𝘾𝙃𝘼𝙋𝙏𝙀𝙍 𝙊𝙉𝙀; HURRICANE AGATHA JOIN THE PARTY
also known as:
(𝙋𝙞𝙡𝙤𝙩)
★✯★
— JB, złaź stamtąd! — krzyknęłam, marszcząc nos.
Cholerne słońce i jego promienie. Z westchnieniem przysłoniłam sobie oczy, dłonią, kiedy te zaświeciło mi w nie. Zamrugałam, próbując odgonić natarczywe mroczki, które pojawiły mi się na horyzoncie.
Podparłam się bardziej o barierkę, o którą się opierałam, próbując nie rozlać piwa, które trzymałam w drugiej dłoni i spojrzałam w górę.
John B jak gdyby nigdy nic, balansował sobie na czubku dachu na jednej nodze. Lekki wiaterek powiewał sobie spokojnie, poruszając jego kosmykami włosów. Chłopak z rozpostartymi ramionami chwiał się w jedną i drugą stronę, trzymając w swojej lewej dłoni puszkę alkoholu.
— To jak upadek z trzeciego piętra. — stwierdził Pope, stojący na dole. Zerknęłam na niego, dostrzegając, jak ten trzyma niebieską wiertarkę. — Szansa na przeżycie to jeden do trzech. — dokończył ze śmiechem.
John B na stwierdzenie przyjaciela, uniósł tylko swoją dłoń na wysokość ust i zwilżył swój palec wskazujący, który uniósł do góry, sprawdzając trajektorię wiatru. Zamruczał cicho coś pod nosem i skierował swój wzrok na dół. — Powinienem to zrobić?
— Skacz! Zestrzelę cię w locie. — Podpowiedział mu Pope, po czym wycelował do niego z wiertarki, którą nadal trzymał. Parsknęłam śmiechem i spojrzałam na siedzącego obok mnie JJ z rozbawieniem. Blondyn posłał mi tylko niedowierzające spojrzenie, marszcząc przy tym brwi, na co ja tylko pokręciłam głową.
— Zestrzelisz mnie? — zapytał go łobuzersko, po czym uformował z dłoni pistolet i wycelował w Heyward'a, udając że strzela.
Uśmiechnęłam się przysłuchując się ich wymianie zdań.
— Będą mieli japońskie sedesy i podgrzewacze do ręczników. — stwierdziła z oburzeniem Kiara, wychodząc z domu i przechodząc pod rusztowaniem.
— A kto bogatemu zabroni? — sarknęłam z przekąsem.
— Kiedyś było tu siedlisko żółwi — powiedziała Kie ze skwaszoną miną. — ale kogo obchodzą żółwie. — dokończyła gorzko.
— Nie znoszę zimnych ręczników. — rzucił żartobliwie, blondyn.
— Spróbuj się nie zabić, co? — skierowała pytanie do mojego brata, Kie, patrząc na niego w górę.
— I nie wylej piwa — dopowiedział JJ, który opierał się o rusztowanie koło mnie. — Bo drugiego nie dostaniesz. — dokończył, po czym dopił swój napój bogów.
CZYTASZ
GOLDEN DREAM | OUTER BANKS
Fiksi PenggemarJenny Routledge była dosłowną definicją carpe diem. Żyła pełnią życia wraz ze swoim bratem bliźniakiem oraz ich paczką przyjaciół na ciągłym imprezowaniu, łowieniu ryb, surfowaniu czy chociażby utrudnianiu życia snobom. No bynajmniej do czasu znalez...