiś czas dyski zderzały się ze sobą.
Po pewnym czasie zaczęliśmy dyszeć i zatrzymaliśmy się na skraju lasu nieopodal starej kamiennej areny do bitew. Zrobiłam krok w tamtym kierunku. Ginga złapał mnie za ramię,
- Nie wolno nam tam chodzić, dobrze o tym wiesz - zaczął.
- Tylko na chwilę - prosiłam go.
- Nie, kręcą tam się nie ciekawe typy i lepiej trzymać się z daleka. - przynudzał jak zwykle. - Słuchasz ty mnie?
- No jasne, że tak - powiedziałam kłamiąc.
Ginga zniknął w krzakach, poszedł za potrzebą i kazał mi stać, gdzie stoję tylko, ta kamienna arena mnie wołała. Hina chodź do mnie. Pomyślałam o wrzeszczącym bracie. E tam, bo to raz się na mnie wydzierał. Machnęłam ręką i poszłam.
Tutaj było niesamowicie i czego niby ja się mam tu bać? A jaki był tu niesamowity klimat.
Usłyszałam za sobą szelest, ale się nim nie przejęłam. Pewnie to Ginga. Ja przyglądałam się wykutej w skale arenie. Miała na wet jakieś rysunki. Ciekawe co one znaczą? Może Maya wie? Jutro jej zapytam. Maya to taka zielarka na naszej wyspie, bardzo miła pani. Zna całą historię wyspy. Jeśli ktoś czegoś nie wie, Maya z pewnością mu pomoże.
- Nie zgubiłaś się przypadkiem? - usłyszałam głos. Od razu się obróciłam. Tylko nie on. Stał przede mną Zack. Nie był za bardzo lubiany, gdyż lubił się znęcać i dokuczać.
- Czego chcesz? - pokazałam mu język.
- Na twoim miejscu okazał bym trochę szacunku -wycedził.
- A to dobre, tobie? -parsknęłam śmiechem.
- Tak mi, bo gorzko pożałujesz. - Zack groził. W mgnieniu oka wystrzelił beya wprost na mnie, jakoś udało mi się w porę schylić.
- Rozum ci odjęło? Ty jesteś jakiś psychiczny nic dziwnego, że nikt cię nie lubi. - warknęłam.
Też wystrzeliłam swojego beya i rozegrała się bitwa, beye zderzały się ze sobą. Tylko...Zack był dla mnie za silny i raz dwa uśpił mojego beya. Teraz może się naśmiewać do woli.
Kiedy chciałam schylić się po mój kawałek metalu, poczułam przeszywający ból i wrzasnęłam. Bardzo bolało, aż zakręciło mi się w głowie i upadłam na kolana. Kiedy ścisnęłam ramionami brzuch, poczułam coś lepkiego, Krew...
- Widzisz? Nie warto było podskakiwać do silniejszego. Myślę, że to za mało.
- Co ty mi zrobiłeś? - spytałam przez łzy.
- Pamiątkę na całe życie, każdy kto na ciebie spojrzy i zobaczy te bliznę, będzie omijał cię szerokim łukiem. Na dokładkę - zaśmiał się szyderczo.
- Oddawaj go! - krzyknęłam, Zack wziął mojego beya i szedł z nim do urwiska...Nie byłam w stanie nic zrobić przez ten ból. Patrzyłam, jak Zack ciska mojego beya w morskie odmęty.

CZYTASZ
O dziewczynie, która dosiadła mrok.
Fiksi PenggemarHina, to zwyczajna nastolatka. Która cieszy się beztroskim życiem na wyspie ze swoją ciotką, bratem i przyjaciółmi. Jedno tylko spędza jej sen z powiek, Beyblade. Te walki w ogóle jej nie obchodzą, zaś beye mogły by nie istnieć. Wszystko przez pewne...