𝘾𝙃𝘼𝙋𝙏𝙀𝙍 𝙏𝙒𝙊; ROOM NUMBER TWENTY NINE
also known as:
(𝙋𝙞𝙡𝙤𝙩)
★✯★
— Myślałem, że Pałac wygląda źle. — zagwizdał, JJ.
Skłamałabym, gdybym z nim się nie zgodziła. Budynek swoją świetność miał już dawno za sobą, a wszędzie walające się gałęzie i liście czy jakieś śmieci nie dodawały mu uroku. Aż mam ciarki na plecach, myśląc, że miałabym spędzić chwilę w tym miejscu, a co dopiero tu spać. Ugh.
— Ale rudera. — skwitował, John B, spoglądając na biało-zielony budynek.
— Motel czy laboratorium mety? — dorzuciła, Kie z obrzydzeniem.
— Znając życie, oba. — stwierdziłam z niesmakiem, przyglądając się budowli. Pracownik sanepidu pewnie by się popłakał, gdyby go zobaczył.
— To nie miejsce dla kogoś z Grady-White'em. — stwierdził mój brat.
— Nie — przytaknął mu, Pope. — Tutaj raczej by go zabili.
— I okradli oraz pewnie też posiekali na małe kawałeczki. — dorzuciłam, a reszta spojrzała na mnie spod byka. — No co? Oglądałam filmy kryminalistyczne. Z resztą czemu tylko, Pope może bawić się w speca od trupów, a ja już nie?
— Ponieważ to Pope, a ty jesteś na takie rzeczy zbyt delikatna, młoda damo. — Oświadczył John, z powagą na twarzy, na co tylko wytknęłam mu język.
— Po pierwsze to JA tu jestem tą starszą z rodzeństwa. A po drugie, kto tu jest zbyt delikatny. Mam przypomnieć ci jak po obejrzeniu Szczęk, popłakałeś się i prawie zsikałeś w łózko w nocy? — zapytałam z drwiną. — Nie wspominając już o tym, że bałeś się wejść do wod... — nie dokończyłam, kiedy dłoń brata, zatkała mi buzie, nie dając dokończyć zdania.
Spojrzałam na niego z irytacją w oczach po czym polizałam jego rękę, na co ten z jękiem, zdjął ją z mojej buzi, wycierając ją sobie o spodenki.
— Zmoczyłeś się po oglądnięciu Szczęk? — spytał z niedowierzaniem, JJ. — Jakie jeszcze ciekawe historie przed nami chowasz? — spytał go z głupim uśmiechem, uwieszając się na jego ramionach.
— Nie zsikałem się w łóżko. — zaprzeczył, brunet zrzucając ręce, blondyna. — I w ogóle miałem wtedy pięć lat. Musisz mi to wypominać na każdym kroku? — zapytał z wyrzutem, spoglądając na mnie.
— Jak przestaniesz traktować mnie jak dziecko.
— Jesteś moją siostrą i... — zaczął, ale mu przerwałam.
— Ach, tak? A mam ci przypomnieć, jak mieliśmy po siedem lat, a ty...
— Przestańcie! Oboje! — zganiła nas, Carrera. — Mamy ważniejsze sprawy, niż wasza sprzeczka. Chociażby dowiedzenie się, kto jest właścicielem łodzi. — odparła, wskazując ręką na motel.
CZYTASZ
GOLDEN DREAM | OUTER BANKS
ФанфикJenny Routledge była dosłowną definicją carpe diem. Żyła pełnią życia wraz ze swoim bratem bliźniakiem oraz ich paczką przyjaciół na ciągłym imprezowaniu, łowieniu ryb, surfowaniu czy chociażby utrudnianiu życia snobom. No bynajmniej do czasu znalez...