- Wzywaliście mnie? - zapytałam idąc za przywódcami
- Tak Lor - odpowiedział mi od razu Piotrek - Jak wygląda sprawa naszej liczebności?
- Jeju po to mnie wolałeś? Poczekać nie mogłeś? - rzuciłam zrezygnowana, ale kiedy w oczach dawnego władcy dostrzegłam coś na wzór irytacji pomiesznaej z władczością, westchnęłam - Wszystkich ludzi jest około dwóch tysięcy, ale odliczając kobiety i dzieci zostaje półtora tysiąca
- Siebie też odliczałaś że mówisz kobiety i dzieci? - tak łap mnie za słówka wiesz jak to uwielbiam
- Nie każda kobieta będzie walczyć - odpowiedziałam mu z wymuszonym już spokojem - Dlatego że nie każda potrafi obsługiwać się bronią
- Racja, przez długi czas Narnijczycy byli zepchnięci w lasy, musieli żyć w ukryciu no i kobiety siłą rzeczy musiały zajmować się bardziej dziećmi i domem niż uczyć się wlaki - Kaspian przyłączył się do rozmowy
- Mnie też byś siłą rzeczy zaciągnął do robót domowych? - zapytałam nieco zgryźliwie uśmiechając się w ten sam sposób
- Nie, znaczy - widziałam jak biedny chłopak się zaplatał we własnych słowach, a ja się jedynie roześmiałam i podłapałam rozbawiony wzrok niebieskookiego
- Nie spinaj się tak - powiedziałam przerywając mu i klepiąc go po ramieniu - Żartowałam tylko
- Dobra - przerwał moją zabawę Piotrek, ale później zmierzył Kaspiana wzrokiem - Mam nadzieję że Biała Generał jest na swoim miejscu?
- Jest na swoim miejscu wielki władco - rzuciłam może aż przesadnie miłym tonem i uśmiechnęłam się do Kaspiana, któremu przerwałam, ale ten nie był zbytnio tym przejęty i dalej uśmiechał się po wcześniejszym incydencie , zdając sobie chyba sprawę z moich słów
- Dobrze - blondyn najwyraźniej podłapał moją grę - W takim razie dobrze znów mieć cię przy boku Pani Generał
- Dobrze jest znów stać u boku władców mój królu - znowu uśmiechnęłam się w ten sam sposób, powstrzymując śmiech, ale zarówno mi jak i jemu nie udało się wytrzymać zbyt długo.
- Dobrze więc gdzie dokładnie idziemy? - zapytał chłopak kiedy oboje się nieco uspokoiliśmy
- Tego przekonasz się na miejscu - rzucił nieco zagadkowym tonem Kaspian by za chwilę uśmiechnąć się do mnie porozumiewawczo, na co odpowiedziałam mu tym samym.
***
Kiedy weszliśmy do środka dawnej świątyni, dostrzegłam zaskoczone spojrzenia czwórki rodzeństwa, które najwyraźniej badały każdy skrawek przestrzeni
- Może nie jest to tym czego oczekiwaliście, ale można się tu bronić - powiedział książę, a wszystkie spojrzenia momentalnie powędrowały w jego stronę
- Dobrze wiedzieć że wszystko toczy się tak jak powinno - przyznał dawny król i spojrzał w moją stronę
- Piotrek musisz to zobaczyć! - odezwała się nagle zuzanna, zwracając przy tym uwagę zarówno Kaspiana, swojego brata jak i moją, jednak mimo to kiedy oni ruszyli w jej stronę, ja zostałam na swoim miejscu.
- Lorene? - ciemnowłosy zatrzymał się na chwilę i obrócił w moją stronę - Przypilnujesz tego co trzeba?
- Jasne - powiedziałam z uśmiechem, który on odrazu odwzajemnił - Idźcie
- Jakie rozkazy Generale? - usłyszałam za sobą kiedy chłopak i reszta podążyli korytarzem, odwróciłam się w stronę stojącego za mną Minotaura i zamyśliłam się na chwilę
- Należy pilnować terenu w okół świątyni - powiedziałam bardziej do siebie niż do niego, ale za chwilę wyprostowałam się wiedząc już co mam robić - Wystawić zwiadowców i obserwować bacznie teren, kiedy zobaczycie obcych zwiadowców, proszę o natychmiastowe poinformowanie mnie o tym
- Dobrze Generale - powiedział Minotaur ale zawahał się zanim odszedł - Coś jeszcze?
- Rozdzelcie posiłki, ułóżcie miejsca do snu i na dziś to będzie koniec pracy dla kowali i innych - rozkazałam - Jest już późno więc każdemu z was należy się odpoczynek
Istota skinęła głową i spojrzała na mnie z czymś co po części przypominało dezaprobatę a po części szacunek, jednak nie odezwała się już do mnie ani jednym słowem i w milczeniu odeszła.
Uśmiechnęłam się do siebie kiedy zobaczyłam jak Piotrek wychodzi z sali w której stał stół i poszedł do jednej z "komnat",ja jednak nie miałam zamiaru dowiadywać się od niego czegokolwiek, więc jedynie wyszłam na zewnątrz i wyciągnęłam miecz z pochwy.
Kiedy zadawałam w powietrzu kolejne uderzenia, mój umysł powędrował kąpletnie w inną stronę. Moje myśli zaczęły powracać do moich dziecięcych lat, do beztroskich zabaw z mówiącymi zwierzętami, uciekaniem przed młodymi faunami, które chciały mnie wrzucić do wody za to że przyprawiłam ich o nowe fryzury albo do moich pierwszych treningów z Centaurem, który był dla mnie jak ojciec, na wspomnienie obrazów z tych chwil do moich oczu zaczęły napływać gorzkie łzy. Czułam się winna, naprawdę bardzo winna za to że wszystko się tak potoczyło, może powinnam tak myśleć, może nie, nie wiem. Właściwie to był jeden z tych aspektów mojego życia o którym nie wie nikt, to pewnie dlatego że zawsze byłam dobra w ukrywaniu swoich uczuć i odczuć, a przez to nikt nie rozumiał tego jak naprawdę było ze mną źle.
Od zawsze w moim życiu były takie momenty kiedy potrzebowałam szczerej rozmowy, kiedy potrzebowałam kogoś kto mnie wysłucha. Zabawne było to że do czasu jedyną osobą która była w stanie mnie wysłuchać bez przerywania i wtrącania swoich uwag był Otis, jeden z elfów żyjących wspólnie z nami. Zawsze był dla mnie bliski, był moim prawdziwym przyjacielem, znał każdy skrawek mojego życia, potrafił rozpoznać to kiedy mam gorszy dzień ukrywany pod maską uśmiechu i zawsze potrafił mnie pocieszyć. Z czasem jednak okazało się że potrafił być bezduszny i złamać mnie tak samo jak każda inna istota, może to dlatego kiedy przybyło do Narnii rodzeństwo Pevensie zaczęłam się bardziej dogadywać właśnie z nimi? Udało mi się im zaufać i zbudować z każdym z nich unikalną relację polegającą na zupełnie innych fundamentach, w przyjaźni z Łucją doceniam wsparcie, z Zuzą świadomość tego że zawsze mogę liczyć na jej pomóc, w relacji z Piotrkiem zrozumiałam że chodźby było między nami źle to zawsze rozważamy zdanie drugiej osoby, za to kiedy zaprzyjaźniłam się z Edmundem który może na początku nie był zbyt ufny wobec mnie ale kiedy się lepiej poznaliśmy odnalazłam w nim przyjaciela którym był dla mnie wcześniej Otis, takiego który zawsze kiedy jest w pobliżu i widzi że pakuję się w jakieś bagno pakuję się w nie razem ze mną.
Kolejne uderzenie, kolejna łza spłynęła mi po policzku, przez co musiałam przerwać sekwęcję, by ostrzeć ją za pomocą białego rękawa koszuli, westchnęłam cicho i powróciłam do treningu, do czasu kiedy gdzieś za sobą nie usłyszałam dźwięku zbliżających się kroków.
CZYTASZ
Opowieści z Narnii : Biała Generał
Fanfiction"- Jeżeli uciekniesz, twój legendarny honor zostanie całkowicie splamiony - powiedział mężczyzna z nieukrywaną drwiną i satysfakcją - Lepiej jest mieć honor splamiony ucieczką i ratunkiem tego co jest niż morderstem - rzuciłam patrząc mu w ocz...