Rozdział 3

291 30 5
                                    

         Następnego dnia Lan Xichen od swojej pobudki krzątał się po pokoju, szukając swoich szat. Za nic w świecie nie mógł ich znaleźć, pamiętał jak wieczorem kładł je na półce, a teraz ich położenie było zagadką. Był w kropce, nie mógł wyjść tak na miasto, a szczególnie chodzić tak ubranym po posiadłości młodego lidera, jaki dla niego był to wstyd. Jiang Cheng w swojej fioletowej eleganckiej szacie i on w białej koszuli i spodniach nocnych.

         Nagle z zamyślenia wyrwało go pukanie do drzwi.

         -Proszę - wesoło powiedział Lan Huan, po czym drzwi się otworzyły, a w nich stanął Jiang Cheng, który lekko kulał. 

         -Przyniosłem twoje szaty. Służba je dla ciebie zszyła - oznajmił i dał je mężczyźnie, po czym dodał - muszę już iść - po tym czmychnął zamykając drzwi. Lan Xichen przebrał się i znów był w punkcie niewiadomym, nie wiedział co ma z sobą zrobić. Może zostać, czy też nie, mógłby zapytać Jiang Chenga, lecz on wyglądał dziś na zabieganego, więc nie chciał przeszkadzać. Po dłuższym namyśle postanowił choć trochę popatrzeć na posiadłość. Wyszedł z pokoju i przeszedł się  po korytarzu, nie zamierzał zaglądać za drzwi, chciał tylko troszeczkę się rozejrzeć.

        Kiedy po dłuższym czasie był na placu treningowym i zatrzymał się nad jeziorem, przypomniał sobie, że tak właściwie nic nie jadł. Jiang Cheng zawsze dbał o swoich gości i by o tym nie zapomniał, to jeszcze bardziej uświadomiło Lan Huana, że młodszy musi mieć dużo na głowie. Po chwili zobaczył kobietę, jedną z służby, szybkim krokiem podszedł do niej.

       -Dzień dobry - przywitał się.

        -Witam - ukłoniła się kobieta.

         -Czy.... Mogłabyś zaprowadzić mnie do kuchni? - zapytał niepewnie, nie był u siebie, a ta sytuacja wydawała mu się krępująca - Nie jadłem śniadania, a trochę zgłodniałem.....

         -Oh! Naturalnie! Bardzo przepraszam! - skłoniła się kobieta, wyglądała na zażenowaną - Dla gości zawsze przygotowujemy posiłki i jedzą razem z liderem przy stole, ale ostatnio tyle jest roboty..... Odbudowa Przystani i w ogóle, panicz Jiang Cheng potrzebuje też nas i...... - zagalopowała się, wzięła głęboki wdech i już spokojniej dodała - Najmocniej przepraszam, zapraszam za mną.

        Lan Xichen poszedł za nią, na miejscu kucharka podała mu śniadanie. Po zjedzeniu Lan Huan myślał, czy by nie wyjść na miasto, lecz nagle usłyszał głośny płacz, był pewny, że to Jin Ling więc szybko poszedł w stronę krzyku. Kiedy znalazł pokój, który musiały być malucha, wszedł bez zawahania i zaczął uspokajać siostrzeńca Jiang Chenga. Udało mu się już po chwili Jin Ling nie płakał tylko się łagodnie uśmiechał, właśnie w tym momencie do pokoju jak torpeda wpadł Jiang Wanyin, trzymając w rękach dwa zwoje. Widząc Lan Xichena z zadowolonym siostrzeńcem bardzo się zdziwił i nie wiedział jak dokładnie ma zareagować.

        -Um..... Co ty tu robisz? - zapytał szybko zmywając swoje zaskoczenie. Podszedł do ściany i oparł się o nią zakładając ręce na piersi.

       -Płakał, więc przyszedłem - oznajmił łagodnie się uśmiechając - nie masz dla niego niańki?

      -Nie, pierwsza niańka złamała przez niego nogę, druga wpadła do jeziora prawie się topiąc, a trzecią po prostu wygonił - wyznał kręcąc głową, a Lan Huan otworzył szeroko oczy i spojrzał na Jin linga - Cud, że jeszcze tobie nic nie zrobił, tylko się śmieję.

      -Taki mały, a jaki diabełek - zaśmiał się i nad czymś się zastanowił, miał całkiem niezły pomysł, który chciał wykorzystać - Jesteś chyba zajęty dziś i nie masz czasu się nim zająć?

       -Wow ale jesteś spostrzegawczy.

       -Co ty na to bym się nim zajął przez parę dni, a ty byś mógł spokojnie pracować? - zaproponował, na co Jiang Cheng zmrużył oczy i się głęboko zaczął zastanawiać. Gdyby się zgodził mógłby naprawdę sporo zrobić, nie martwiąc się o siostrzeńca, to by było wielkim plusem dla niego.

       -A co byś chciał za to?

       -Nic, może tylko nocleg tutaj? - szybko odpowiedział szeroko się uśmiechając do młodszego. Jiang Cheng tylko podniósł brwi, zaskoczony tym, że ten nie chce nic w zamian, po czym odrzekł:

        -Hmmm.... Zgoda, jak coś możesz pytać służbę, w ostateczności mnie. Trzy dni pasują? - zapytał gdyż tyle potrzebował by zrobić nawet coś na zapas.

        -Jasne! - odpowiedział, a Jiang Cheng zniknął za drzwiami. Oczywiście, że Lan Xichen to zaproponował, miał dużo okazji dzięki temu do obserwowania Jiang Chenga, który był dla niego jedną wielka zagadką. Lan Xichen chciał wiedzieć co kryje się w jego sercu, chciał wiedzieć czy to tylko pozory, czy naprawdę aż taki jest chłodny. Miał już swoją teorię, ale chciał ją potwierdzić, a to dawało mu do tego możliwości.

  --------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam Was serdecznie w kolejnym rozdziale! 

Życzę miłego dnia/wieczory/nocy i do zobaczenia. 

~Jak dotrzeć do Twego serca-XiCheng~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz