01. HURRICANE AGATHA JOIN THE PARTY

629 22 5
                                    

𝘾𝙃𝘼𝙋𝙏𝙀𝙍 𝙊𝙉𝙀; HURRICANE AGATHA JOIN THE PARTY

also known as:

(𝙋𝙞𝙡𝙤𝙩)

(𝙋𝙞𝙡𝙤𝙩)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

★✯★

— JB, złaź stamtąd! — krzyknęłam, marszcząc nos.

Cholerne słońce i jego promienie. Z westchnieniem przysłoniłam sobie oczy, dłonią, kiedy te zaświeciło mi w nie. Zamrugałam, próbując odgonić natarczywe mroczki, które pojawiły mi się na horyzoncie.

Podparłam się bardziej o barierkę, o którą się opierałam, próbując nie rozlać piwa, które trzymałam w drugiej dłoni i spojrzałam w górę.

John B jak gdyby nigdy nic, balansował sobie na czubku dachu na jednej nodze. Lekki wiaterek powiewał sobie spokojnie, poruszając jego kosmykami włosów. Chłopak z rozpostartymi ramionami chwiał się w jedną i drugą stronę, trzymając w swojej lewej dłoni puszkę alkoholu.

— To jak upadek z trzeciego piętra. — stwierdził Pope, stojący na dole. Zerknęłam na niego, dostrzegając, jak ten trzyma niebieską wiertarkę. — Szansa na przeżycie to jeden do trzech. — dokończył ze śmiechem.

John B na stwierdzenie przyjaciela, uniósł tylko swoją dłoń na wysokość ust i zwilżył swój palec wskazujący, który uniósł do góry, sprawdzając trajektorię wiatru. Zamruczał cicho coś pod nosem i skierował swój wzrok na dół. — Powinienem to zrobić?

— Skacz! Zestrzelę cię w locie. — Podpowiedział mu Pope, po czym wycelował do niego z wiertarki, którą nadal trzymał. Parsknęłam śmiechem i spojrzałam na siedzącego obok mnie JJ z rozbawieniem. Blondyn posłał mi tylko niedowierzające spojrzenie, marszcząc przy tym brwi, na co ja tylko pokręciłam głową.

— Zestrzelisz mnie? — zapytał go łobuzersko, po czym uformował z dłoni pistolet i wycelował w Heyward'a, udając że strzela.

Uśmiechnęłam się przysłuchując się ich wymianie zdań.

— Będą mieli japońskie sedesy i podgrzewacze do ręczników. — stwierdziła z oburzeniem Kiara, wychodząc z domu i przechodząc pod rusztowaniem.

— A kto bogatemu zabroni? — sarknęłam z przekąsem.

— Kiedyś było tu siedlisko żółwi — powiedziała Kie ze skwaszoną miną. — ale kogo obchodzą żółwie. — dokończyła gorzko.

— Nie znoszę zimnych ręczników. — rzucił żartobliwie, blondyn.

— Spróbuj się nie zabić, co? — skierowała pytanie do mojego brata, Kie, patrząc na niego w górę.

— I nie wylej piwa — dopowiedział JJ, który opierał się o rusztowanie koło mnie. — Bo drugiego nie dostaniesz. — dokończył, po czym dopił swój napój bogów.

GOLDEN DREAM | OUTER BANKSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz