13.Wyjdź i to natychmiast.

694 35 98
                                    

Love POV

Siedzę na naszej kanapie w salonie, cierpliwie czekając, aż moja mama wróci z jakimiś wieściami. Staram się zachować spokój i być dobrej myśli, ale jest to ciężkie. Mój ojciec właśnie siedzi w pudle, podczas gdy jego wróg poluje na mnie i na wszystkie osoby, które są mi bliskie. Na samą myśl, że teraz mogą w nas uderzyć, bo bez Chayenne'a jesteśmy jeszcze lepszym celem, robi mi się niedobrze. Spadł na mnie wielki obowiązek ochrony wszystkich, a najgorsze jest to, że nie wiem, czy podołam. Jestem tak osłupiała, że nawet nie reaguje na to, jak Denver kładzie swój pyszczek na moje kolana. Zazwyczaj, gdy czuję się tak źle, wtulam się w niego, bo to chociaż trochę pozwala mi się uspokoić, lecz tym razem nic mi nie pomoże. Chcę po prostu usłyszeć, że te aresztowanie to nieporozumienie, a mój tata wróci na wolność i wszystko będzie dobrze. Nadzieja na to, że zaraz rzeczywiście te słowa do mnie dotrą, rośnie z chwilą, gdy do pomieszczenia wchodzi moja rodzicielka.

- Dowiedziałaś się czegoś? - pytam, zmuszając swojego psa, by uniósł głowę, abym mogła podnieść się z miejsca.

- Cóż, Chayenne, jak na razie, jest w areszcie. Chaplin musi zebrać jeszcze trochę dowodów, jednak dużo mu nie brakuje. Potem odda sprawę do prokuratury, a twojego tatę czeka więzienie - opowiada dokładnie, patrząc na mnie z wielkim współczuciem, co mnie denerwuje, bo nie potrzebuję litości.

- Możemy wpłacić kaucję? - zadaję kolejne pytanie, szukając jakichkolwiek rozwiązań.

- Niestety Chaplin postarał się, żeby wypuszczenie twojego ojca na wolność nie było możliwe - odpowiada smętnie, a mi coraz bardziej wzrasta ochota na przywalenie temu głupiemu komisarzowi.

- Czy Green może tu wrócić? - Wzdycham zmęczona, wspominając naszego przyjaciela policjanta, który tak naprawdę jadł nam z ręki.

- Nie ma nawet takiej opcji - mówi, przez co wypuszczam ciężko powietrze z ust. - Tak mi przykro, skarbie. - Przejeżdża palcem po moim policzku i patrzy na mnie matczynym wzrokiem, który zawsze zapewnia mi ciepło, którego potrzebuję.

- Wszystko w porządku. Zrobiliśmy, co w naszej mocy. - Odchrząkuję, mówiąc słowa, które nic nie zdradzą, bo nie mogę pozwolić dać coś po sobie poznać.

- Masz rację. Mimo że w jakimś stopniu możesz czuć się dotknięta, twój ojciec sam podpisał na siebie ten wyrok - zauważa i jest w tym sto procent prawdy, choć mnie to boli. - Trzynaście lat temu, gdy wybrał tamte życie - dopowiada dla jasności, a ja jestem w stanie jedynie przytaknąć głową.

- Może teraz wyciągnie lekcje - mamroczę, ściskając z nerwów swój nadgarstek, co trochę wywołuje w moim ciele odczucie bólu, ale właśnie o to chodzi.

- Chcesz wybrać się na zakupy? Może czas na dzień mamy z córką? - proponuje, poruszając sugestywnie brwiami, a ja wiem, że teraz próbuje odwrócić moją uwagę i przypomnieć mi, że mam przy sobie bliskie osoby, które są tutaj dla mnie.

- Dzięki, mamuś. Byłoby naprawdę miło razem gdzieś wyskoczyć, ale jestem już umówiona z przyjaciółmi - mówię, choć tak naprawdę nie jest to do końca prawda. Ale muszę ją okłamać, bo czas wziąć sprawy w swoje ręce.

- No dobrze. Ale jutro koniecznie idziemy do galerii. - Celuje we mnie palcem, a ja tylko przytakuję głową. - Skoro nie mam, co robić, jadę do hotelu. Zobaczę, co się dzieje - informuje, zaczynając kierować się w stronę wyjścia.

- Do wieczora! - żegnam się, odprowadzając ją wzrokiem, a w tym samym czasie do pokoju wchodzi Carlos, który staje centralnie naprzeciwko mnie.

- Wszystko okej? - pyta z troską, uważnie mi się przyglądając.

- Pojadę odwiedzić Chayenne'a. Popytam go o tą całą mafię, żebyśmy byli w miarę przygotowani - mówię, nerwowo poprawiając swoje włosy. - W sumie odwiedzę też Chaplina. Może jakoś zdołam na niego wpłynąć. - Wypuszczam ciężko powietrze z ust.

COME BACK TO ME, MY LOST PRINCESSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz