Rozdział 10

254 23 10
                                    

       Tydzień minął jak z bicza strzelił, podczas niego trwały burzliwe przygotowania do ślubu. Parę razy pomiędzy Jiang Chengiem i Lan Xiechenem toczyły się spory między innymi o: wystrój - czy ozdoby mają być białe czy też fioletowe, potraw - kucharz ma przygotować ostre czy jednak łagodne, alkohol ma być przy tym ważnym zdarzeniu czy nie. Każdy chciał postawić na swoim szczególnie młody lider, po długim czasie wreszcie zdecydowali pójść na kompromis, do czego przyczynił się Lan Zhan. Ogólnie ślub odbywał się nad wodą, ustalone zostało, że ozdoby będą biało-fioletowe, dania ostre i łagodne, by nie wypaliło gardła przybyłym, którzy do tego nie przywykli, a co do alkoholu to musiał zostać, Jiang Cheng uparł się by były toasty i by tak wspaniały dzień spić. 

         Po czasie pojawił się główny problem, skoro to był dzień oraz noc Jiang Chenga i Lan Xichena, co będzie z Jin Lingiem, którego trzeba pilnować i położyć spać? Służba będzie miała już wystarczająco roboty z obsługą i inne swe obowiązki. Na szczęście z pomocą przyszedł Lan Zhan, który oznajmił, że z chęcią zajmie się Jin Lingiem, a Lan Shizui nie będzie się dzięki niemu nudził na uroczystości.

      

           Jiang Cheng stał odwrócony w stronę okna, bał się spojrzeć w lustro, objawiał się, że coś źle wygląda lub po prostu jego koszmar stanie się prawdą. Pogodna była dosłownie taka sama jak w śnie. Wygładził ręką zmarszczki na jedwabnej ślubnej szycie. Czuł się dość dziwnie, nigdy nie zakładał czerwonych ubrań, wręcz nie widział się w tym kolorze, a tu przydarzyła się taka nowość oraz zmiana. Wolał fiolet na szczęście było to jednorazowe i po wszystkim będzie już mógł mieć swój standardowy ubiór. Młody lider ciężko westchnął i zmusił się do podejścia do lustra, jego ciekawość była silniejsza, a bardzo chciał wiedzieć jak się prezentuje. Bez większego wahania skierował wzrok w taflę lustra i utkwił tam swój wzrok. Był zdumiony wyglądał idealnie, a szata ogromnie się różniła, była kompletnie inna niż ta która była w jego śnie, ta prezentowała się o wiele lepiej. Szata była idealnie  dopasowana do jego talii, spódnica rozszerzała się od pasa w dół. Była ozdobiona delikatnym haftem, z złotej nici, które miały kształt kwiatów lotosu, dodatkowo miał szerokie rękawy z tymi samymi złotymi wzorami. Włosy jego jak zwykle były spięte w ten sam kok, jednak był zawiązany czerwono-złotą wstążką.  Na jego twarzy nie było ani grama makijażu, nie umiał się malować, albo i nawet nie chciał, a bez niego czuł się znakomicie.

       Nagle rozległo się pukanie do drzwi, Jiang Cheng w jednym momencie przestał oddychać i zesztywniał, tak że nie mógł nawet ruszyć najmniejszym palcem. Pamiętał doskonale jak w śnie, Lan Qiren wszedł wtedy do pomieszczenia, przypieczętowując tym los najgorszego ślubu. Po chwili drzwi się otworzyły, lider zacisnął dłonie, jednak szybko je puścił, gdy jego oczom ukazał się rozradowany Nie Huaisang.

     -Bracie Nie Huaisang, co ty tu robisz? - zapytał, odczuwając ulgę.

     -nie wiem.... - lider spojrzał na niego skrzywiony, na co mężczyzna w drzwiach się roześmiał - żartuje, przyszedłem Ci pomóc.

     -W czym?

     -Twoja twarz bez makijażu, meh i na taki ważny dzień ty jak zwykle masz swój kok - jęknął niezadowolony i podszedł do niego - Usiądź, a sprawię, że będziesz wyglądał jeszcze ślicznej - zaśmiał się, a Jiang Cheng bez żadnego ale usiadł na krześle. W jednej chwili lider QingheNie wyciągnął przybory, które wziął ze sobą i jednym krokiem znalazł się przy nim, zaczynając swe dzieło.

       -Skończyłem - odrzekł po długich chwilach, po czym dodał - Tylko się nie szamocz bo się jeszcze popsuje - Jiang Cheng delikatnie wstał i skierował się do lustra. Widok jaki zastał zaparł mu dech w piersiach, wyglądał jeszcze ładniej. Na jego policzkach znajdował się delikatny róż, który dodawał mu słodyczy. Jego podkreślone krwistym malowidłem usta mówiły same za siebie "Zakosztuj mnie". Lekkie podkreślenie oczu dodawało mu uroku, a zarazem tajemniczości, a złoty pyłek na rzęsach oraz powiekach, który połyskiwały łagodnie, gdy ten tylko mrugał i trzepotał rzęsami pokazywał jego wdzięk. Jego włosy zostały po części spięte w luźny kok, który był przebity złotą spinką, z której na końcu dwóch łańcuszków zwisały czerwone kwiaty, natomiast reszta włosów opadała mu na ramiona.

~Jak dotrzeć do Twego serca-XiCheng~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz